wczoraj skończyłam "Dżentelmena nie w każdym calu"
z trzech przeczytanych książek o 'Zaginionych lordach' ta wciągnęła mnie najmniej, ale to wcale nie znaczy, że mi się nie podobało - bo PODOBAŁO
klimatem bardzo przypominał "Płatki na wietrze", wspólna praca dwóch głównych bohaterów, spisek, wybuchy w czasie ważnego wydarzenia, bla bla bla... tylko relacje między Kiri a Maciem bardziej do mnie przemówiły! a to pewnie przez to, że Maggie w 'Płatkach...' mnie wkurzała na całego! Kiri czasem też drażniła, tą swoją rozwiązłością ( nie wiem czy to jest dobre słowo, ale najbardziej mi pasuje...) , tym, że na wszystko była przygotowana itp. ale w ogólnym rozrachunku zaakceptowałam ją! za to Damian Mackenzie? cóż:) ja mam słabość do takich zadziornych panów
i Maca kupuję w całości! to jak on się bronił przed Kiri?
miałam ubaw! słodki
od samego początku wiedziałam jak się skończy historia tych dwoje, jak pokonają te swoje różnice, ale to nie zmienia faktu, że cieszyłam się za Damiana
on był naprawdę fajniutki
denerwowało mnie jeszcze troszkę tłumaczenie, zwłaszcza te 'oczko' rączka' i inne zdrobnienia.. jakoś nie pasowało mi to wszystko
a teraz czytam "Dżentelmena bez maski" i powiem szczerze, że emocję są nieziemskie! PODOBA mi się jak diabli! ale o tym jak skończę