przez aralk » 21 listopada 2009, o 19:22
W zasadzie wiem, ale to i tak nic nie zmienia w moim przypadku. Odziedziczyłam po swoich dziadkach ich bibliotekę - klasykę w najczystszej postacji, po moich rodzicach wyszukiwane przez nich po antykwariatach pozycje, plus mitologia świata, historia i przeasadnie rozbudowana starożytność i kilkadziesiąt koszmarnie ciężkich albumów, Ślubny wniósł w posagu sf i fantasy w zastraszających ilościach, prababcia uraczyła mnie kilkunastoma romansami z czasów przedwojennych, ja ze swoim prywatnym fantasy zbieranym od szkoły sredniej, no i dzieciaki ze swoimi zbiorami.
Ostatnio kupiona Rzeka tajemnic i do tej pory leży na podłodze na metrowym słupku segregatorów z drukowanymi romansami, bo nie wiem gdzie ją wepchnąć.
Wiem.
Nie mówię, że to jakiś zastraszająco wielki księgozbiór, ale jest spory jak na moje warunki lokalowe. I tyle.