Teraz jest 21 listopada 2024, o 23:20

Obejrzeć? Tak!

Romantyczne – ale nie tylko – opowieści filmowe, serialowe i teatralne
Od filmów kostiumowych po azjatyckie dramy
Na co czekamy, co polecamy, co odradzamy...


Halloween przed ekranem: nasza klasyka
Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 21 lutego 2019, o 20:21

Ja jak byłam na Klerze to dwie babki się popłakały, a na koniec była taka straszna cisza, a potem tak nagle wszyscy ruszyli do wyjścia, że wyglądało to jakby uciekali. Niby nihil novi ale swoje robi jak już ktoś pójdzie i przestanie głupio chichotać, a przestaje dość szybko.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 21 lutego 2019, o 21:42

Chichot to w sumie tylko przez pierwsze 5 minut (zresztą, ekhm, taki pełen zrozumienia - jak wyżej: ludzie tacy jak my... ;)

PS co najwyżej za mało jednak napiętnowany motyw jazdy po pijaku (i znowu się upiekło... :]
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 25 lutego 2019, o 04:02

Przepraszam, ale czy ktoś, kto obejrzał Bohemian Rapsody może mi wytłumaczyć fenomen tego filmu?
Usnęłam... :niepewny: i nie wiem, czy powinnam podejść jeszcze raz.
Jestem fanką FM (też za bycie odpowiedzialnym kociarzem) i serio - na Maleka patrzeć w tym dziele nie mogę.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 25 lutego 2019, o 06:24

Dali mu Oscara.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 25 lutego 2019, o 18:28

Wiem, i nie rozumiem.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 25 lutego 2019, o 18:36

Mnie często dziwią Oscary dla mężczyzn.
Bywa, że są przyznane za to, że ktoś wcześniej schudł lub przytył, a powinny być za to, że ktoś umie zagrać grubego albo chudego, gdy taki nie jest.
Tym razem Oscar był chyba za to, że ktoś perfekcyjnie wyćwiczył gesty osoby, którą grał i zgodził się nosić w paszczy mocno przesadzoną sztuczną szczękę. Oscara powinna raczej dostać jego trenerka, a nie on.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 25 lutego 2019, o 19:21

Ale na przykład taki Oldman jako Churchill mym zdaniem jednak podołałby nawet bez, a a dobra charakteryzacja sprawiła, że był podejrzewany o przereklamowanie ;)

Ja się mogę tylko cieszyć, że pojawiają się w młodym pokoleniu aktorzy tacy jak Adam Driver, zaimportowani z amerykańskiego teatru (a nie brytyjskiego czy innego europejskiego) - chyba pierwszy raz od lat mamy kogoś o asymetrycznej twarzy i, o zgrozo, krzywych zębach wbrew hollywoodzkim trendom z tak dobrym dorobkiem (i jeszcze dopuszczonego do głównej roli we wielkiej franczyzie hollywooodzkiej).
A teraz czekam na młode aktorki o ciekawej urodzie...

***
W ramach "obejrzałam własnie Galę Oskarową" ;)
w nawiązaniu do Ciekawe wydarzenia medialne

Janka napisał(a):Wygrał film "Wożąc panią Daisy - część 2".

A mógł Blackkklansman - zdecydowanie ciekawsza opowieść bez tak rzewnych podtekstów.

Przegrana Faworyty mnie nie dziwi... jeśli widać tegoroczny nastrój w stylu Green Book i Bohemian Rapsody, to takie filmy szans nie mają... W tym roku grzecznie bardzo.
Chociaż co do kostiumów to bym miała dylemat: Czarna Pantera czy Faworyta...

Swoją drogą Vice nie uważam za film oskarowy, acz sam w sobie jest ciekawy, jednak w stylu innych festiwali/nagród (i bawi mnie nagroda za charakteryzację).

Rozumiem wygraną Romy, chociaż fanka wielką nie jestem jako filmu.

Bohemian Rapsody wciąż uważam za porażkę...

