Obejrzałam dziś film animowany
"Książę Czaruś".
Królewien było tam kilka, ale Czaruś na końcu zakochał się w złodziejce. I bardzo dobrze dla niego, bo dziewczyna była świetna. Dla niej ten wybór był nieco mniej szczęśliwy, bo Czaruś był brzydki, głupi i na dodatek typowy dupek. Ale co zrobić, jak serce nie sługa. Dziewczyna mocno leciała na kasę, a on był bogaty, więc przynajmniej w tym jednym ją może usatysfakcjonować. Chyba że jeszcze w seksie, ale to była bajka, więc pominięto tę informację.
Nie sprawdzałam, jaka ekipa wyprodukowała ten film, ale mogła mieć coś wspólnego z producentami "Zaplątanych", bo było bardzo dużo elementów podobnych lub nawet identycznych. W każdym razie, twórcy "Księcia Czarusia" z całkowitą pewnością są wielkimi fanami "Zaplątanych" i mocno się tym filmem inspirowali. W pierwowzorze była królewna, złodziej, koń i kameleon, w nowym filmie jest złodziejka, królewicz, koń i ptaszek. Ptaszek ma dużo do powiedzenia w swoim języku lub na migi, zupełnie jak wcześniej kameleon. Bohaterowie obu filmów mają podobny typ urody, z kształtem brwi i oczu na czele oraz jednakową mimikę. Jest podobne bogactwo kolorystyczne. W sferze muzycznej też jest prawie jednakowo. Podobne są również oba scenariusze, według których bohaterowie mają do przebycia drogę pełną przygód, na końcu której czeka ich wyzwolenie spod złych mocy oraz prawdziwa miłość zakończona małżeństwem.
Film był całkiem fajny, ale do niesamowicie wysokiej jakości i uroku "Zaplątanych" absolutnie nie sięga. Było kilka miejsc mocno niedopracowanych, głównie w końcówce filmu, podczas których nie wiadomo było, o jakie emocje u widza chodziło reżyserowi, bo jakby sam sobie momentami zaprzeczał. Były również momenty piękne i magiczne.
Najcudniejszą sceną w filmie była dla mnie piosenka zaśpiewana przez Sia'ę, którą od razu poznałam po głosie i charakterystycznej kompozycji:
https://www.youtube.com/watch?v=lLSRYcpfENQ