Teraz jest 21 listopada 2024, o 13:52

Nasz znienawidzony motyw romansowy

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 23 maja 2022, o 02:18

Muszę jeszcze spotkać na swej drodze "dobry" romans mafijny - dobrze skonstruowany, z sensownymi bohaterami i ich motywacjami, no i wiarygodnym romansowo HEA ^_^
Zdrady, przymus, molestowanie, gwałt, przemoc mają swoje miejsce w historii romansowej - era bodiceripperów to ważny etap ;)
I jak nie lubię tych motywów - mają swoje uzasadnienie (no i kolejny raz: kink prawem czytelniczym) i nisza zawsze będzie.
Nawet w czasach ich "królowania" wciąż nie stanowiły większości tytułów polecanych i uznawanych, które też przetrwały próbę czasu.
Ba, cały ruch pokolenia Nory Roberts i późniejszego lat 90. to właśnie rozliczanie się z dziedzictwem br.

Ale... hm... może tu faktycznie jest ta "młodzieńcza słabość", Sol, kluczowa :D
Romanse mafijne mają wiele wspólnego z romansami YA (i, po przemyśleniu, stwierdzam, że z podobnych powodów nie przepadam osobiście): bohaterki poruszają się bardzo często w młodzieńczej próżni moralnej.

Dla równowagi: romanse młodzieżowe i romanse z młodymi bohaterkami dla mnie strawne opierają się na podróży bohaterek właśnie od niedojrzałych lub nieświadomych młodych osób dopiero budujących sobie koncepty świata wokół i poznających zasady (internalizując, buntując się etc.). Opowieści o dojrzewaniu, w tym romantycznym, seksualnym etc.

Natomiast w wielu YA z badboyami i mafijnych romansach clue programu to "zdobyć samca alfa i zemścić się za jego pomocą" - wykorzystując jego pozycję lub narzędzia - na <wrogach> prawdziwych, domniemanych, potencjalnych: od paskudnych pseudokolezanek po złe ekspartnerki obecnego chłopaka/męża/wstawinne).
Jak w chińskich dramach historycznych :hyhy: trzeba się wyrżnąć bo "one albo ja". Nihilizm a na koniec ogólna mizantropia :lol:

Jest to, ekhm, literatura amoralna :hyhy: bo swoją wygraną nad wrogami bohaterki traktują jako HEA.
W literaturze nieromansowej przyjmuję wieloznaczność i ambiwalencję. Ale nie w romansach :P

Dla mnie element "bohater 'dobry dla żony'" to warunek niewystarczający, acz konieczny, dla romansu ^_^
Na koniec oboje muszą być jednak po jasnej stronie mocy - obici, wahający się, niedoskonali, ale... no.
A nie wylądować jako szefostwo organizacji jednoznacznie przestępczej zarabiającej na bezproblemowym zadawaniu cierpienia wg większości systemów moralnych
Tak, robię to zastrzeżenie, bo inaczej z założenia wypadają wszelcy szefowie megakorpo o mocno szemranych interesach lobbujących na rzecz różnych Imperiów Zła :lol:
Zresztą nieprzypadkowo widać w choćby sztandarowym gatunku harlekinowym HaEśŻet zmiany pod tym względem (jak i w militarnych romansach ;)

Brak wyborów moralnych bohaterów to zatrzymanie ich na poziomie emocjonalnie niedojrzałym, młodzieńczo socjopatycznym. Młodzież... ma prawo bywać socjopatyczna. Tak to bywa w ramach dojrzewania. Ale jesli trwa w tym stanie, to się robi niefajnie.

***

Druga strona medalu: romanse mafijne są mocno promowane.
Produktom, w które się tak inwestuje forsę, nie ufam, że "ludzie tego chcą".
Wyrabia się ludzi, aby tego chcieli masowo.
Mieliśmy zalew popkultury a la pseudo walki celebrytów, reality show w oparciu o środowiska mafijno-gangsterskie, patoinfluenserstwo, estetykę Vegi w ramach poruszania całkiem poważnych spraw...
Ktoś to mocno promował.
Nie chciałabym zabrzmieć jak obsesjonatka, ale że od dawna zawracam na to uwagę, to:
Spoiler:


