Ja nie kupuję nigdy książek przez neta. I to nie dlatego, że mam jakieś przykre doświadczenia tylko dlatego, że jestem w gorącej wodzie kąpana. Jak sie zapalę do jakiejś książki to muszę miec ją teraz, zaraz... natychmiast. A że mam Daniela na przeciwko domku, to nie tak znów daleko:D
Znają mnie tam doskonale i jeśli jakiejś książki nie ma to po prostu dzwonią po innych siedzibach firmy w Gorzowie i wtedy wsiadam w moją (najszybszy w świecie wóz
) Micrę i lecę do innej księgarni.
Po "Spóźnionych Kochanków" jechałam aż do słubic. W innym przypadku musiała bym czekac aż dwa dni, a tak...