Ostatnio zaliczyłam dwie wpadki. Próbowałam czytać ,ale dotrwałam z jedną do połowy ,a z drugą do setki i miałam dość.
Liczyłam na jakiś mroczny klimat ,a jedynie co wybija się ,to złość na główną bohaterkę.
Cztery koleżanki ,co roku organizują sobie wypady ,żeby odpocząć od obowiązków i naładować akumulatory. Tym razem nie będzie tak fajnie . W drodze do wynajętego domku ,mają wypadek i muszą wezwać pomoc drogową . Dwie z nich, razem z walizkami ,zabierają się z Mattem ,który jest synem miejscowego mechanika, a także były policjantem. Dwójka zostaje na miejscu i czeka na wezwaną taksówkę. W tym momencie Jodie, głównej bohaterce zaczyna odbijać. Czuje ,że to miejsce jest złe . Zaczyna wpadać w panikę ,ciągnie przyjaciółkę w szpilkach nie wiadomo gdzie. Po ciemku ,bez latarki
Przyjaciółka skręca kostkę ,a ją to wkurza ,ponieważ coś gdzieś czyha. Kiedy w końcu Matt wraca po nie ,ponieważ taksówka miała wypadek , dziewczyna traktuje go strasznie oschle ,a wręcz przybiera obronną postawę ( ćwiczyła samoobronę) ,kiedy przez przypadek się o nią ociera. Kiedy wszyscy w końcu spotykają się w pubie ,przeszkadzają jej ludzie ,wszędzie widzi zagrożenie. Przyjaciółki zaczynają się o nią martwić ,a w końcu zaczynają się kłócić ,ponieważ wszystkich zaczyna wkurzać .
Kiedy dojechały w końcu do wynajętego domku (starej stodoły) ,odłożyłam książkę.
Autorka tak dobrze opisywała uczucia targające bohaterkę ,że miałam już dość . Paranoja aż wylewała się z książki .
Dorota, Kasia i Majka - przyjaciółeczki ,które niby się przyjaźnią od studiów. Problem w tym ,że dwie z nich właściwie się nie znoszą , jedna też miała romans z mężem drugiej. Niby wszystko cacy ,ponieważ było rozgrzeszenie.
Dorota - pracuje w Niemczech ,opiekując się staruszkami. Ma podły charakter, relacja z dziewiętnastoletnią córkę jest toksyczna. Ciągle wypomina jej ,że czegoś nie robi ,a jak robi ,to źle. Beszta ją przy innych , obsesyjnie dba o porządek i jak ktoś coś źle zrobi ,to wpada w furię. Córka bierze tabletki na uspokojenia i zaraz na początku miała ochotę zjeść całą paczkę ,ale się opamiętała. Normalnie wrak człowieka. Jak dalej wyglądały jej relacje z matka ,to już nie wiem.
Kasia - niby najbardziej rozgarnięta ,ale w połowie dowiedziałam się ,że jej małżeństwo rozpadło się przez romans jej męża z Majką . Moja sympatia poleciała na łeb na szyję .Wiecznie tylko narzeka na brak pieniędzy ,chociaż jako pracownica banku chyba nie zarabia tak mało ? Gdzie je lokuje ,to nie wiem. Rodzice wypominają jej ,że nie potrafi zarządzać kasą ,że oni mają oszczędności ,a ona nie.
Majka- pracuje jako nauczycielka ,a jej pasją jest malarstwo. Egoistka ,skupiona tylko na sobie. Uważa ,że obowiązek utrzymania jej życia na wysokim poziomie spoczywa na mężu. Dziwi się i patrzy na inne kobiety z niesmakiem ,kiedy muszą dużo pracować ,żeby podreperować budżet domowy. Kiedy jej mąż traci pracę ,zamiast się przejąć i go pocieszyć ,mówi mu ,że przecież może w końcu zostać prezesem w jakiejś firmie ,a ona będzie prezesową. Po dwóch miesiącach ,kiedy mąż nie znajduje pracy i jest rozgoryczony ,napada na żonę ,że go nie wspiera ,tylko gada ciągle o sobie .Obrażona wyjeżdża do pozostałych ''przyjaciółek''. Po pewnym czasie znajduje w końcu pracę i jedzie po żonę ,ale ma wypadek i ginie. Majka oczywiście jest zrozpaczona ,ponieważ zostawił ją samą. Jak tam mógł
Wszystkie trzy , postanawiają otworzyć w Mordkach, rodzinnym domu Doroty, ośrodek integracyjno-szkoleniowy. Już na początku ,wiadomo ,że wszystkie w jednym miejscu ,to nie jest dobry pomysł.
Później odłożyłam książę ,ponieważ miałam już dość tej głupoty.
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.