PS I żeby nie było: ja przykładowo mam jak najbardziej zapotrzebowanie na przemoc w popkulturze. I przyznam, że szeroko nie przyznaję się, że moim ulubionym sportem do regularnego śledzenia (a nie od czasu do czasu olimpijsko) jest... hokej.
No hmmm
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 23 maja 2022, o 14:17

Wydaje mi się, że „Mafia Bride” C.D. Reiss z cyklu The DiLustro Arrangement mogłaby się w tym celu nadać, aczkolwiek bohaterka w pewnej chwili podejmuje się walki z wiatrakami; na całym tym tle historia nie najgorzej wypada fabularnie. Jesl już na ten temat, to przynajmniej tak.
W sumie J.M. Darhower mogłaby stanowić ciekawy przypadek. „Bestia w jego oczach” i dwa następne tomy opowiadają o jednej parze; nawet składnie wyszło z tym nie do końca moralny wyborem. Zaczęłam jeszcze „Menace”, które dość interesująco się zapowiada; na razie nie mam dalszych części..
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 23 maja 2022, o 14:53

Poproszę spoiler ^_^
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26
Dołączył(a): 25 lutego 2022, o 21:33
Ulubiona autorka/autor: Alex Kava

Post przez EvelKa » 26 maja 2022, o 09:20

o właśnie. Nie lubię romansów mafijnych

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 27 maja 2022, o 00:15

Fringilla napisał(a):Poproszę spoiler ^_^

Do czego dokładnie i w jakiej formie?
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 27 maja 2022, o 00:41

mogłaby się w tym celu nadać

Czyli? ^_^

Bo nie wiem, czy ostrożnie skanować czy czytać od deski do deski :P
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 28 maja 2022, o 22:32

Może na początek ostrożnie... Jeśli czytać z tym wątkiem, to w stylu jak C.D. Reiss pisze. W tym przypadku nie mam wrażenia lania wody, jak to najczęściej bywa. Według mnie bohaterka jest dość irytująca (jak zwykle u Reiss). Z drugiej strony jej upór jednak ma sens. Nie wiem, czy potrafię dobrze streścić.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 17 czerwca 2022, o 14:45

Wpadła mi C.D. Reiss na półkę, zobaczymy...
PS Rany, chyba tylko dlatego dam szansę, bo - a propos horrorów - dałam radę w tym roku przebrnąć przez filmowy Fresh i nawet się dobrze bawiłam (och, dzięki za ostatnie sceny).
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 40270
Dołączył(a): 17 października 2011, o 13:59
Lokalizacja: Tam gdzie Niebo z Piekłem się łaczy
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez Nocny Anioł » 22 czerwca 2022, o 13:03

To nie jest motyw, ale zaczynam mieć dość gdy jemu co 5 minut
Spoiler:
, a ona co 10 ma
Spoiler:
:red: litości
Obrazek
Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 lipca 2022, o 02:41

Hm, podejrzewam, że wymogi podgatunku... niektórzy ( i niektóre rodzaje romansu) tak mają ;) aczkolwiek miło by było na początku lektury wiedzieć, z czym się ma do czynienia pod tym względem.

A ja mam pytanie: na czym polega fenomen "twoi przyjaciele dyktują ci, jak żyć"? :lol:
Jest pewna granica między tzw. Interwencją ("czy wszystko u ciebie w porządku", a w skrajnych wypadkach "na podstawie ankiety przeprowadzonej między nami stwierdzamy, żeś baran/socjopata, jesli chodzi o traktowanie bliźnich") a "Ułożymy ci życie, a jak się nie dostosujesz, to cię emocjonalnie dojedziemy".

PS nie wspominam o odmianie "opowiedz ze szczegółami" przy wyraźnym dyskomforcie osoby mającej za zadanie opowiedzieć.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 40270
Dołączył(a): 17 października 2011, o 13:59
Lokalizacja: Tam gdzie Niebo z Piekłem się łaczy
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez Nocny Anioł » 3 lipca 2022, o 16:02

Powinni ostrzegać drobnym druczkiem
Co do pytania to nie mam pojęcia, co innego jest troska o kogoś, a co innego wchodzenie z butami w życie.
Obrazek
Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 23 lipca 2022, o 21:08

Fringilla napisał(a):A ja mam pytanie: na czym polega fenomen "twoi przyjaciele dyktują ci, jak żyć"? :lol:
Jest pewna granica między tzw. Interwencją ("czy wszystko u ciebie w porządku", a w skrajnych wypadkach "na podstawie ankiety przeprowadzonej między nami stwierdzamy, żeś baran/socjopata, jesli chodzi o traktowanie bliźnich") a "Ułożymy ci życie, a jak się nie dostosujesz, to cię emocjonalnie dojedziemy".

