Teraz jest 21 listopada 2024, o 14:15

Czym jest romans?

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 1 czerwca 2022, o 17:03

W motywach już było rozwinięcie, jak bardzo na "nie" jesteś :D
I ja to rozumiem. Do pewnego czasu też bardzo byłam, teraz uczucia mam mieszane.
Choć chętnie bym Ci z polskich coś zaproponowała w ramach testów :D czy to moja optyka matki-kwoki, czy faktycznie osobę niezależną wyrywa z butków :D
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 czerwca 2022, o 18:25

Ale że mafijnych? ^_^

[info: dykusję przeniosę do Czym jest romans od tego postu
http://romansoholiczki.pl/viewtopic.php ... 1#p1242801
z linkowaniem ;) bo radosny to offtop.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 1 czerwca 2022, o 18:32

Owszem ;)
Małecka (której swoją drogą założenie tematu próbuję przeforsować :D ) i jej Zapach pokusy i Smak zemsty to właśnie dobre mafijniaki. Teraz pracuję nad 3 tomem serii, już o innych bohaterach. Jest bardziej "w nurcie", ale emocjonalnie i jakoś tak... no najmocniej do mnie przemawia. 1 i 2 to bardziej coś w stylu, hm... jak były paranormalki, że niczego nieświadoma kobieta wchodziła w świat wampirów i reszty tałatajstwa. To w ten deseń. Plus mafioso z jajami, a nie wydmuszkami ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 czerwca 2022, o 18:56

Rozejrzę się... hm...
Kurcze, wiadomo, jak trudno ocenić, jak się ma hajp na znienawidzenie motywu :lol:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 1 czerwca 2022, o 19:03

Ale jasne, z podejściem na "nie" to nawet najlepsza książka z tymże motywem może się okazać okropna :D
Ale kurczę. To jest po prostu technicznie dobre. Ta opowieść... Małecka po prostu umie opowiadać i tyle ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 czerwca 2022, o 19:10

Aaaa... aż się jeżę na wydawanie kasy na cokolwiek okołomafijnego, a ostatnio bojkotuję legimi, więc kurcze no... aaaa... Wdechwydech.
Bo chyba jest na legimi?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 1 czerwca 2022, o 19:21

Jest, jasne, że jest ;)
Czemu bojkotujesz?
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 2 czerwca 2022, o 16:10

Fringilla napisał(a):
Popraw mnie, proszę, jeśli się mylę: w sumie poszłaś w trochę inną niszę niż przewidywaną w ramach debiutu? :niepewny:


Poszłam w szeroko rozumiane historyczne, choć mam już serdecznie dość II wojny światowej. I kiedy skończę obecnie pisany cykl, chciałabym wrócić do XIX wieku. W bardziej romansowo-humorystyczne klimaty. Coś w rodzaju Dam i buntowniczek, może tym razem w okresie napoleońskim.

Dużo nowych nazwisk się pojawiło, ale mam wrażenie, że raczej w klimacie około mafijno-erotycznym. W typowych obyczajach i powieściach historycznych jest tego zdecydowanie mniej. Z powodu nadprodukcji... ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 czerwca 2022, o 16:26

Ok, przyznam, że trochę byłam zaskoczona, jak przed paru laty poszłaś w 2. wojnę i ciężkie klimaty.
Znaczy: sądziłam, że jednak jest nisza - pustawa - własnie na lżejsze historyki wciąż historyczne a nie fantastyczne (w rozumieniu: świat wyobrażony serio mało wspólnego z realiami ma "epoki" a la Melisa Bel ;)
A tu jednak nie... Chociaż: do wielu razy sztuka jak dla mnie, w którymś momencie zaskoczy.

Ta nadprodukcja to obyczajówki i historyczne nie-romansowe, takie bardziej w stylu Stulecie Winnych?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 2 czerwca 2022, o 19:11

Dokładnie tak.

II wojna to była kwestia przypadku. Trafiłam na super materiały i trudno mi było oddać to innej pisarce. Stwierdziłam, że napiszę jedną książkę - wyszły trzy - to było Za zakrętem. Skradzione życie było konsekwencją i dopełnieniem całości. Zamierzałam wrócić do klasycznego romansu historycznego, lecz kiedy pisałam Klątwę ruin przypomniało mi się o stuleciu bitwy warszawskiej i przeniosłam akcję z XIX wieku do 1920. Potem stwierdziłam, że kolej na cos lżejszego, ale znalazłam materiały o Leubensborn więc moja współczesna seria Splątane losy ma I drugowojenne wątki. Kiedy się do nich przygotowywałam merytorycznie trafiłam na tych nieszczęsnych Mazurów po drugiej wojnie. Za każdym razem jak zamierzam skończyć z wojną ona sama mi wyskakuje niczym królik z kapelusza. Czasami myślę, że to jakieś fatum...