Przegrana Zimnej wojny nie dziwi. Cóż, w poprzednim roku była moda na klasyczny romans, więc trochę mieli pecha ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 5 marca 2019, o 03:06

Obejrzałam film "Colossal" z 2016. Polski tytuł, czyli "Monstrum", wydaje mi się źle dobrany. "Olbrzym" byłoby lepsze.
Film zrobił na mnie tak duże wrażenie, że musiałam obejrzeć jeszcze raz.
Początkowo wydał mi się bardzo dziwny, a miejscami niepotrzebnie namotany. A potem było czym dalej, tym lepiej. Wątki zaczęły się składać do kupy, a akcja nabrała sensu (jeśli o sensie w ogóle można mówić w przypadku filmu fantastycznego).
Widziałam bardzo dużo opinii, że film był nudny, ale na szczęście mnie nie zanudził i oglądałam z prawdziwą ciekawością co do tego, gdzie reżyser zmierza. Nagle film, który początkowo wydawał się pusty i niepotrzebny, okazał się być pełen treści i ważnych zagadnień. Było np. o tym co może się stać, gdy ktoś sobie nie poradzi z zazdrością. Albo o tym, że gdy walczy mały z dużym, to musi wymyślić, jak stać się jeszcze większym.
Główna bohaterka nie lubiła samej siebie i swojego życia. Marnowała każdy dzień, nie radziła sobie z rzeczywistością, uciekała przed problemami w alkohol. Gdy na końcu filmu dokonała wielkiego dzieła, poczuła się odrodzona i wreszcie uwierzyła w siebie. Można być już pewnym, że będzie teraz dosyć silna, by uporządkować swoje życie i poradzić sobie ze wszystkim, co los jej przyniesie.

Zakończenie filmu pozostawiło we mnie niedosyt w temacie romansowym. Nie wiem, z kim zostanie bohaterka i ona pewnie też nie wie. Powrót do pierwszego chłopaka byłby głupotą, a z drugim nie nawiązała wystarczająco mocnej więzi. Jedna malutka scena, w której coś by mocniej zasugerowano, by mnie bardzo usatysfakcjonowała.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 10 marca 2019, o 04:37

Obejrzałam dziś film animowany "Książę Czaruś".
Królewien było tam kilka, ale Czaruś na końcu zakochał się w złodziejce. I bardzo dobrze dla niego, bo dziewczyna była świetna. Dla niej ten wybór był nieco mniej szczęśliwy, bo Czaruś był brzydki, głupi i na dodatek typowy dupek. Ale co zrobić, jak serce nie sługa. Dziewczyna mocno leciała na kasę, a on był bogaty, więc przynajmniej w tym jednym ją może usatysfakcjonować. Chyba że jeszcze w seksie, ale to była bajka, więc pominięto tę informację.
Nie sprawdzałam, jaka ekipa wyprodukowała ten film, ale mogła mieć coś wspólnego z producentami "Zaplątanych", bo było bardzo dużo elementów podobnych lub nawet identycznych. W każdym razie, twórcy "Księcia Czarusia" z całkowitą pewnością są wielkimi fanami "Zaplątanych" i mocno się tym filmem inspirowali. W pierwowzorze była królewna, złodziej, koń i kameleon, w nowym filmie jest złodziejka, królewicz, koń i ptaszek. Ptaszek ma dużo do powiedzenia w swoim języku lub na migi, zupełnie jak wcześniej kameleon. Bohaterowie obu filmów mają podobny typ urody, z kształtem brwi i oczu na czele oraz jednakową mimikę. Jest podobne bogactwo kolorystyczne. W sferze muzycznej też jest prawie jednakowo. Podobne są również oba scenariusze, według których bohaterowie mają do przebycia drogę pełną przygód, na końcu której czeka ich wyzwolenie spod złych mocy oraz prawdziwa miłość zakończona małżeństwem.
Film był całkiem fajny, ale do niesamowicie wysokiej jakości i uroku "Zaplątanych" absolutnie nie sięga. Było kilka miejsc mocno niedopracowanych, głównie w końcówce filmu, podczas których nie wiadomo było, o jakie emocje u widza chodziło reżyserowi, bo jakby sam sobie momentami zaprzeczał. Były również momenty piękne i magiczne.
Najcudniejszą sceną w filmie była dla mnie piosenka zaśpiewana przez Sia'ę, którą od razu poznałam po głosie i charakterystycznej kompozycji:
https://www.youtube.com/watch?v=lLSRYcpfENQ
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 24 kwietnia 2019, o 12:53