PS nie wspominam o odmianie "opowiedz ze szczegółami" przy wyraźnym dyskomforcie osoby mającej za zadanie opowiedzieć.

Nie rozumiem tego i bardzo mi się to nie podoba. Najlepsza przyjaciółka, a zachowuje się jak wróg.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 14 sierpnia 2022, o 21:27

Tak przy okazji:
tym razem nie o motyw per se chodzi, ale o pewien... układ ;) a konkretnie: w romansie musi mi pasować wizja świata przedstawionego.
I to chyba jest tez dla mnie, obok HEA, element niezbędny, abym coś nazwała romansem.

Wciąż się zastanawiam, jak to do końca opisać, ale chyba chodzi o to: twórca przedstawia pewien świat i zaprasza do jego poznania. Możemy się umawiać, że to mniej lub bardziej "realistyczne przedstawienie, że fantastyczność w fabule to mniej lub bardziej metafora, że sama autorka darzy sympatią swe postacie i koncepty, że buduje/przełamuje/kreuje dystans do swego dzieła, że... milion różnych rzeczy.

Ale to, czego nie znoszę, to takie zbyt oczywiste i wprost szturchanie łokciem w narracji, gdzie czuć, że autor wskazuje "ona jest fajna, on jest fajny, nie? lubimy/podziwiamy/zazdrościmy, a jeśli Ci się nie podoba, to nie jesteś fajna, nie zrozumiałaś i nie należysz do mojego kółka" ;)
Tego błędu w sztuce nie wybaczam.

Tak mi się skojarzyło, czytając serię Howl at the Moon Eli Easton i przypominając sobie o cyklu Czterech Jeźdźców Laury Thalassy :lol:
W obu przypadkach to nie są moje wizje świata (zaczynając od dziur w koncepcji po sam zestaw wartości; jakość wykonania pomijam), ale... mogę spokojnie przeczytać, bo autorki nie cierpią na toksyczne uwielbienie dla swej wizji :hyhy: Natomiast dotąd dostaję drgawek na wspomnienie Jak powietrze Agaty Czykierdy-Grabowskiej :lol:

Dlatego też fantazje i kinki różne w erotyce romansowej - jasne, jeśli na wstępie znamy założenia i, hm, czytelniczka plusminus wie, w co się z tą lekturą pakuje, a na koniec nikt nie będzie nalegał, że to romans ;) (patrzę na was, Penelope Douglas i Blanko Lipińska :lol:

***
Zarazem: wciąż trwa w zadziwieniu, jak wiele autorek wybiera narrację pierwszoosobową, która tak doskonale obnaża wszystkie słabości warsztatu i... cóż... niedobory talentu literackiego, a co najgorsze (dla czytelnika :hyhy: emocjonalną niedojrzałość, która zwykle na wstępie powoduje skreślenie dzieła :niepewny:
Cenię dobrych rzemieślników, którzy znają swoje ograniczenia :D
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 15 sierpnia 2022, o 21:11

A chwilami wręcz niektóre autorki zachwycają się same sobą i swoimi pomysłami, co budzi mój niesmak. Historia ma się toczyć bez zbędnych wyjaśnień, szczególnie tego, co oczywiste. Albo to, że w danej historii wszyscy zachwycają się bohaterami i ich uczuciem, że niby jakieś wyjątkowe, choć brzmi jak odgrzewane kotlety.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 17 sierpnia 2022, o 01:00

Masz jakieś tytuły może w tym zakresie? :hyhy: chętnie skorzystam w przyszłosci :P
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 18 sierpnia 2022, o 22:31