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 czerwca 2022, o 20:17

Moim zdaniem to jest jakiś wir, który wciąga autorki powieści polskich ogólnie, nie tylko Ty w niego wpadasz...
Faktycznie: cokolwiek wrzucisz do tego metaforycznego kapelusza to wyciągniesz metaforycznego białego królika :lol:
(Kojarzę zydowskie pisarki, które tez się skarżą, że cokolwiek popełnią, to na koniec będzie to opowieść o holokauście... a przynajmniej krytycy i recenzenci i tak spytają na koniec "jak na Twoja opowieść wpływały rodzinne wspomnienia o...").

A na poważnie: ja obstawiam zarazem, że dla nas XIX wiek to abstrakcja, nie to co dla anglosaskich czytelniczek (czyli anglosaskich autorek od lat 50.)....
Ciągłość towarzystw historycznych, niezburzonej architektury, ogrodów dziedziczonych po praprapradziadkach, znikoma migracja (porównując ze skalą u nas), niezniszczone archiwa na poziomie nawet małych wioseczek (a propos materiałów), wreszcie legenda Starego Dobrego Imperium i Sasiadów, i dosyć konsekwentne nauczanie historii bez wielkich zmian paradygmatu (vs nasze uzależnienia od zmian systemowych) oraz porządne osadzenie w twórczości Jane Austen i jej epigonek.
A za oceanem/ oceanami mityczne "korzenie" w Szkocji / Irlandii etc. dziadków i pradziadków oraz mocny folklor ;)

Nie mamy tego typu punktów odniesienia: maks to Sienkiewicz, a pamięć rodzinna to te 3 pokolenia wstecz, najczęściej migracja rodzin, kamień na kamieniu nie został często, nie ma "pamięci krajobrazu" sięgającej tak daleko i kultywowanej edukacyjnie (nie ma punktów zaczepienia wizualnego, choćby: starej architektury znajomej w rodzinie od 200 lat).

Dopiero to, o czym piszesz, nie jest abstrakcją: to pamięć jeszcze wciąż żyjących ludzi, funkcjonująca w rodzinach, nie sięgająca dalej niż ten 1914.
Idę o zakład, że dla większości polskich czytelniczek historycznych zagranicznych romansów wczesny XIX wiek wojen napoleońskich w realiach postpierwszorzeczpospolitej to ziemie nieznane kulturowo :niepewny:

Znaczy: ja serio bardzo chętnie coś sprzed minimum 150 lat bym skonsumowała w wydaniu na bogato acz bez straszliwych traum historycznych...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 3 czerwca 2022, o 20:01

Frin masz rację,te historie wojenne jakoś w nas tkwią.Ja po przeczytaniu W sercu wroga myślałam o moich dziadkach,którzy poznali się na robotach-dziadek z łapanki,babka ze skierowania...I mimo,że znam to tylko z opowieści mojego taty, dalej tkwi to we mnie.Niewiele tak naprawde znam konkretów gdzie co czy jak ,prócz faktu że dzidek zginął w obozie,a babka mogła wrócić dopiero kilka lat po wojnie,ale ta historia dalej żyje w pamięci mojej rodziny...I myślę,że potrzebne są takie książki.
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 29 listopada 2022, o 14:35

Trochę w nawiązaniu (bo to, o czym, ewa pisze wyżej - o potrzebie pewnych historii, zderza się też z problem: czy jest możliwe w nich HEA lub przynajmniej HFN ).

Pytanie: czy gdy myślicie o HEA/HFN czyli szczęśliwych i emocjonalnie satysfakcjonujących zakończeniach, to czy zawsze/kiedykolwiek wiązało się to z małżeństwem na koniec opowieści?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 29 listopada 2022, o 18:34

Mówiąc krótko - nie. Według mnie nie musi być ślubu, wystarczy, że książka skończy się w momencie gdy wszystko jest już pomiędzy bohaterami wyjaśnione, padły z obu stron słowa "kocham cię" i ich relacja zmierza w dobrą stronę. Wręcz nawet nie lubię epilogów w stylu - 10 lat później, gromadka dzieci, pies, kot i rybki (oraz jednorożce rzygające tęczą).
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 29 listopada 2022, o 21:07

Ja długo nie wiedziałam, że ślub był wręcz wymogiem w gatunku :lol:

Z tej perspektywy moda na bodice-rippery i różne "zniewalane kochanki" w latach 70. to było prawie jak rewolucja obyczajowa...

