Pensjonat na wzgórzu - Erica James
Jeszcze wczoraj zupełnie dla mnie nieznana autorka, dzisiaj po przeczytaniu jednej książki, niemal moja ulubiona. Z niecierpliwością czekam na kolejne z nią spotkanie.
Czy to romans? Można byłoby powiedzie, że to bardziej książka obyczajowa, ale skoro pod koniec cztery pary znajdują do siebie drogę, myślę, że można podciągnąć pod kategorię
Szalenie przyjemna, miła lektura. Niby nic jakiegoś spektakularnego się nie dzieje, ale czyta się niemal jednym tchem. Ja w nocy zatrzymałam się 100 stron przed końcem, a książkę zamknęłam bo wisiała nade mną wizja kilku godzin za kierownicą, więc odpuściłam. Gdybym wiedziała, że zostaję jeszcze jeden dzień w jednym miejscu, nie odłożyłabym, tylko czytała do końca.
To historia rodziny. Małżeństwa, ich dorosłych trzech córek, babci, a także okolicznych mieszkańców, osób przewijających się przez prowadzony przez nich pensjonat. Ciekawi bohaterowie, uparci z zadziorem, którzy pod koniec odkładają wiele na bok w imię szczęścia u boku drugiej, wybranej osoby. Główna bohaterka spotyka po kilkunastu latach mężczyznę, który jako chłopak złamał jej serce, zmienił jej świat, niemal doprowadził do najgorszego. Ale Genevieve nie ma kilkunastu lat i wie, że o ile trauma z młodości miała na nią wielki wpływ, o tyle jej działanie późniejsze wypływały bardziej z niej niż z przeżyć. Nikt (a jednak tak można) nie jest doskonały w tej książce.To niemal ludzie jakich można spotkać w małych miastach, bez marzeń o podboju świata, bez chęci życia w świetle reflektorów, ot zwykli - dziewczyna lubiąca gotować, która przerwała szkołę z dnia na dzień i do niej nie wróciła, pogubiona niedoszła studentka z córką przy boku, zbyt leniwa do pracy, za to chętna do zabawy, utalentowana muzycznie nauczycielka, która woli miłość dzieci ze szkoły niż tłumy na koncertach, etc.
Bardzo przyjemna lektura, na wyciszenie, na zadowolenie, na normalność.
Seksu brak, bez niego też można
Polecam bardzo, dziękując jednocześnie Kawie za pomysł. Oby takich trafnych jak najwięcej