Teraz jest 28 września 2024, o 20:55

Czekając na miłość - Sandra Brown (Kawka)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW WSPÓŁCZESNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 21013
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Czekając na miłość - Sandra Brown (Kawka)

Post przez Kawka » 18 maja 2023, o 16:26

Sandra Brown "Czekając na miłość"

Marnie Hibbs od szesnastu lat wychowuje Davida - syna swojej zmarłej siostry. Prowadzi spokojne życie ilustratorki i samotnej matki, dopóki na progu jej domu nie zjawia się wkurzony Law Kincaid – znany w całym kraju astronauta, bożyszcze kobiet i prawdziwy ojciec chłopaka. Oskarża Marnie o wysłanie obrzydliwych i pełnych pogróżek anonimów, w których ktoś donosi mu, że jest ojcem syna, o którym dotąd nie miał pojęcia.

Widać, że ta książka powstała w latach 80-tych, bo technologia poszła od tego czasu mocno do przodu i m.in. brak telefonów komórkowych mocno rzuca się w oczy. Niemniej, fabuła sama w sobie jest dobra, fajnie i zwięźle opisana, choć odrobinę przewidywalna. Nie ma wielkich zaskoczeń i zwrotów akcji, a mimo to książkę czyta się dobrze, szybko i bardzo sprawnie. Warsztat autorki nie zawodzi. Jest to druga powieść tej pani, którą miałam okazję przeczytać i podobnie jak pierwsza, podobała mi się.

Mam lekkie zastrzeżenia odnośnie długości, a raczej krótkości książki. Moim zdaniem historia została odrobinę za bardzo okrojona, przez co na końcu sprawy przybrały za duże tempo. Może odrobinę za szybko się to wszystko dzieje i przez to trudno się zagłębić w tę historię i nią delektować ale też nie ma znużenia i wrażenia, że książka jest przegadana. Autorka zmierza do celu prosto i konkretnie.

Sandra Brown potrafi opisać wachlarz emocji, które targają bohaterami. Są ludzcy, ciekawie nakreśleni, mają wady i zalety, dzięki czemu można bardzo szybko polubić Marnie i Davida. Z Lawem miałam jednak lekki problem, bo wydał mi się z początku trochę zarozumiałym dupkiem. Najbardziej zraził mnie do siebie stwierdzeniem, że jego była kochanka, a matka Davida była dzi*ką, bo oddała się mężczyźnie, którego ledwo znała. Niezły hipokryta, bo sam od przelotnych łóżkowych znajomości z kobietami nie stronił. Potem jednak, zrewidował swój pogląd i można go polubić. Jak na czasy, w których ta powieść powstała to i tak wydaje się sympatyczny.

Relacja między Marnie i Lawem jest dość prawdopodobna. Ona kocha go skrycie od lat i dlatego nie znalazła miejsca i czasu dla żadnego mężczyzny, on powoli oswaja się z rolą ojca i stopniowo zakochuje w niej. Nie ma wielkich porywów serca, dramatów, a mimo to jest emocjonalnie i ciepło. Sceny intymne, a w zasadzie jedna scena jest napisana ze smakiem, nie zdradza za dużo ale też nie jest zbyt pobieżna. Emocje między bohaterami sprawiają wrażenie prawdziwych, a ich zachowania są wiarygodne.

Całość jest naprawdę fajna i przyjemna w odbiorze, choć odrobinę trąci myszką. Moja końcowa ocena to 8/10. Polecam, jeśli ktoś potrzebuje lżejszej i krótkiej książki na jedno popołudnie.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Powrót do Recenzje romansów współczesnych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości