o yes! I did it
kurcze przeczytałam "Hero"
uznaje to za swój przeogromny wyczyn
nie wierzyłam, że to się może udać, ale jak połykałam rozdział za rozdziałem i wszystko się w mojej głowie układało w jedną całość to byłam w szoku!! i tak mijały kolejne strony.. i skończyłam!
i nie zawiodłam się na historii! jak już pominę fakt niesamowitości samego pierwszego spotkania Alexy i Caina, (rety, ale ten świat jest mały..) to wszystko co dalej się rozegrało miało dla mnie sens!
konsekwencją dziwnego zachowania Alexy Holland podczas sesji zdjęciowej Caina Carraway'a i jej późniejszemu wygarnięciu Cainowi kim ona dla niego jest, było zwolnienie z pracy, w której była naprawdę dobra! a, że Alexa nie jest typem dziewczyny, która chowa się w swojej skorupie, odważnie stawiła czoło wielkiemu panu, Carraway'owi, by ten wstawił się u jej byłego pracodawcy...cóż, wstawił się, ale pracy Alexa nie odzyskała, a tymczasem zyskała inną, została osobista asystentką Caina.
a nie była to rzecz łatwa, bo tych dwoje łączy paskudna przeszłość, więc Cain niejako miał niesamowita okazję by troszkę pomęczyć dziewczynę, no wiecie: przyjdź wcześniej do pracy, nie zapomnij o kawie dla mnie, albo załatw moje sprawy...sobota! och! przecież za to ci płacę..i takie tam
(no szczytem było
ale jak wspomniałam Alexa to twarda dziewczyna, pyskata panna - "smart-ass"
i zasadniczo Cain wcale nie miał z nią tak łatwo jakby tego oczekiwał! odgryzała mu się na każdym kroku, a jeszcze zyskała przyjaźń jego sąsiadki- Effie Flanagan! (notabene jedna z fajniejszych postaci w książce) och.. cudowna to była scena jak
Cain chciałby nienawidzić Alexę, ale tymczasem ona zalazła mu za skórę! oraz bardziej ma na nią ochotę przez co był nawet jest wredny w stosunku do swojego najlepszego przyjaciela Hanrego, który zainteresował się jego pracownicą!
ok, wiadomo, romans musiał się zacząć! i zaczął nie najlepiej, ale...dzięki temu robi się ciekawie...bo już za chwilę, Alexa składa wymówienie z pracy..2 tygodnie i zmyka z oczu szefa!
a to dopiero początek
długą drogę przeszli bohaterowie by w końcu zaznać swoje HEA, a po drodze musiały wyjść na jaw inne tajemnice i w ogóle...
szybko czyta się tę książkę
Cain nie budzi cieplejszych uczuć, ale ja mam słabość do drani, więc ja tam go akceptuję z tym jego całym bałaganem! w Alexie podobało mi się to, że nie była takim popychadłem, ale denerwowało mnie ile razy chciała dać sobie spokój z Cainem, a wciąż była za słaba ( cóż...niedaleko pada jabłko od jabłoni, bo jak dla mnie, w pewien sposób, powielała schemat matki...)
pokochałam Effie, od pierwszej chwili jak pojawiła się w mieszkaniu Caina
Hanry też był fajny!
zmęczył mnie ostatecznie wątek kryminalny..moim zdaniem nie był potrzebny..wręcz rzekłabym... przykry!
no i jest jeszcze tragiczna postać dziadka Hollanda, który tak bardzo starał się ukryć tajemnice przeszłości, by chronić rodzinę, a ostatecznie i tak rodzina ucierpiała! a przy tym stracił zaufanie swojej wnuczki..
dobra! teraz jak już znam historię, to przeczytam ją w polskiej wersji, w końcu na dniach ma przyjść przesyłka... będę miała porównanie