KSIĄŻKA:Lubię:
Najważniejsze, żeby w książce aż kipiało od emocji i trudnych zależności między bohaterami. Lubię się czasem popłakać podczas czytania albo pośmiać. Książka nie może być nijaka.
Lubię Meksyk i ogólnie Latynosów, więc gorący Latynosi są mile widziani. Lubię tez fabuły w stylu meksykańskiej telenoweli czyli musi być długo, zawile, z intrygami, przeszkodami, ale zawsze z HEA.
Najchętniej czytam romanse pisane na poważnie, bo w odróżnieniu od większości bywalczyń forum, mam niezrozumiały pociąg do traum w literaturze i cierpień bohaterów. Lubię się wzruszyć przy książce - zakładając, że te wszystkie tragedie są napisane w wiarygodny sposób. Lubię kiedy książka mną wstrząśnie i nie pozwoli zapomnieć przed dłuższy czas.
Romanse historyczne mogą być lekkie i przyjemne. Kręcą mnie kostiumy, rekwizyty z epok minionych i męscy mężczyźni - galanci.
Mogą być też mroczne i pełne bólu, w klimacie "Wichrowych wzgórz".
Lubię też motyw westernu i Dzikiego Zachodu i Indian. Piraci, przygody i liczne zwroty akcji też są mile widziane. Motywy: drogi i dorastania, metamorfozy emocjonalnej i fizycznej, zmagania się z traumą, moralne dylematy też bardzo chętnie przyjmę. Każda niecodzienna sceneria albo czas akcji też są fajne. Podróże w czasie, o ile są dobrze napisane też lubię.
Lubię jak fabuła jest rozciągnięta w czasie i można poznać jak zmienili się na przestrzeni lat bohaterowie. Najlepiej jakby to było skondensowane w jednej książce.
Mam dużo ulubionych autorek ale każda dobrze napisana książka mi podchodzi, bez względu na gatunek literacki, jeśli mnie czymś zainteresuje. Jeżeli chodzi o autorki romansów to najbardziej podoba mi się styl tych pań: Maggie Osborne (kocham wszystko, co napisała), LaVyrle Spencer, Teresa Medeiros, Mary Jo Putney, Barbara Dawson Smith, Gaelen Foley, Johanna Lindsey, Erica Spindler, Candice Proctor, Susan Elizabeth Phillips, Kat Martin, Sally Wentworth, Bertrice Small, Jill Barnett, Cathy Maxwell, Jennifer Blake i kilka innych.
Jeżeli chodzi o autorów nieromansowych - to pierwsze miejsce od lat zajmuje Neil Gaiman. Lubię też polską fantastykę ale ostatnio mało czytam w tym gatunku.
Serie wydawnicze - moim zdaniem najlepsze to: stare dobre DaCapo, później Mira Bestsellers i New York Time Bestsellering Authors.
Nie lubię:
Nie cierpię motywu z wymyślonymi władcami lub nieistniejącymi krainami. Zaznaczam, że nie cierpię tylko w romansach. W fantastyce wychodzi to całkiem nieźle, bo te krainy znajdują się zawsze w innych rzeczywistościach. Wymyślone królestwa, sytuowane np. we współczesnej Europie budzą u mnie dysonans poznawczy i jako niezgodne z moim pojmowaniem świata, są odrzucane.
Nie lubię śfiń i mopów w stylu Diany Palmer. Samej Diany Palmer też nie lubię i czytam homeopatycznie.
Nie lubię samców alfa kapiących testosteronem, no chyba, że później jakoś sensownie nabiorą rozumu.
Debilnych książek, gdzie bohaterka daje sobą pomiatać, a bohater to mega buc (czyli w sumie Diany Palmer).
Szejkom (współczesnym) również mówię stanowcze: NIE!
Książek, których fabuła skupia się wyłącznie wokół salonowych imprez w regencyjnej Wielkiej Brytanii.
Niektórych infantylnych książek Quick. Wyrosłam i ten typ humoru mnie już nie bawi.
Nie lubię też czarów i magii i nie przepadam za romansem paranormalnym.
Nie lubię: romansów na siłę chcących być komedią, to wychodzi zazwyczaj słabo.
Niekończących się serii, gdzie autorka po 20 tomach, z braku pomysłu, opisuje losy kota kuzynki szwagierki głównej bohaterki. Nie lubię też serii gdzie po kilkunastu tomach główna para wciąż nie wie czy chce być ze sobą albo schodzi się i rozchodzi. To nie na moje nerwy, chciałabym poznać zakończenie serii przed emeryturą.
Oczywiście chętnie sięgnę po nielubiany motyw, jeśli książkę na ten temat popełni moja ulubiona autorka lub jeśli jest to sensownie napisane albo po prostu najdzie mnie ochota na samoumartwianie się.
Z autorek nie lubię: Diany Palmer (za bohaterki idiotki i bohaterów buców), Julie Anne Long (za nudę, przeciąganie na siłę i dziwny humor, który mnie nie bawi), Elizabeth Lowell (za bohaterów męskich, których bym najchętniej rozszarpała, bo są irytującymi dupkami).
FILM:Mam wielki sentyment do starych "Gwiezdnych Wojen" i Harrisona Forda. Od lat uwielbiam Burtonowskie klimaty i wszelkie filmy z kluczem, nad którymi trzeba pogłówkować lub które mają przesłanie, niekoniecznie bardzo górnolotne. Jak byłam młodsza lubiłam filmy akcji, teraz chętniej zasiadam do dramatów. Łykam wszystko z Johnnym Deppem. :-P Lubię starsze filmy animowane Disneya, choć dobrą współczesną kreskówką nie pogardzę. Ostatnio polubiłam twórczość Miyazakiego.
SERIAL:Jedyne seriale jakie oglądam (poza drobnymi wyjątkami) to meksykańskie telenowele. Zawsze kiedyś się kończą, co jest sporym plusem, a poza tym zawsze jest HEA
MUZYKA:Dance, dance, dance i jeszcze raz dance. Zwłaszcza stary dobry euro dance z klimatami typu Solid Base, E-Type, La Bouche, Masterboy, Mr. President i wiele, wiele innych (mogłabym wymieniać w nieskończoność), a poza tym trance, zwłaszcza vocal trance - Armin Van Buuren, 4 Strings, Future Breeze, Niels Van Gogh i Tiesto to jest to, co Kawka lubi najbardziej, choć ulubionych wykonawców mam o wiele więcej.
Modern Talking - Thomas Anders to moja wielka niespełniona miłość z czasów, gdy miałam 14 lat.
Do tej muzy nadal mam wielki sentyment.
Latino - wszystko, co jest zaśpiewane po hiszpańsku przejdzie, poza metalem. Metalu nie znoszę.