"Partnerstwo" i wolność wyboru, do którego docierało się z zaskakującej strony (bo często pojawiał się tam wątek "na koniec bohaterka sama decyduje, czy się zgadza na legalizację związku... i potomstwa".

To jest bardzo... dziwaczne z naszej perspektywy może, ale i zrozumiałe w kontekście: społeczne konwenanse nie pozwalają na otwarty bunt, chyba że bohaterka zostaje do ich przełamania zmuszona.

Trochę jak tradycja "porwania narzeczonej": kobieta nie ma prawa wyboru - jej decyzyjność jest odbierana jako niemoralne prowadzenie się ("kobiety nie posiadają opinii"), ale może się "umówić" z potencjalnym wybrankiem i poudawać, że to nie jej pomysł. Co tez jest społeczną tajemnicą poliszynela. Jak "kobieta będąca szyją w rodzinie gdzie władze sprawuje głowa - mężczyzna". Formalnie i w razie potrzeby władza pozostaje po stronie mężczyzn, ale stwarza się wentyl bezpieczeństwa i pozorność jakiejś kontroli kobiet.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 1269
Dołączył(a): 18 sierpnia 2016, o 13:10
Lokalizacja: Wrocław
Ulubiona autorka/autor: Julia Quinn, Mary Balogh, Lisa Kleypas

Post przez kahahaha » 30 listopada 2022, o 12:38

Dla mnie też HEA nie oznacza ślubu :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 3059
Dołączył(a): 7 kwietnia 2016, o 13:30
Lokalizacja: Genf
Ulubiona autorka/autor: Kristin Hannah,Paulina Simons,Elżbieta Cherezińska

Post przez tully » 1 grudnia 2022, o 02:08

nie chce wam mowic co u mnie HEA oznacza :) bo dla wiekszoci to bylaby katastrofa :)
Je préfère aller doucement...
"the standout in this drama is, without a doubt, Emi Takei. Eyes are her asset, and her stare is from another world in this drama. You could feel her love towards Shuji, and that passion is so strong that you could feel it coming out from your screen." Taisetsu na Koto wa Subete Kimi ga Oshiete Kureta J-2011
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
Shancai initiates the kiss: https://tenor.com/view/dont-say-anythin ... f-12266619
Tsukushi initiates the kiss: https://c.tenor.com/YC0oyiizgj8AAAAd/ha ... anadan.gif

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 1 grudnia 2022, o 19:47

Tully - Dlaczego? Właśnie mnie zaciekawiłaś.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 1269
Dołączył(a): 18 sierpnia 2016, o 13:10
Lokalizacja: Wrocław
Ulubiona autorka/autor: Julia Quinn, Mary Balogh, Lisa Kleypas

Post przez kahahaha » 3 grudnia 2022, o 10:49

tully napisał(a):nie chce wam mowic co u mnie HEA oznacza :) bo dla wiekszoci to bylaby katastrofa :)

Jak najbardziej opowiadaj :D

Avatar użytkownika
 
Posty: 10118
Dołączył(a): 3 sierpnia 2011, o 11:33
Lokalizacja: Somewhere
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez kejti » 3 grudnia 2022, o 12:07

Kawka napisał(a):Mówiąc krótko - nie. Według mnie nie musi być ślubu, wystarczy, że książka skończy się w momencie gdy wszystko jest już pomiędzy bohaterami wyjaśnione, padły z obu stron słowa "kocham cię" i ich relacja zmierza w dobrą stronę. Wręcz nawet nie lubię epilogów w stylu - 10 lat później, gromadka dzieci, pies, kot i rybki (oraz jednorożce rzygające tęczą).

mam to samo, bo jestem zdania, że 90% związków i tak się rozpada :rotfl: dlatego lubię romanse, bo zatrzymują się w takim momencie, w sumie to już zaczynam traktować to jako fikcje, tak samo jak fantastykę :hihi: nie to, że obecnie sama jestem zakochana ale nie jestem naiwna, wiem, że miłość z czasem przechodzi w sentyment i przyjaźń i to właśnie tutaj najważniejsze, bo dobrze mieć świetnego kompana do końca życia

dajesz Tully :D

.
.