Kristen Ashley ma tendencję w tym kierunku, aczkolwiek jest najmniej irytująca, przynajmniej w moim odczuciu; nie jest jeszcze taka nachalna. Jeśli nie pomyliłam tytułu, to w „For You” uważano, że bohaterów łączy wyjątkowe uczucie, choć się rozstali.
Musiałabym poszukać, aby podać konkretne tytuły.
W sumie „Więzień namiętności” Moniki Magoska-Suchar okazał się dość ciekawy pod tym względem. Bohaterce zachciało się iść na spotkanie z ulubioną autorką i myślałam, że autorka promuje jakąś swoją koleżankę, gdyż nie zwróciłam uwagi na to, kogo czytam, a okazało się, że samą siebie.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 18 sierpnia 2022, o 23:22

Miałam nieszczęście trafić chyba na jej najsłabszy tytuł pod tym względem (opierając się na recenzjach cudzych) :P

No... swoją drogą to zaskakująco - dla mnie - często się spotykam z tym u polskich pisarek :niepewny:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 24 sierpnia 2022, o 10:45

Rozszerza się moda na książki z "silną reprezentacją". I gdyby to były dobre książki z motywami LGBT i osobami nieheteronormatywnymi - okej. Ale dostaję spazmów i toczę pianę z pyska, jak w opisie bohatera od razu po wieku stoi info - transboy. Niech on będzie tym transem, spoko! Ale niech go to nie definiuje i nie będzie ważniejsze od pozostałych cech...

Jeszcze mam powidoki po czytanej dwa lata temu cudowności - Te wiedźmy nie płoną. Jakie to było złe... Tam praktycznie nie było heteroseksualnych osób, a bohaterów poza orientacją definiowały max dwie cechy. W tym jedna typu - ciemne włosy.
Na swoją obronę mam, że bardzo lubię i cenię mocno queerową książkę - Vaki. Lato skowronków.
Ale po Wiedźmach mam traumę, a teraz to się mnoży.

Nie lubię. Wiem, nie jestem targetem, nie muszę, nie wszystko musi być dla mnie, ale tak okrutnie mnie frustruje, że te książki zalewają rynek.
Niech ta moda się skończy...
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 24 sierpnia 2022, o 16:20

Ale opierasz się na opisach / okładkowcach czy już treści? :P

O Wiedźmach kiedyś rozmawiałyśmy - ja jestem z opcji "każdemu jemu fantastykę"... i dlatego jestem też w stanie zrozumieć frustrację do pewnego stopnia - to jak ja i romans mafijny: sposób, w jaki wykorzystuje się tam pewne konstrukcje / motywy / postacie sprawia, że mnie szlag trafia i też modlę się o koniec zalewu :P

Albo popularne w polskiej literaturze "wykorzystane dzieci" (cechą bohatera jest to, że był wykorzystywany) - choćby Czykierda-Grabowska wykorzystuje motyw "chłopak gwałcony w młodości/dzieciństwie" - o-kro-pne... I ja tu widzę mocną recydywę pisarską, więc to nie są

Podsumowując: sądzę, że mamy do czynienia raczej z kiepskimi opowieściami samymi w sobie, gdzie to nie queerowe treści sa problemem, ale w ich przypadku można pewne rzeczy łatwiej dostrzec - podobne zjawiska "cishetero" są bardziej przezroczyste, a równie irytujące, nawet jeśli nie potrafimy opisać źródeł dyskomfortu :P

próby ogarnięcia trudnego tematu tylko bezczelne jak najbardziej emocjonalne porno.

Ekhm, pewnie 80% moich lektur z ostatnich miesięcy to queerowa literatura czyli pisanie o/dla/przez (zbiory niekoniecznie wspólne w efekcie :P
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 24 sierpnia 2022, o 18:37

Akurat przykład ten konkretny na opinii recenzenta.

Tu nie chodzi o moje uprzedzenia do tematów LGBT jako ogólnie tematów, lecz o to, że robi się... monotematyczne. No dobra, może nie lubię czytać o ludziach nie-hetero. Ale takie moje czytelnicze prawo. I chcę mieć nadal wybór, do jakiego jestem przyzwyczajona.
Media Rodzina zeszła z fantastyki na rzecz queerowych książek. Coraz więcej pojawia się też tematyki w innych wydawnictwach.
Nie podoba mi się to. I jak planuję przeczytać Ten Dom nad błękitnym morzem (chyba tak, ale mogę mylić tytuł), bo koleżanka czytała i chwali, tak raczej sama z siebie nie mam odwagi sięgać po te książki.
Tak jak ludzie nie sięgają po mafię, romanse typu dark czy inne - nie ich temat, a robią wyjątek dla książki ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 24 sierpnia 2022, o 19:07

•Sol• napisał(a):Akurat przykład ten konkretny na opinii recenzenta.

