Teraz jest 24 listopada 2024, o 22:14

Jayne Ann Krentz => A. Quick, J. Castle, S. James

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 25 stycznia 2009, o 20:44

Po lekturze SzP pomyślałam, że może bohater będzie wyjątkowym egzotykiem, który ma dwa para normalne talenty? Tam było o tym, że zdarzają się tacy, którzy mają dwa talenty no i ten Houdini, który miał talent iluzyjny i łowcy. Tylko że on nad tym nie panował. A bohater pewnie będzie umiał sobie z tym radzić. Ciekawe, czy jestem na tropie Obrazek

 
Posty: 3729
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Piotrków Tryb./Dogewa

Post przez Madlenita » 27 stycznia 2009, o 13:04

Muszę jeszcze raz pzeczytać Szept płomieni, już nie pamiętam nawet jaki omn miał talent...A ciekawe jak będzie w tej nowej. Spróbuję kupić jak tylko się pojawi...

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 1 lutego 2009, o 23:45

21 kwietnia ma się ukazać kolejna część Arcane Society. Na razie jest tylko okładka:

Obrazek



Z dyskusji na amazonie wynika, ze to o Calebie będzie, ale więcej się dowiemy, jak JAK zamieści info u siebie na stronie.



A to znalazłam na stronie Barnes& Nobel:

Synopsis



A notorious lady botanist with a reputation for having poisoned an unwanted lover becomes passionately involved with a dangerous gentleman who uses his psychic talents to solve murders. For those who are following the Arcane Society series, this is the eagerly awaited story of Caleb Jones and the founding of Jones & Jones, the Society 's psychic detective agency.

 
Posty: 3729
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Piotrków Tryb./Dogewa

Post przez Madlenita » 3 lutego 2009, o 01:37

W opisie na fa.book nie było imienia bohatera... Wię albo seria będzie miała 6 albo 7 części...

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 3 lutego 2009, o 02:26

Może będzie więcej, bo JAK przebąkuje coś o powiązaniu Arcane z Harmony.

A co to jest fa.book?

 
Posty: 3729
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Piotrków Tryb./Dogewa

Post przez Madlenita » 3 lutego 2009, o 02:36

Pomyliłam nazwy chodziło mi o:

http://www.fantasticfiction.co.uk/

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 3 lutego 2009, o 13:24

Aha... Tam data wydania to czerwiec 2009, ale chyba JAK wie lepiej?

 
Posty: 3729
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Piotrków Tryb./Dogewa

Post przez Madlenita » 3 lutego 2009, o 14:37

Nawet nie spojrzałam na datę... Tam już się zdarzały pomyłki w datach, wiec może i teraz...

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 5 lutego 2009, o 23:04

Za stroną autorki.



Obrazek



THE PERFECT POISON (Amanda Quick)

An Arcane Society Novel - Book #6

Hardcover - 352 pages

On Sale April 21, 2009



Plagued by rumors that she poisoned her fiancé, Lucinda Bromley manages to live on the fringes of polite society, tending her beloved plants — and occasionally consulting on a murder investigation. For the notorious botanist possesses a unique talent: she can detect almost any type of poison, especially ones that have their origins in the botanical kingdom.



But the death of a lord has shaken Lucinda to her core. At the murder scene, she picks up traces of a poison containing a very rare species of fern. So rare, in fact, that only one specimen exists in all of England — and it was stolen from her conservatory just last month.

To keep her name out of the investigation and to find the murderer, Lucinda hires a fellow Arcane Society member. Caleb Jones runs a psychical investigation agency. A descendant of the founder of the Society, he is very good at protecting its secrets — and frighteningly good getting at the truth. Immediately, Lucinda senses both a raw power and undeniable intensity in the imposing man.



But as a nearly overwhelming desire blooms between Caleb and Lucinda, they are drawn into the dark heart of a deadly conspiracy that can be traced to the early days of the Arcane Society — and to a legacy of madness that could plunge Caleb into the depths of his own tortured soul…

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 6 lutego 2009, o 00:20

Czyli będzie o Calebie Obrazek A to sugerowałoby, że to ostatnia historyczna z cyklu Arcane, bo w innych było napisane, że to Caleb wykrył pierwszy spisek.

 
Posty: 3729
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Piotrków Tryb./Dogewa

Post przez Madlenita » 6 lutego 2009, o 02:17

właśnie, więc wspólczesna, którą wyda Krentz teraz w USA tez powinna być ostatnia.

Chyba, że Krentz nakreśliła tło historyczne a teraz będzie wlec serie wspólczeną...