Obejrzałam dziś "Wspomnienia płatnego zabójcy" (z 2016).
Film niesamowicie mi się podobał. Był bardzo rozrywkowy. Idealna była zarówno bardzo bogata akcja, jak i perfekcyjnie do niej dopasowany humor.
Od zwrotów akcji aż się roiło, że aż trudno byłoby mi uwierzyć, że ktokolwiek mógłby się nudzić w czasie oglądania.
Na pewno obejrzę jeszcze raz, dopóki mam dostęp do Netflixa.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 24 kwietnia 2019, o 20:47

To chyba coś dla mnie :lol:
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 24 kwietnia 2019, o 21:52

Lucy, tak, jak najbardziej. Jestem pewna, że nie pożałujesz czasu na obejrzenie tego filmu.

Puściłam film mojemu F. Obejrzał, ale nie piszczał z radości. Możliwe, że to dlatego, że miał całkiem inne plany na dzisiejsze popołudnie i myślami odjeżdżał w inne rejony, więc nie był całkowicie skupiony na oglądaniu.
Chyba się mnie boi, bo powiedział, że mu się bardzo podobało, ale gdy miał przyznać punkty, to dał tylko 2 na 10. Zażartował, że chętnie obejrzy jeszcze kilka razy, ale mogę się założyć o dużo, że już nigdy go nie namówię na ten sam film.

A ja przeciwnie. Po drugim obejrzeniu nabrałam jeszcze większej ochoty na następne powtórki.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 27 kwietnia 2019, o 15:09

ja byłam wczoraj na ostatniej części Avengersów.Oj,działo się...Na sali pełna gama emocji.Był śmiech,był płacz i spontaniczne oklaski w kilku momentach filmu,a najbardziej rozśmieszyło mnie soczyste ku...wa mać ,dobiegające zza moich pleców ,gdy okazało się,że jednak bo napisach nie ma żadnej sceny...Znaczy ja byłamna to przygotowana,choć i tak siedziałam do końca słuchając myzyki...Nawet mimo tego,że pani z obsługi podeszła żeby poinformować,że nie ma na co czekać bo żadnej sceny juz nie ma ...I ak prawie połowa widzów siedziała na sali...Nie zaspojleruję wam co się wydzrzyło w trakcie,ale film i tak mnie zaskoczył w kilku momentach.Podobało mi się
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 27 kwietnia 2019, o 16:25

Ja się tylko zastanawiam, jak bardzo trzeba mieć opanowane przeszłe filmy, aby wszystko załapać ^_^
Nie powiem, robiłam sobie częściową powtórkę przez ostatnie miesiące i raczej się nie zgubiłam dzięki temu.

PS
Spoiler:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 27 kwietnia 2019, o 16:37

Ja po IW mogłam wyjść z kina i pójść na powtórny seans, a teraz jest wysoce prawdopodobne, że EG moim przypadku to jednorazowy spektakl ^_^

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 27 kwietnia 2019, o 18:46

Frin,w końcu jest serial o Hydrze,a konkretnie Agenci Tarczy,więc to raczej ukłon w tym kierunku
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 28 kwietnia 2019, o 02:15

klarek napisał(a):Ja po IW mogłam wyjść z kina i pójść na powtórny seans, a teraz jest wysoce prawdopodobne, że EG moim przypadku to jednorazowy spektakl ^_^

Chętnie poznam powody :hyhy:

Ja się mocno zastanawiam, która część koncepcyjnie i konstrukcyjnie lepsza, a na razie jestem na etapie: to się łyka razem, jak LOTR (bo SW ma inny pomysł na siebie).

ewa.p napisał(a):Frin,w końcu jest serial o Hydrze,a konkretnie Agenci Tarczy,więc to raczej ukłon w tym kierunku


No jest, ale chodzi mi bardzo konkretnie o
Spoiler:

- był taki wątek w AoS?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 28 kwietnia 2019, o 17:56

nie przypominam sobie,ale scena była jednak niezła
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 28 kwietnia 2019, o 18:08