Swoją drogą ja bym poczekała na sam tekst, bo jak sama wiesz - różnie bywa w recenzjach, recapach i innych wynurzeniach :hyhy:
Ale ok, nie Twój motyw i jasne, że masz prawo do czytania tego, czego chcesz.

Ale tu chyba chodzi o coś innego.
I chcę mieć nadal wybór, do jakiego jestem przyzwyczajona.

Czyli jaki? Faktycznie miesięcznie/kwartalnie/rocznie będziesz miała realnie mniej tytułów do wyboru w zakresie swoich preferencji?
będziesz zmuszona czytać mniej, bo zabraknie Ci książek?
Bo:
Nie podoba mi się to.

Ale co Ci się nie podoba: że się pojawia tematyka czy że kosztem czegoś innego?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 25 sierpnia 2022, o 11:58

Wygląda to tak, że motyw ten zalewa w moim odczuciu rynek. I często mam tak, że przeczytałabym książkę, bo inne motywy i pomysł ma okej (tak, nadal pokłosie Wiedźm tu się odzywa), ale pojawia się magiczne słowo "queer", "tęczowy", "trans" i hamulec zaciągnięty. Muszę poczekać, żeby przeczytał ktoś, komu opinii ufam, bo sama nie sięgnę, blokada.

I właśnie to mi się nie podoba, że to ogranicza.
Media Rodzina przestała wydawać młodzieżówki (albo jest na dobrej drodze do tego) bez motywów. WNY to samo - coraz więcej tęczowych książek.
I w ogromie manifestów będzie coraz trudniej wyłuskać coś, co jest "jedynie" książką, gdzie bohaterowie przy okazji są niehetero.
Przejmuje trochę te młodzieżowe i nietrans You&Ya, ale ich książek nie da się czytać ze względu na opracowanie techniczne, tam jest katastrofa redakcyjna. No, a na dodatek dylemat moralny z przyczyn prywatnych ;)

Książki z tym motywem są u mnie pod kreską, mają od razu trudniej. Nie poradzę.
Ale to samo jest z innymi książkami z założenia manifestującymi jakiś pogląd. Nie lubię takich pieśni pochwalnych i tyle. LGBT jest teraz wiodące, dlatego na nim się skupia.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 25 sierpnia 2022, o 19:22

Prawdopodobnie będzie to spory offtop, bo zamierzam odnieść się w tym miejscu raczej do filmów/seriali, a nie do książek, ale mimo wszystko wydaje mi się, że to właśnie tutaj mój post będzie pasował najbardziej :).

Otóż moim zdaniem (które wyklarowało się tak naprawdę dopiero wczoraj, ale to tylko taka tam ciekawostka zupełnie bez znaczenia) najlepiej by było, gdyby przyszłym adeptom sztuki scenopisarstwa już na etapie studiów wykładowcy uparcie tłukli przez cały czas do głów, że nie każdy motyw będzie pasował absolutnie wszędzie. Jakiś czas temu doszłam na przykład do wniosku, że całkiem sporo produkcji stricte przygodowych, czy też w ogóle z gatunku fantasy wypadałoby w ogólnym rozrachunku nieco lepiej, gdyby zupełnie wyciąć z nich historie miłosne. Serio, czasami te wszystkie flirty tak mnie wybijają z rytmu, że normalnie nie mogę. Bo tutaj jest niby jakaś wielka akcja, mega ważna misja, a nagle dostajemy pięciominutową sekwencję, w której jedna osoba gapi się na drugą i ludzie robią do siebie maślane oczy. I to trwa. I trwa. I trwa. I trwa wciąż. No...nie. Nie robi się takich rzeczy widzowi, bo ten zwyczajnie ucieknie z kina :).

