Teraz jest 21 listopada 2024, o 13:43

Czym jest romans?

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 25 października 2021, o 20:30

Czytałam to już ładnych kilka lat temu i może się mylę, ale przemoc była gdzieś punktem wyjścia. Dopiero potem bdsm.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 25 października 2021, o 21:07

A, ok.
PS Czasem to trudna sprawa do rozgraniczenia w fabule :hyhy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 3879
Dołączył(a): 28 grudnia 2015, o 10:41
Lokalizacja: Tarnów
Ulubiona autorka/autor: Gabriel Garcia Marquez

Post przez Szczypta_Kasi » 15 listopada 2021, o 11:42

W Jeźdźcach w jedynce próba zabójstwa bohatera przez bohaterkę jest na dzień dobry. A w drugiej części już po bliższym zapoznaniu.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 15 listopada 2021, o 18:32

No więc to klasyczne (ekhm) meet-not-too-cute aka meet-ugly.
Są powody natury pozaromansowo-związkowej, bohaterowie się nie znają, inna kategoria.

U Laurenston jako jednej z pierwszych prawie-w-mainstreamie przemoc była tak ostra (aczkolwiek nie z kontekstem jak u Thalassy i w tym podgatunku).
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 25 listopada 2021, o 02:07

Hm, tu klasyczny w sumie tekst - pojawiają się takie od dekad minimum czterech w nurcie głownym (a od zawsze w tzw. pobocznych ;)
Czas skończyć z przemocowym romantyzmem!
https://magazynkontakt.pl/czas-skonczyc ... mantyzmem/
Wciąż bardzo często pojawia się w treściach dla młodych odbiorców i odbiorczyń – produkowanych na przykład przez Nickelodeon czy Disneya. Chodzi mi o powtarzające się zachowanie dziewczynki, która przymusem przyciąga do siebie chłopca i całuje go. To reinterpretacja starego wątku romantycznego, w którym wypowiedź dziewczyny zostaje przerwana pocałunkiem kochającego się w niej chłopaka. Niestety w ten sposób, nawet pomimo odwrócenia pierwotnego motywu, filmy od najmłodszych lat uczą nas, że naruszanie cielesności drugiej osoby jest wyrazem romantyzmu. A przecież w realnym życiu, kiedy mówimy do kogoś, że nie chcemy, żeby ta osoba nas całowała – zwykle wolimy skończyć zdanie.


I zaraz wyciągnę tekst, który pokazuje, że jesteśmy o wiele dalej jako miłośniczki romansów niż "mainstream" ;)
to a propos rozmowy we Właśnie czytam, dlaczego sięgamy po mlm romanse (czy szerzej pojmowane lgbt+) oraz mamy subgatunki takie takie jak Romans Mafijny :P
Spoiler: Żeby Ratować Heteroseksualny Romans :lol:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 23 stycznia 2022, o 18:24

Kontynuacja rozmowy stąd (Ranking okładek...)
-> viewtopic.php?p=1237189#p1237189

Bunia64 napisał(a): (choć mogę długo, bo pisałam prace naukowe i publicystyczne na temat prozy kobiecej, także jej roli terapeutycznej).

Ja bardzo chętnie poczytam jakby co, nie krępuj się ^_^
Ja tylko wspomnę, że na Forum dzielę się niekoniecznie jakościowo w pełni uporządkowanymi przemyśleniami (ale też dlatego daję się przekonywać do zmiany podejścia, a nawet paradygmatu :hyhy: tak z perspektywy czasu stwierdzam.

A, i żeby nie było: staram się nie uprawiać romans-splainingu, ale czasem wpadam w ton pseudodydaktyczny, więc z góry przepraszam, jakby co :niepewny: Poniżej dzielę się swoją wiedzą na temat Forum i naszej (aczkolwiek nie tylko) społeczności wedle własnego doświadczenia (i tez każda Forumowiczka/Romansoholiczka może mnie poprawić z własnej perspektywy) :hyhy:

W ramach prewstępu ;) ja jestem na Forum prawie 15 lat i bardzo się cieszę, że praktycznie zniknęły rozmowy z motywem tłumaczenia się na dzień dobry, że się lubi romanse, chociaż to właśnie literatura postrzegana jak wyżej, Buniu, opisałaś ^_^
"Literatura dla kucharek" jako zarzut jest... meh :coffee: Najmłodsze pokolenia mogą nawet nie kojarzyć, bo mają inne kwestie literackie na głowie...
Obecnie raczej nie ma tego problemu: mało wstydu, duma z potrzeby eskapizmu...
Zresztą "Zmierzch" a potem cykl Greya nas - tu w ogóle jako czytelniczki nie tylko na Forum - dodatkowo przećwiczył... I nowe pokolenia mocno zamieszały też (a ja osobiście uważam, że bardzo wiele zawdzięczamy twórcom i odbiorcom lgbtq+ w literaturze - ale to inna opowieść).