Let's find some beautiful place to get lost.

Avatar użytkownika
 
Posty: 3059
Dołączył(a): 7 kwietnia 2016, o 13:30
Lokalizacja: Genf
Ulubiona autorka/autor: Kristin Hannah,Paulina Simons,Elżbieta Cherezińska

Post przez tully » 3 grudnia 2022, o 16:07

no dobrze, dziewczyny które śledzą wątek dram wiedza o co chodzi :D ... więc dla mnie HEA jest w momencie gdy dwójka ludzi sie w sobie zakocha... mówię o takiej totalnej romantycznej miłości... i wystarczy ze tylko oni o tym wiedza... co dalej jest nieistotne... czyli.... śmierć jednego z nich na przykład spowodowana choroba lub wypadkiem.... śmierć obojga.... czy nawet nie bycie razem ze sobą.... wystarczy mi dzień gdy są razem i wcale nie uważam tego za coś gorszego od życia razem do śmierci.... w przypadku śmierci obojga jest pełne HEA... znaleźli się na ziemi.... wykorzystali cały czas jaki był im dany... będą dalej ze sobą w przyszłym życiu już nie tym fizycznym... gdy umiera jeden z nich HEA jest niepełne.... choć to dalej HEA bo jednak wykorzystali cały czas jaki był im dany... a ze nie było to kilka lat tylko dni, tygodnie czy miesiące ? co to ma za zaznaczenie ? ja bym wolała przeżyć kilka upojnych dni z kochana osoba nie cale życie w samotności albo co gorsza z osoba z która musisz dzielić życie mimo ze nie masz na to zupełnej ochoty.... w przypadku nie bycia razem tutaj sprawa się komplikuje i wchodzi sporo odcieni szarości.... w pewnych sytuacjach uznam ze to HEA, niepełne HEA lub brak HEA.... to zależy... mimo ze jestem romantyczka nie wierze ze miłość może pokonać wszystko... nie wierze tez ze może zastąpić wszystko... no i co wy na to ?
Je préfère aller doucement...
"the standout in this drama is, without a doubt, Emi Takei. Eyes are her asset, and her stare is from another world in this drama. You could feel her love towards Shuji, and that passion is so strong that you could feel it coming out from your screen." Taisetsu na Koto wa Subete Kimi ga Oshiete Kureta J-2011
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
Shancai initiates the kiss: https://tenor.com/view/dont-say-anythin ... f-12266619
Tsukushi initiates the kiss: https://c.tenor.com/YC0oyiizgj8AAAAd/ha ... anadan.gif

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 3 grudnia 2022, o 19:10

Sporo autorek romansów w swoich historiach upiera się, że miłość właśnie może pokonać wszystko itp. A w życiu jak to w życiu bywa...
W wielu przypadkach, gdy autorka zapewnia jak wielkie HEA bohaterzy mają, bywa nieraz męczące – za dużo cukru. Z drugiej strony niektóre autorki, zwłaszcza polskie, piszą tak, jakby bały się dać konkretne HEA swoim bohaterom, przedstawiając to jakoś tak mgliście, jakby same do końca nie wiedziały, co zrobić z końcówką.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 3059
Dołączył(a): 7 kwietnia 2016, o 13:30
Lokalizacja: Genf
Ulubiona autorka/autor: Kristin Hannah,Paulina Simons,Elżbieta Cherezińska

Post przez tully » 3 grudnia 2022, o 19:26

Księżycowa Kawa napisał(a):Sporo autorek romansów w swoich historiach upiera się, że miłość właśnie może pokonać wszystko itp. A w życiu jak to w życiu bywa...

tez tak kiedyś myślałam... może to z wiekiem przechodzi...
Księżycowa Kawa napisał(a):W wielu przypadkach, gdy autorka zapewnia jak wielkie HEA bohaterzy mają, bywa nieraz męczące – za dużo cukru.

To prawda, najgorsze są epilogi za kilka lat... z gromadka dzieci...
Księżycowa Kawa napisał(a):Z drugiej strony niektóre autorki, zwłaszcza polskie, piszą tak, jakby bały się dać konkretne HEA swoim bohaterom, przedstawiając to jakoś tak mgliście, jakby same do końca nie wiedziały, co zrobić z końcówką.