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 6 lutego 2009, o 14:31

Jaka współczesna wychodzi teraz w USA?

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 6 lutego 2009, o 20:15

Najbliższa to chyba będzie w lecie z serii Harmony jako J. Castle



Na swojej stronie zamieściła coś takiego:



<span style="font-style: italic">QUESTION: Are the Harmony books linked to the Arcane Society series?



ANSWER: Although the first few Harmony titles make no direct mention of Arcane, paranormal ability is evident on Harmony and references to the ancient Society are made in SILVER MASTER and DARK LIGHT. Harmony has now officially joined the Arcane series. In <span style="font-weight: bold"><span style="text-decoration: underline">OBSIDIAN PREY (summer, 2009)</span></span> you will meet the Sweetwater family, descendents of the mysterious Sweetwaters who first appear in RUNNING HOT. The Sweetwaters are a family of professional assassins who occasionally work for Jones & Jones. Some things still haven 't changed.</span>



A o współczesnym nic jeszcze nie znalazłam.

 
Posty: 3729
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Piotrków Tryb./Dogewa

Post przez Madlenita » 15 lutego 2009, o 03:51

Fragment książki "Siódmy Zmysł"

Autor: Jayne Ann Krentz





Jayne Ann Krentz. Siódmy Zmysł.

Spodziewana premiera rynkowa minęła 12 lutego 2009 - produkt powinien być dostępny w ciągu kilku dni.



Cena: 25,30 zł 29,80





Prolog



Martin ma zamiar ją zabić. Zeszła z pomostu na pokład dwusilnikowego smukłego jachtu, zastanawiając się, dlaczego nagle ogarnęła ją tak czarna rozpacz. Jednego uczysz się naprawdę szybko, kiedy wychowuje cię państwo – świadomości, że możesz polegać tylko na sobie. Rodziny zastępcze i ulica to najlepsze uniwersytety, na których zdobywa się stopnie naukowe w najtrudniejszych dziedzinach. Jeśli jesteś na świecie zupełnie sam, prawa przetrwania są proste. Zdążyła je już dobrze poznać.



Sądziła, że przeszłość przygotowała ją na każdą ewentualność, nawet taką, że jedyny człowiek, jakiemu kiedykolwiek zaufała, może pewnego dnia zwrócić się przeciw niej. Myliła się jednak. Nic nie było w stanie stępić bólu wywołanego przez tę zdradę.



Martin wyszedł z kabiny. W lustrzanych szkłach jego ciemnych okularów błysnęło oślepiające słońce Karaibów. Zauważył ją i posłał jej swój charyzmatyczny uśmiech.



– No, jesteś wreszcie – powiedział, podchodząc, by wziąć jej walizeczkę z komputerem. – Spóźniłaś się. – Spojrzał na mężczyznę w białej koszuli i granatowych spodniach, który zbliżał się pomostem, niosąc jej rzeczy. – Pogoda?



– Nie, proszę pana. – Eric Schafer postawił niewielką walizkę na deskach. – Wylądowaliśmy punktualnie. Ale akurat odbywa się jakieś miejscowe święto i ulice są zakorkowane. Wie pan, jak bywa tu, na wyspie. Z lotniska można się wydostać tylko jedną drogą, przez środek miasta. Nie ma sposobu, żeby uniknąć korków.



Eric wyprostował się i wierzchem dłoni otarł pot z czoła. Jego koszula, ozdobiona dyskretnym haftem z logo Crocker World, jeszcze rano w Miami, kiedy wsiadał do małego firmowego odrzutowca, była ­wykrochmalona na wojskową modłę. Teraz, w upale panującym na wyspie, była zmięta i przepocona.



– Festiwal Dnia i Nocy – rzekł Martin. – Zapomniałem o tym. Tutaj to wielkie święto. Połączenie tłustego czwartku i Halloween.



Kłamie, pomyślała, obserwując dziwną ciemną energię, którą emanowała jego aura. To wszystko stanowiło część planu, który obmyślił, by ją zabić. Festiwal to świetna okazja dla każdego, kto zamierzał popełnić morderstwo. Na wyspę przyjechało tylu turystów, że lokalne władze były zbyt zajęte, aby zauważyć, że pan Crocker wrócił ze swojej prywatnej wysepki sam.



– Czy ma pan jeszcze jakieś życzenia? – spytał Eric.



– Gdzie jest Banner?



– Zostawiłem go na lotnisku. Ma oko na samolot.