Na Forum od lat ponad 15 kształtuje się "nasz" sposób postrzegania romansu, bo takie miejsca jak to służą rozmowom o definicjach, terminach i znaczeniach, ale w ostateczności w centrum jest społeczność, która wzajemnie sobie poleca opowieści pasujące do osobistych zestawów oczekiwań, całkiem często wbrew opisom okładkowym, półkom przyporządkowanym w księgarniach i bibliotekach, kategoriom w katalogach etc. (szczególnie ostatnimi czasy, gdy siat recenzji mocno się skurczył na rzecz wprost już prezentowanej reklamy), nie wspominając o badawczych i eksperckich etykietach, które - jak wiemy - są często wtórne wobec zjawisk i niekoniecznie oficjalnie nadążających za samymi zmianami w społecznościach badanych.

Ponadto spora część czytelniczek nie ma czasu i energii na śledzenie trendów nazewniczych i mód, więc na koniec liczą się elementy ważne dla nas jako czytelniczek, czyli na początek:
-> czy jest wspomniane HEA/HFN (to nie tyle kwestia wykluczenia co potrzeba bycia poinformowaną ;)
-> jakie motywy się pojawiają (bo niektóre się ceni a inne triggerują - i trigerrowały czytelniczki romansów na długo przed wejściem tego pojęcia do naszego języka)
-> jaki jest poziom/nasycenie erotyką (bo trochę jak wyżej)
-> i ile romansu w romansie (dominuje? poboczny? ect.)

Warto pamiętać, że do romansów zalicza się także klasyczne dzieła: "Annę Kareninę" Lwa Tołstoja (bez szczęśliwego zakończenia); "Miłość w czasach zarazy" Gabriela Garcii Marqueza i wiele innych. Na pewno wszystkie czytałyśmy "Przeminęło z wiatrem" Margaret Mitchell (lub chociaż widziałyśmy film).

I w każdym z tych przypadków u nas byśmy raczej przyporządkowały do kategorii powieść z mocnym wątkiem romansowym (bez HEA) :hyhy: na własne potrzeby.
Polecenie "romansu" i nie podzielenie się, że brak HEA/HFN jest... swoistym faux pas :D Miłość... w tym przypadku też by zasługiwała na ostrzeżenie w sumie, że HEA jest trochę specyficzne, a co do Przeminęło... to... no... dyskusje trwają do dziś, czy to romans pełen ;)

W dziale/zabawie Musisz to przeczytać też ważne jest uprzedzanie się wzajemne, na co trzeba być pewnie gotowym, podejmując wyzwanie tytułowe (i czy w danym momencie się ma nastrój na dany tytuł, bo wiadomo: niewłaściwy moment zmieni odbiór ;)
I na koniec pojęcia mniej lub bardziej nieostre są mniej istotne niż "motywy" i opis emocji, jakie towarzyszą przy czytaniu (czyli np. - jak wspomniałam w poprzednim poście: poczucie satysfakcji z emocjonalnie pozytywnego zakończenia, plus/minus obecność angstowego katharsis ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 31 maja 2022, o 17:51

Kontynuacja rozmowy z MARZĘ O...
viewtopic.php?p=1242795#p1242795


•Sol• napisał(a):Wiem, że self jest na pewno uczciwszy od vanity.
...
Ale wcale nie jest łatwiejszy :D autor ma większą kontrolę nad wszystkim, ale i się musi więcej narobić, no niestety.

I o to chodzi: o analizę inwestycji i ile faktycznie poszło roboczogodzin nieodpłatnych oraz ile etatów udało się obciąć, opchnąć po kosztach lub bezkosztowo etc. I ile się wcześniej zainwestowało (czyli właśnie: osoby z doświadczeniem i wiedzą zdobytą - a to znowu czas i pieniądze, edukacja kosztuje - mogą w to wchodzić).