Fringilla napisał(a):Chętnie poznam powody :hyhy:

Oj bardzo zwykłe i bardzo ludzko-emocjonalne. Nie, na dzisiaj nie, może jak przetrawię ;) Na razie patrzę sercem.
Gorzej, że nie obeszła mnie poniedziałkowa emisja Homecoming, które tak bardzo lubię hmmm

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 28 kwietnia 2019, o 20:58

Ok, rozumiem ;) Jak tak będę miała w grudniu :rotfl:

ewa.p napisał(a):nie przypominam sobie,ale scena była jednak niezła

To było mega zabawne w kontekście
Spoiler:

Cenię sobie takie zagrania ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 10118
Dołączył(a): 3 sierpnia 2011, o 11:33
Lokalizacja: Somewhere
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez kejti » 1 maja 2019, o 19:54

właśnie obejrzałam "Venom" bardzo fajne, świetnie go zrobili :D

.
.

Let's find some beautiful place to get lost.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 23 czerwca 2019, o 16:04

Na Netflixie obejrzałam film "Zabójczy rejs", czyli "Murder Mystery".
Film jest dowodem na to, że książki są lepsze niż filmy, a z gatunku komedii kryminalnej to już na sto procent.

Najgorsi w filmie byli aktorzy grający główne role: Jennifer Aniston i Adam Sandler.
Dopasowano ich idealnie do siebie nawzajem, bo oboje są całkowicie drewniani i mają tylko po jednej minie, którą próbują wyrazić wszelkie emocje. Oboje też tak samo beznamiętnie wypowiadają swoje kwestie, jakby to była pierwsza próba czytania scenariusza i to w wykonaniu amatorów, nie mających pojęcia o grze aktorskiej. Wydaje się, że jeśli otworzą usta szerzej niż na pół centymetra, to stanie się im jakaś krzywda, może im coś popęka w policzkach. Dopasowano ich więc genialnie, szkoda więc, że zupełnie byli nieprzekonujący jako para. Myślę, że pobili tym filmem rekord świata w niwiększym braku chemii między bohaterami filmowymi. Gdyby była taka kategoria, to oscara mają już w kieszeni.

Pod względem kryminalnym natomiast było świetnie. Była bardzo fajna intryga i bardzo dużo ciekawych zwrotów akcji. Nie licząc tego, że obcy facet zaprosił bez żadnego powodu parę bohaterów na jacht swojego wujka, multimiliardera, a oni się zgodzili, to już reszta była bardziej mądra.
Akcja trzymała w napięciu, dużo się działo i na dokładkę było bardzo dużo przepięknych widoczków dzięki umieszczeniu akcji w południowej części Europy.

Gdyby to była książka, to byłaby świetna, a jako film wyszło słabo. Znowu potwierdziła się moja teoria o tym, że dla filmów jest o wiele lepiej, jeśli producentami nie są te same osoby, które w nich grają w głównych rolach, bo najczęściej podwójne zadanie ich przerasta.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6741
Dołączył(a): 13 lutego 2014, o 09:54
Ulubiona autorka/autor: Krentz

Post przez szuwarek » 11 lipca 2019, o 07:38

serial Good Omen.
Angielski humor i ironia, świetni aktorzy. Rewelacyjna muzyka. Oczywiście to zasługa dobrej książki ale można było popsuć, a tego nie zrobiono. Zachowano wszystkie smaczki, głupotki, okraszono angielskim przymrużeniem oka.
ale skarżysz się czy chwalisz - bo nie wiem jak reagować

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 11 lipca 2019, o 20:34

Jaki ja zawsze miałam problem z książką!
I ten sam miałam z serialem!
I dlatego obejrzę jeszcze raz :bigeyes:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6741
Dołączył(a): 13 lutego 2014, o 09:54
Ulubiona autorka/autor: Krentz

Post przez szuwarek » 12 lipca 2019, o 10:58

z książka też miałam problem :-)

a wczoraj powtórzyłam "Godziny" i strasznie mi tak było .... filozoficznie.
ale skarżysz się czy chwalisz - bo nie wiem jak reagować

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Oglądamy!

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości