W sumie w sierpniu wszystko było co najmniej ok (moja statystyka).Zaliczyłam sympatyczną serię o islandzkich smokach
Bec McMaster, chociaż to nie moja bajka jeśli chodzi o rodzaj romansu aktualnie
Dokończyłam, juz lekko znudzona, przyzwoitą serię
Louisy Masters w klimacie urban legend (m/m) - dla miłośników w sam raz, ale sie wypaliłam czytelniczo.
Obie stawiam na tym samym poziomie.
Dwa ok romanse hokejowe (m/m) znanych i uznanych autorek...
(no po prostu mi się pula skończyła, chlip chlip, muszę sięgać teraz po same nowości sporadycznie się pojawiające jak na moje możliwości
No i radosna czysta romansowa erotyka czyli Risdaverse, podseria Lodowych Piratów
Ruby Dixon mocno nowelkowate i bardzo eskapistyczne, symetrycznie pierwszoosobowo.
Dostaje się dokładnie to, co na okładce: radosny seks z obcym i emocjonalna wata cukrowa
Przeczytałam 4 części wybrane pod katem wątków i opisów (da się totalnie nie po kolei konsumować) i wystarczy - mam swój watowy limit, ale seria spełnia oczekiwania
Ogólnie nic na miarę lipcowego odkrycia Tavii Lark i czerwcowej Eliot Grayson, ale wróciłam po latach w pełni do
J.R. Ward i wsiąkłam.
Zdecydowanie na plus i kontynuuję we wrześniu.
Podseria Bractwa Czarnego Sztyletu - Prison Camp / Więzienie jest na poziomie utrzymana i się bawiłam dobrze.
I serio czytam kolejne tomy mocno ciekawa, jak akcja i szersza intryga się potoczy
Miło wrócić, jestem mega zaskoczona - trafiła seria na swój moment.
Ps
Jedna powtórka z 2011 roku i... rozczarowanie, pamiętałam pozytywnie, ale dziś zdecydowanie inaczej się czyta (chociaż nie jest to tytuł zły...).