To jest jednak chyba lepsze od nadmiaru bitej śmietany....
Je préfère aller doucement...
"the standout in this drama is, without a doubt, Emi Takei. Eyes are her asset, and her stare is from another world in this drama. You could feel her love towards Shuji, and that passion is so strong that you could feel it coming out from your screen." Taisetsu na Koto wa Subete Kimi ga Oshiete Kureta J-2011
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
Shancai initiates the kiss: https://tenor.com/view/dont-say-anythin ... f-12266619
Tsukushi initiates the kiss: https://c.tenor.com/YC0oyiizgj8AAAAd/ha ... anadan.gif

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 4 grudnia 2022, o 01:47

Dziś romans jako gatunek to właśnie nie stricte HEA (szczęśliwi na zawsze) ale jednak raczej HFN (szczęśliwi ti i teraz) oraz ogólnie przyjęta definicja emocjonalnie satysfakcjonujące czytelniczkę zakończenie, pod którą można podpiąć bardzo wiele - każda opcja z podanych wyżej się mieści :hyhy: reszta to detale, kwestia potrzeb i preferencji (co uważamy za wiarygodne, co do przyjęcia, czym jest za dużo cukru a czym za mało - do wyboru do koloru).

A w ogóle to mamy prawo do fantastyki w romansach! I eksperymentów! :lol: Znaczy: życie to życie, literatura to literatura, i to my wybieramy, gdzie jest dla nas granica magicznego realizmu romansowego i totalnej niewiarygodności emocjonalnej ;)

To przymusowe niegdyś - serio serio! - zakończenie "małżeństwo i dzieci" to paradoksalnie element narzucony "literaturze kobiecej i dla kobiet" - żeby nie zapominały się w swoich fantazjach czytelniczych, jaka jest i rola główna i przeznaczenie (alternatywa zwykle do przyjęcia była... śmierć :lol: ;) a jak naciski zewnętrzne konserwatywnej cenzury ustały, to i wachlarz możliwości HEA się rozrósł, i rożne niedopowiedzenia znalazły swoje miejsce...

Księżycowa Kawa napisał(a):niektóre autorki, zwłaszcza polskie, piszą tak, jakby bały się dać konkretne HEA swoim bohaterom, przedstawiając to jakoś tak mgliście, jakby same do końca nie wiedziały, co zrobić z końcówką.


Tak.
Dla mnie gdzieś pod spodem dla mnie czai się zinternalizowana mizoginia bardzo sprytnie ukryta. To taka niemożność wyobrażenia sobie i akceptacji, że bohaterka faktycznie może być zadowolona na koniec opowieści i jeszcze otwarcie przyznać, że tu i teraz jest fanie...Nie tylko w romansie.

To takie kulturowe "co słychać? - rewelacja! <i tu pytający zwykle się jeży... no bo jak tak można... zadowolonym być>" ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 3059
Dołączył(a): 7 kwietnia 2016, o 13:30
Lokalizacja: Genf
Ulubiona autorka/autor: Kristin Hannah,Paulina Simons,Elżbieta Cherezińska

Post przez tully » 4 grudnia 2022, o 10:31

Wydaje is się również ze my nie potrafimy się cieszyć chwila.... wydaje się nam ze żeby być szczęśliwym to musi być wszystko poukładane, przede wszystkim małżeństwo... jak to już jet to można włączyć tryb bycia szczęśliwa bo już nam nic nie grozi.... zakończenie w stylu oni są razem wystawia kobietę na ryzyko.... i nie może nam dać pełnego HEA.... drugim elementem jest to co zauwazylyscie autorki same straciły wiarę w HEA i serwują nam rozmyty scenariusz w którym każdą z nas może sobie dopowiedzieć jak historia się zakończy.... to tez jest rozwiazanie dla części czytelniczek jednak dalej dużą grupa jednak oczekuje HEA i ich to nie zadowoli....
Je préfère aller doucement...
"the standout in this drama is, without a doubt, Emi Takei. Eyes are her asset, and her stare is from another world in this drama. You could feel her love towards Shuji, and that passion is so strong that you could feel it coming out from your screen." Taisetsu na Koto wa Subete Kimi ga Oshiete Kureta J-2011
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
Shancai initiates the kiss: https://tenor.com/view/dont-say-anythin ... f-12266619
Tsukushi initiates the kiss: https://c.tenor.com/YC0oyiizgj8AAAAd/ha ... anadan.gif

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości