Napisałam jeszcze raz,zobaczymy.Nadmieniłam,że mogę też wziąć dwójkę.Może to ją zachęci
W ogóle ta cała tablica to jest cyrk na kółkach.Na Allegro oczywiście też ktoś może człowieka okantować,ale tam ktoś wystawia ty kupujesz i git.Nie polegasz tylko na bezpośrednim kontakcie ze sprzedającym chyba,że chcesz coś tam dogadać,zapytać o stan książki,szybszą wysyłkę czy coś tam jeszcze innego.A tu ludzie jadą sobie jak chcą.Piszą,że sprzedają po 5 zł,a chcą 30,odwołują nagle ofertę,bo ktoś tam w międzyczasie zadzwonił i woleli jemu dać niż tobie,nie odzywają się i ignorują,a przecież to ty robisz mu dobrze,bo chcesz coś od niego kupić,czasem to kontakt jest taki toporny,że człowiek się czuje jakby wyrywał lizaka z dzioba bardzo niechętnemu dziecku
Ostatnio zauważyłam,że przeważnie faceci brylują w wyczerpujących treściach ogłoszeń,np: "Mam do sprzedania książki,romanse.100 sztuk.Koszt taki i taki.Tylko odbiór osobisty...".I co to ma niby być?...Mam kupić w ciemno książki i jeszcze po nie poleźć łaskawie do pana do domciu,bo mu się dupy nie chce ruszyć na pocztę.O spisaniu listy nie mówię nawet...Może w ogóle nie powinien tego ogłoszenia dawać tylko czekać aż ktoś sam się domyśli,że on ma do sprzedania książki,romanse,100 sztuk,przyjdzie,zapłaci,weźmie na plecy i se pójdzie.
Jesssu!Sorry za te pomyje,ale ta Psotnica Sol,moja młodzieżówka i masa debilnych ogłoszeń przegły pałkę.
A żeby nie było żem zołza stara i niewyżyta - na koniec optymistyczny akcent.Kupiłam od pani na tablicy "Pirata" Jeffries za 2 zł plus 8,30zł przesyłka.Czyli pani zarobiła na mnie 2zł całe.Napisała mi sama z siebie kiedy wysłała,za jakiś czas zainteresowała się i poprosiła żeby ją poinformować czy książka doszła,dobrze zapakowała i zabezpieczyła przesyłkę aż ciężko było mi się do niej dobrać,książeczka ładniutka,wcale nie zniszczona...Czapki z głow