A z kolei większość produkcji historycznych/kostiumowych potrzebuje jakichkolwiek wątków miłosnych niczym kania dżdżu, potrzebuje akurat tego rodzaju emocji, których chyba żaden inny motyw nie jest w stanie dostarczyć w takim stopniu, jak właśnie wątki romantyczne. Bo bez tego zostają tak naprawdę tylko gołe narady polityczne, które szybko mogą widza (przynajmniej takiego w moim typie) znudzić. No i wypruwanie flaków, za którym też nie przepadam (mało powiedziane). I ja jak najbardziej jestem za "podejmowaniem ryzyka". Jeśli chcemy, żeby w naszym dziele pojawił się mocno zarysowany wątek LGBT, czy, dajmy na to, ciemnoskóry aktor w roli kogoś wysoko postawionego, czy,,,cokolwiek, zróbmy to. Jestem całym sercem na tak. Tylko przy okazji pamiętajmy o tym, żeby pozostałe wątki też nam pasowały do konwencji. To co bez większego problemu przejdzie w takich "Bridgertonach", a nawet w "Dawnton Abbey" może już totalnie nie pasować do produkcji, która stawia na możliwie jak największy realizm historyczny :).

A jeżeli chodzi już stricte o wątki LGBT i książki, w których się one pojawiają: bardzo chciałabym, żeby wydawnictwa w końcu pozwoliły sobie na odrobinę szaleństwa i odważyły się wydawać także bardziej dorosłe pozycje z tego gatunku, a nie wiecznie same młodzieżówki i fantastyka na tapecie. No i mogłyby też zrobić nieco więcej miejsca na przykład dla lesbijek. Albo osób biseksualnych. Albo w ogóle aseksualnych. Bo przecież różnorodność naprawdę jest super :).

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 26 sierpnia 2022, o 01:53

•Sol• napisał(a):I właśnie to mi się nie podoba, że to ogranicza.

Ale jak Cię to osobiście ogranicza?
Jeszcze raz: czy faktycznie zawęża to liczbę książek, jakie masz możliwość przeczytać w danym przedziale czasowym? Bo nie rozumiem :niepewny:
Sądziłam, że to brak czegoś ogranicza, a nie nadmiar/obecność czegoś innego.
Więc czy jest czegoś faktyczny brak czy raczej zwiększa się równolegle liczba czegoś innego?
Bo wskazujesz na obecność czegoś a nie nieobecność Twoich ulubionych motywów :niepewny:
Dotąd to osoby queer i czytelnicy ciekawi opowieści queer mogli narzekać na właśnie brak i nawet przy obecnym "zalewie" to wciąż znikomy procent na tle cishetero opowieści.
Media Rodzina przestała wydawać młodzieżówki (albo jest na dobrej drodze do tego) bez motywów. WNY to samo - coraz więcej tęczowych książek.

Czy należysz do totalnej mniejszości czytelniczej, która faktycznie ma przeczytane wszystko, co jest na polskim rynku i nie ma do czego sięgać w ramach tytułów z ostatnich, umówmy się, ok, 3-5 lat?
Jesli tak, to ok, rozumiem. Ale... serio, nalezysz do promila promili :D

I w ogromie manifestów będzie coraz trudniej wyłuskać coś, co jest "jedynie" książką, gdzie bohaterowie przy okazji są niehetero.

Dla mnie to opis zjawiska, które ma miejsce non stop w świecie wydawniczym, tylko z różnymi "motywami".
Natomiast ogólnie lektury funkcjonują inaczej w czasie niż wiele przedmiotów konsumpcji... (przydatność do spozycia i dostępność)

Książki z tym motywem są u mnie pod kreską, mają od razu trudniej. Nie poradzę.

Znowu: nikt nie zmusza, możesz czytać, co chcesz, to jasne :hyhy:
Ale to samo jest z innymi książkami z założenia manifestującymi jakiś pogląd.

Hm, ok, chociaż dla mnie nie ma opowieści bez poglądów (że znowu wrócę do przykładu Czykierdy-Grabowskij - mega "poglądowe" :hyhy:
Ale możemy oczywiście dyskutować nad formą manifestowania, i czy ją lubimy czy nie :P
I też podziały nie są u każdego jasne i czarno-białe. Ja wciaż cenię sobie Dianę Palmer, bardzo "poglądową", chociaż same pglądy, no... do dyskusji :lol:

mdusia123 napisał(a):najlepiej by było, gdyby przyszłym adeptom sztuki scenopisarstwa już na etapie studiów wykładowcy uparcie tłukli przez cały czas do głów, że nie każdy motyw będzie pasował absolutnie wszędzie.