Gdyby na koniec zestawić, ile się zapłaciło w vanitypressach a ile by trzeba było "inaczej" wyłożyć w selfpublishingu - chciałabym zobaczyć liczby ;)

Przy czym: jak najbardziej uważam projekty a la VP za branżę robiącą interes na twórcach a nie wydawaniu i uważam za działalność mocno etycznie niefajną. Natomiast jest też cała pokaźna nisza tak samo zbijająca forsę na selfpublishingu jako usługodawcy różni plus jak wyżej: ukryte koszty ;)

Przewaga wydawnictwa tradycyjnego jest taka, ze autor zawsze zarobi.

Jestem ze starej szkoły i dla mnie to podstawa ^_^
Inne formy to uberyzacja branży, co zawsze kończy się źle.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 31 maja 2022, o 17:54

Dla mnie też co wydawnictwo klasyczne, to wydawnictwo klasyczne ;)
Ale jak ktoś świadomie idzie w self, mając doświadczenie z klasycznymi lub odrzucając propozycję... jego wola ;)

O tyle dobrze, że są takie możliwości, choć dobrze, by przed podjęciem decyzji każdy dobrze ogarnął plusy i minusy wszystkiego.
Na szczęście ja się nie muszę tym martwić :D robię tak samo dla wydawnictwa jak dla prywatnych i tyle ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 31 maja 2022, o 18:14

Na koniec tak, tylko że pytanie, jakie postawiła Roma - o debiucie w selfpublishingu - jest ważne i ciekawe.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 31 maja 2022, o 18:24

debiut w selfie niesie też wątpliwość, czy aby na pewno był to wybór, a nie przeświadczenie o idealności własnego dzieła ;)
ale to już zupełnie inna bajka.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 31 maja 2022, o 19:26

Wątpliwość dla kogo? Czytelników czy twórców?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 31 maja 2022, o 19:27

Czytelników ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 31 maja 2022, o 19:29

Fringilla napisał(a):Na koniec tak, tylko że pytanie, jakie postawiła Roma - o debiucie w selfpublishingu - jest ważne i ciekawe.


Moim zdaniem taki debiut bardzo rzadko się udaje, chyba, że zajdą nieprzewidziane okoliczności np. ktoś bardzo popularny na wattpadzie wydaje książkę i cześć jego wcześniejszych czytelników tę książkę kupuje. Albo jeśli to zrobi celebryta z setkami tysięcy obserwujących. osobie z zewnątrz musi być bardzo trudno... Nawet w dużych tradycyjnych wydawnictwach trudno zbudować duża grupę stałych czytelników, a co dopiero w selie.
I jeszcze jedna kwestia sam rynek po pandemii. Coraz więcej uznanych autorów, którzy piszą 4-5 książek rocznie, a czytelników nie przybywa - zaczynają wybierać. Debiutant w takich okolicznościach praktycznie nie ma szans, chyba, że o powieści stanie się bardzo głośno.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 31 maja 2022, o 20:28

Sądzisz, że dziś, z takim samym punktem startowym jako debiutantka, miałabyś szansę na taki sam rozwój (lepiej/gorzej)?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 1 czerwca 2022, o 09:12

Zdecydowanie gorzej. Przynajmniej w literaturze kobiecej rynek jest dosłownie zawalony książkami. Oczywiście dziś nie wydałabym jako pierwszej mojej debiutanckiej powieści. Lepiej byłoby zacząć od Marianny, albo Na moment przed świtem.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 1 czerwca 2022, o 10:17

Te kilka lat temu debiut był zjawiskiem rzadkim, teraz występuje na potęgę... I żeby się przebić, trzeba dać czytelnikom coś albo naprawdę dobrego, albo mocnego :D

Romo, uwielbiam Desperatkę, ale za mało seksów, za mało seksów na dzisiejsze standardy :lol:
Ale Marianna - mogłaby dać radę, prawda.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 czerwca 2022, o 13:59

Roma napisał(a):Zdecydowanie gorzej. Przynajmniej w literaturze kobiecej rynek jest dosłownie zawalony książkami. Oczywiście dziś nie wydałabym jako pierwszej mojej debiutanckiej powieści. Lepiej byłoby zacząć od Marianny, albo Na moment przed świtem.


Popraw mnie, proszę, jeśli się mylę: w sumie poszłaś w trochę inną niszę niż przewidywaną w ramach debiutu? :niepewny:

•Sol• napisał(a): I żeby się przebić, trzeba dać czytelnikom coś albo naprawdę dobrego, albo mocnego :D

Hm... Przykłady takiego przebicia? :mysli:
Zastanawiam się, jak bardzo zachowawcze są opinie środowiskowe (czyli fanki robiące w branży jak Wy ;) vs opinie czytelnicze, w tym osoby się udzielające jako grupa oddzielna od milczącej czytającej większości.

EDIT: mam nadzieję, że ten offtop nie odstraszył Levandy od rozwijania kariery pisarskiej ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 1 czerwca 2022, o 14:44

No właśnie nie wiem, czy moje zdanie jest tu hm... może nie tyle obiektywne czy miarodajne ;)
Obserwuję "swoje" debiutantki, trochę ich miałam i na przykład bardzo w booksferze przebiła się Magda Szponar (która wcale Magdą Szponar nie jest :D ) oraz Iga Daniszewska (tak samo, pseudo :D )

Z fantastyki widzę tę Kasię Wycisk, choć mam ją w znajomych, więc to też inaczej, bo ona sama bardzo dużo działa.

Ale - podkreślmy to - ja znam te nazwiska, jeszcze zanim ktokolwiek o nich usłyszy, mam inną optykę.

Fringilla napisał(a):EDIT: mam nadzieję, że ten offtop nie odstraszył Levandy od rozwijania kariery pisarskiej

Oby nie!
Teraz wydawnictwa w ogóle chętniej dają szansę debiutantom! Naprawdę ;) średnio mam jeden - dwa debiuty w miesiącu. No w tym akurat ani pół, ale to dlatego, że wszystkie moje autorki się zmówiły chyba, że będą puszczać kolejne tomy serii w wakacje/jesienią :hyhy:
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 czerwca 2022, o 14:59

Czy któraś z nich Twoim zdaniem wprowadza jakąś propozycję zmiany fabularnej / przełamuje obecne trendy?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 1 czerwca 2022, o 15:08

Daniszewska pisze stare dobre biurowe/koledżowe ;) więc owszem, nie ma mafii - co jest przełamaniem trendu.

Szponar to też biurówki z bardzo silnymi postaciami kobiecymi i ciut śfiniowatymi bohaterami. No dobra. Ostry jest bardzo śfiniowaty :D
Nowa książka Szponar to będą MC, ale jeszcze nie wiem, jakie zaskoczenie przemyci.

Obie autorki piszą bardzo lekko, zabawnie, ale jednocześnie nie tak... prosto. Nie ma tu mafii, miłości ze złolem, nie ma tego, co jest teraz takie modne.
Te książki są w typie, jaki wchodził nam kilka lat temu i do jakiego się po prostu tęskni.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 czerwca 2022, o 15:39

To jest nurt (biurowki, postlicealne etc) wciąż dominujący w anglojęzycznej strefie.
I serio - mafijność dominująca to jest nasz regionalny wytwór.
Dopytuję się, bo serio uważam naszą lokalną aberrację za efekt bardzo mocnej reklamy a nie potrzeb czytelniczych.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 1 czerwca 2022, o 16:08

Mówię tylko o naszym rynku ;)
U nas nie ma równowagi, niestety jak jest moda, to wszystko idzie na jedno kopyto, chwilami nawet nie robiąc zbyt wielu wyjątków.

A szkoda.
Choć tak już w ogóle zbaczając z tematu - kilka mafijnych dobrych też miałam przyjemność redagować ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 czerwca 2022, o 16:42

Nie odmawiam prawa do istnienia niszy mafijnej przyzwoicie zrobionej :hyhy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 1 czerwca 2022, o 16:45

"Przyzwoicie zrobionej " :D o to to!
Na pewno nie rzucę tytułami tych gorszych, bo z zasady nie wypowiadam się gorzej o żadnej ze "swoich" autorek, ale no różnica poziomów niekiedy jest kolosalna ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 czerwca 2022, o 17:00

Ja mam kosę z gatunkiem, więc trudno mi się wypowiedzieć co do jakości "romansowej" (vide dyskusja o motywach), ale też akceptuję zróżnicowanie warunkowane mnóstwem czynników (talent, wydawca/format, ekipa etc.).
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości