Sol, przeczytałam "Miłosne podchody" i do mnie książka przemówiła
naprawdę mi się podobała
z trójki poznanych braci Benedict oczarował mnie najbardziej, ale i Colina polubiłam w jego historii
rozumiałam jego podejście do życia... wychował się w dużej rodzinie, bracia coś osiągnęli, a on szukał swojego sensu...nie chciał być tym, którego się zapomni... i stąd był taki jaki był.. podobało mi się jak sam przed sobą próbował sobie odpowiedzieć kim jest dla niego Penelope... kurcze wzruszył mnie
to była naprawdę miła lektura
w "Oświadczyny" jeszcze się nie wkręciłam, bo ciągle mi ktoś przeszkadza...ale liczę na dobrą zabawę! tym bardziej, że jak się domyślam dzieciaki sitr Philipa odegrają jakoś rolę, przynajmniej mam taką nadzieję