Tylko na marginesie: nawet jeśli, to teoria to jedno, a wypracowywanie faktycznych rozwiązań na żywym ciele filmowym to drugie :P
Więc wiele można zwalić na edukację uczelnianą, ale nie wszystko :lol:

Bo też za efekt końcowy cały zespół odpowiada, a po drodze zderzają się różne, ekhm, nie tylko wizje ale i interesy :P
Tym lepsze rzeczy powstają, im więcej możliwości realizacji różnych w skali projektów i mozliwości dotarcia do odbiorców/recenzentów/komentatorów. Testowanie w boju :D

Jakiś czas temu doszłam na przykład do wniosku, że całkiem sporo produkcji stricte przygodowych, czy też w ogóle z gatunku fantasy wypadałoby w ogólnym rozrachunku nieco lepiej, gdyby zupełnie wyciąć z nich historie miłosne.

A to tak, sama mogłabym wymieniać... Zresztą książki też :lol:

A z kolei większość produkcji historycznych/kostiumowych potrzebuje jakichkolwiek wątków miłosnych niczym kania dżdżu, potrzebuje akurat tego rodzaju emocji, których chyba żaden inny motyw nie jest w stanie dostarczyć w takim stopniu, jak właśnie wątki romantyczne. Bo bez tego zostają tak naprawdę tylko gołe narady polityczne, które szybko mogą widza (przynajmniej takiego w moim typie) znudzić. No i wypruwanie flaków, za którym też nie przepadam (mało powiedziane).

No tu wchodzą Twoje preferencje mocno :hyhy: i uważam, że jednak spokojnie można stosować zasadę z akapitu wyżej: czasem pasuje, czasem nie, czasem to kwestia "opowieści nie dla mnie" ;)

Ale też przy okazji szczególnie historycznych tworów mi się przypomniało: mianowicie jest też coś takiego jak tabu w kulturze wynikające z kwestii bezpieczeństwa.
I to będzie bardziej offtop "motywy, których mi brakuje..." ;)

Użyję przykładu z tu i teraz, który za chwile stanie się "historią": mamy wojnę tuż obok i nie spodziewajmy się, że dotrą do nas i zostaną przez to zapamiętane wszystkie opowieści i motywy się przewijające. Znaczna część pozostanie opowieścią ustną, która wręcz instynktownie tylko tak będzie przekazywana.

Przykładowo: nieprzypadkowo będzie w tych opowieściach bardzo mało kobiet w rolach szczególnie głównych. A nawet pobocznych. Pojawia się pewien mechanizm podczas wojny wyparcia i wymazywania już na samym wstępie - nie tylko dlatego, że "nie wypada kobiecie żołnierzem/przywódcą/liderem być" (to inny jeszcze aspekt), ale tez ze względu na mocne społeczne tabu, które niejako chroni kobiety chociaż minimalnie przed śmiercią i przemocą za pomocą niwelowania ich statusu jako potencjalnego zagrożenia.

Nie będzie np. wielkich opowieści o super snajperkach i dowódczyniach, ponieważ to - wedle samych kobiet także! - za bardzo skupiałoby na nich uwagę i czyniłoby z nich wyraźne cele, które trzeba eliminować, bo się ich trzeba bać, a nie trzecioplanowe postacie, które co najwyżej się zgwałci i zabije przy okazji w ramach rozrywki (tu stopień zagrożenia jest na tyle wysoki, że próbuje się niwelować wszystkie inne czynniki mogące jeszcze je podnieść).
Ba, nawet z opowieści o szpitalach funkcjonujących w warunkach pod ostrzałem będzie więcej opowieści o dzielnych lekarzach niż lekarkach i ratownikach niż pielęgniarkach. Chociaz te drugie też tam są.

Ergo: na koniec się okaże, że nawet dysponując świeżymi źródłami, bardzo trudno jest "realistycznie" cokolwiek opowiedzieć.
O tym dobrze pisała laureatka m.in. Nobla, jesli jest to jeszcze nagroda, jaka się liczy, Swietłana Aleksijewicz, autorka Wojna nie ma w sobie nic z kobiety - między innymi o tym, ile dekad i zmian było potrzebnych, aby o pewnych wydarzeniach i sytuacjach zacząć opowiadać jesli chodzi o kobiety w czasie wojny.

Tu wchodzi też element "romansu". Jest paradoksalnie równie trudne - jak bardzo w danej kulturze podkreślanie relacji romantycznych naraża znowu na niebezpieczeństwo bo symbolizuje słabość? To jest mocno skomplikowane i bardzo różnie na różnych etapach tworzenia "historycznej" opowieści może wyglądać, zależnie od potrzeb twórców, odbiorców i... mecenasów :hyhy:

Fikcja to na dłuższą metę tworzenie mitologii - realizm... ma tu specyficzną formę.

Tu można by szeroko bardzo pisać o motywach romansowych w popkulturze rosyjskiej i ukraińskiej - jak bardzo się różni jednak podejście i że nieprzypadkowo to jedna konkretna strona zaatakowała drugą a nie odwrotnie... Ale to inna opowieść ;)

I ja jak najbardziej jestem za "podejmowaniem ryzyka". Jeśli chcemy, żeby w naszym dziele pojawił się mocno zarysowany wątek LGBT, czy, dajmy na to, ciemnoskóry aktor w roli kogoś wysoko postawionego, czy,,,cokolwiek, zróbmy to. Jestem całym sercem na tak. Tylko przy okazji pamiętajmy o tym, żeby pozostałe wątki też nam pasowały do konwencji. To co bez większego problemu przejdzie w takich "Bridgertonach", a nawet w "Dawnton Abbey" może już totalnie nie pasować do produkcji, która stawia na możliwie jak największy realizm historyczny :).

No i własnie, jak wyżej, ja bym z wielką ostrożnością podchodziła do "realizmu" i wierności" ;)

A jeżeli chodzi już stricte o wątki LGBT i książki, w których się one pojawiają: bardzo chciałabym, żeby wydawnictwa w końcu pozwoliły sobie na odrobinę szaleństwa i odważyły się wydawać także bardziej dorosłe pozycje z tego gatunku, a nie wiecznie same młodzieżówki i fantastyka na tapecie. No i mogłyby też zrobić nieco więcej miejsca na przykład dla lesbijek. Albo osób biseksualnych. Albo w ogóle aseksualnych. Bo przecież różnorodność naprawdę jest super :).

Wydawnictwa sprytnie podchodzą do konceptu: najpierw wchodzimy w dyskusję z młodym pokoleniem czytelników, które już teraz jest bardziej otwarte na pewne treści i ciekawe świata, a zarazem za pomocą młodzieżowych zatem często mniej skomplikowanych fabularnie i... etycznie treści trafia się do większej liczby ludzi - szczególnie rodziców młodzieży i dzieci, którzy chcą chociaż po części nadążać za lekturami pociech.

A tak konkretniej: jak piszesz "dorosłe", to co masz na myśli? Czy wciąż kategorię popliteratury z HEA czy np. coś a la Czarny flaming Deana Atty? Lesbos Najlepsze opowiadania erotyczne Kathleen Warnock ?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 3059
Dołączył(a): 7 kwietnia 2016, o 13:30
Lokalizacja: Genf
Ulubiona autorka/autor: Kristin Hannah,Paulina Simons,Elżbieta Cherezińska

Post przez tully » 26 sierpnia 2022, o 10:00

Młodzież szczególnie nasza płeć była zawsze otwarte na LGBT... stad ta popularność yaoi... choć teraz wydaje mi się trochę zmniejszać ... choć być może to kwestia mojego wieku również... jeszcze pamietam z jakimi wypiekami na twarzy oglądałam loveless :)
Je préfère aller doucement...
"the standout in this drama is, without a doubt, Emi Takei. Eyes are her asset, and her stare is from another world in this drama. You could feel her love towards Shuji, and that passion is so strong that you could feel it coming out from your screen." Taisetsu na Koto wa Subete Kimi ga Oshiete Kureta J-2011
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
Shancai initiates the kiss: https://tenor.com/view/dont-say-anythin ... f-12266619
Tsukushi initiates the kiss: https://c.tenor.com/YC0oyiizgj8AAAAd/ha ... anadan.gif

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości