Dobrze gada! Dać jej wódki.
Facet, który zaprosilby mnie do knajpy [bez względu na to, czy na małe lody czy też na wystawny obiad], a potem chociażby mi zasugerował, że powinniśmy podzielić się kosztami, byłby spalony na amen. Z kimś takim nie umówiłabym się drugi raz, nawet gdyby był nie wiem jak przystojny. I nie dlatego, że jestem skąpa, bo nie jestem, ale dla zasady. Bo jeśli my nie będziemy się cenić, to oni nie docenią nas tym bardziej. A jeśli chłopaka nie stać na wystawną kolację, to niech zafunduje zwyklego hot doga, ważne jednak, żeby to on sięgnął po portfel.
I nie zapominajmy jeszcze o jednej rzeczy, że nam taka randka [bo o randkę tu głównie chodzi] kojarzy się z romantycznymi uniesieniami, trzymaniem się za rączki, pocałunkami w świetle księżyca
, a faceci kombinują tylko, jak szybko zaciągnąć nas do łóżka.
My o miłosci, a oni o dupie.