– Obaj możecie wracać do Miami. Nie ma sensu, żebyście siedzieli bezczynnie na wyspie przez cały tydzień. Żony i dzieci pewnie na was czekają. Przez kilka ubiegłych miesięcy mieliście sporo pracy.



– Tak, proszę pana. Dziękuję.



Eric był naprawdę wdzięczny. Martin potrafił przywiązywać do siebie ludzi zarówno dzięki hojnym pensjom, jak i swojej naturalnej charyzmie. Często myślała, że byłby doskonałym przywódcą jakiejś sekty. Wybrał jednak inną ścieżkę kariery.



Wszedł na schodki z drewna tekowego i stanął przy sterze.



– Rzuć mi linę! – zawołał do Erica.



– Oczywiście, panie Crocker. – Eric kucnął, by odwiązać liny, którymi przycumowany był jacht.



Zastanawiała się, co Schafer i inni pracownicy Crockera pomyślą, kiedy ona zniknie. Martin na pewno przygotował dla nich jakąś przekonującą bajeczkę. Może powie im, że wypadła za burtę. Prądy morskie wokół wyspy były bardzo niebezpieczne.



Pokład zadrżał, gdy rozległ się pomruk silników. Eric pomachał do niej przyjaźnie i ponownie otarł czoło.



Jego twarz nie zdradzała żadnych podejrzeń, nie mrużył znacząco oczu, nie uśmiechał się przebiegle. Kiedy wróci do samolotu i drugiego pilota, Johna Bannera, nie skomentuje faktu, że jego chlebodawca popłynął gdzieś z jedną ze swoich przyjaciółek. Żaden spośród pracowników Martina nigdy nie wziął jej za jego kochankę. Kochanki Martina były zwykle wysokimi, atrakcyjnymi blondynkami. Ona nie spełniała żadnego z tych warunków. Była tylko jego zmęczoną pomocnicą.



Oficjalnie pełniła funkcję jego kamerdynera i była jedyną osobą, która wszędzie z nim podróżowała. Organizowała mu życie i doglądała jego licznych rezydencji. Przede wszystkim jednak pilnowała, żeby jego przyjaciele, wspólnicy w interesach i odwiedzający go czasami politycy czy lobbyści dobrze się bawili.



Podniosła rękę, by pomachać do Erica, z trudem powstrzymując łzy cisnące jej się do oczu. Wiedziała, że bez względu na to, co się dziś stanie, już nigdy go nie zobaczy.



Jacht z gracją odbił od nabrzeża i ruszył w stronę ujścia małej przystani.



Tak jak wielu innych, którzy obracali się w kręgach prawdziwych bogaczy, Martin posiadał kilka domów i utrzymywał apartamenty w różnych miejscach świata. Najczęściej przebywał w rezydencji w Miami, ale za swój dom uważał małą wysepkę, którą kupił kilka lat temu i na którą można było się tam dostać tylko łodzią. Na wyspie nie było lotniska, tylko jedna przystań.



Inne rezydencje Martina zawsze były gotowe na jego przybycie, ale w domu na wysepce, mniejszym i znacznie skromniejszym niż wszystkie pozostałe, nie trzymał służby. Traktował to miejsce jak swój prywatny azyl.



Kiedy minęli kamienne filary oznaczające wejście do przystani, jacht przyspieszył, tnąc turkusowobłękitną wodę. Martin, zajęty sterowaniem, nie zwracał na nią uwagi. Wyostrzyła zmysły i znowu przyjrzała się jego aurze. Ciemna energia przybrała na sile. Nakręcał się.



Nagle jacht wydał się jej potwornie ciasny. Nie miała tu dokąd uciec, nie mogła się nigdzie ukryć.



Od wielu dni – a właściwie od tygodni – była pewna, że Martin chce się jej pozbyć. Wiedziała nawet, dlaczego. Mimo to jakaś jej cząstka ciągle starała się wyprzeć to ze świadomości. Może istnieje jakieś logiczne wytłumaczenie tych niepokojących zmian w jego aurze? Może ta dziwna ciemność jest wynikiem choroby psychicznej? Było to koszmarne przypuszczenie, pozwoliłoby jej jednak przynajmniej pocieszać się myślą, że stracił rozum, że prawdziwy Martin nigdy nie pragnąłby jej śmierci.



Ale instynkt samozachowawczy nie pozwalał dłużej się oszukiwać. Może Martin kiedyś darzył ją cieplejszym uczuciem, w głębi ducha wiedziała jednak, że ich związek opierał się na fakcie, że była dla niego przydatna. Teraz Martin uznał, że stała się zbędna, więc postanowił się jej pozbyć. Dla niego sytuacja była prosta.



Stanęła na rufie i patrzyła, jak port w miasteczku maleje w oddali. Kiedy zmienił się w niewyraźny daleki punkt, odwróciła się i spojrzała przed siebie. Prywatna wysepka Martina była już bardzo blisko. Widziała dom przycupnięty na zboczu wzgórza.



– Weź liny – polecił ostro, w skupieniu manewrując łodzią.



To była kropla, która przepełniła czarę goryczy. Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu ten prosty, rutynowy rozkaz sprawił, że ból, smutek, niedowierzanie i odrętwiający strach, które od dawna ją męczyły, zostały nagle zmiecione przez potężną falę zimnej wściekłości. Gwałtowny wzrost poziomu adrenaliny we krwi wyostrzył wszystkie jej zmysły.



Sukinsyn chce ją zamordować. Teraz. Dzisiaj.



– Tak jest, kapitanie – rzuciła lekko, zaskoczona własnym opanowaniem, choć przecież miała za sobą lata ukrywania prawdziwych emocji za fasadą wdzięku i uprzejmości. Mogłaby udzielać lekcji gejszom. Ale sama gejszą nie była.



Chwyciła linę i wyskoczyła na wąski pomost. Przywiązanie liny do słupka cumowniczego nie zajęło jej wiele czasu. Robiła to już setki razy.



Martin puścił ster i zszedł z mostka.



– Masz! – Wręczył jej komputer. – Ja wezmę twoją walizkę i jedzenie.



Wzięła komputer, a on postawił na pomoście walizkę i dwie torby z zakupami. Rozejrzał się po pokładzie, chcąc się upewnić, że wszystko zabrał, po czym sam zszedł z łodzi.



– Gotowa? – spytał.



Nie czekając na odpowiedź, chwycił torby i jedną zgrabnie wsunął pod pachę. Jego aura emanowała zniecierpliwieniem i wręcz przerażającym podnieceniem. Mroczna energia stawała się coraz wyraźniejsza. Zdała sobie sprawę, że to nie jest dla niego tylko sprawa do załatwienia. Nie mógł się doczekać chwili, w której ją zabije.



– Oczywiście. – Posłała mu profesjonalny uśmiech, który w myślach zawsze nazywała uśmiechem scenicznym. – A tak na marginesie, kiedy masz zamiar to zrobić?



– Co? – spytał, odwracając się w stronę samochodu, który stał przy końcu pomostu.



– Zabić mnie.



Znieruchomiał w pół kroku. Widziała, jak jego aurę rozdzierają błyskawice, strzelając niczym wielobarwne fajerwerki. Naprawdę go zaskoczyłam, pomyślała z niejakim zdumieniem. Najwyraźniej sądził, że zdoła zaplanować jej morderstwo, a ona tego nie wyczuje. Cóż, z drugiej strony, nie zdradziła mu wszystkich swoich tajemnic.



Odwrócił się do niej.



– O czym ty mówisz, do cholery? – rzucił z irytacją. – Czy to miał być dowcip? Jeśli tak, to kiepski.



Skrzyżowała ręce na piersi, obejmując się ramionami.



– Oboje wiemy, że to nie dowcip – odparła spokojnie. – Przywiozłeś mnie tu z zamiarem pozbawienia życia.



– Nie mam czasu na takie bzdury. Czeka mnie mnóstwo pracy.



– Zakładam, że zostanę ofiarą tragicznego wypadku. – Uśmiechnęła się lekko. – Jakie to smutne. Sekretarka poszła popływać i utonęła. Ciągle się słyszy o takich tragediach.



Spojrzał na nią z takim wyrazem twarzy, jakby się zastanawiał, czy przypadkiem nie zwariowała, a potem pokręcił głową.



– Nie mogę w to uwierzyć.



– Ja też nie mogłam. Ale teraz jestem pewna, że nosisz się z tym zamiarem od tygodni.



– W porządku, rozważmy to – powiedział tonem wyrozumiałego terapeuty. – Ty i ja stanowimy tandem od dwunastu lat. Dlaczego właśnie teraz miałbym chcieć cię zabić?



– Jest kilka powodów. Po pierwsze, niedawno odkryłam, że od kilku miesięcy pozwalasz paru odrażającym typom używać Crocker World jako przykrywki dla nielegalnego handlu bronią. Wygląda na to, że te wszystkie maszyny rolnicze, którymi tak hojnie obdarowujesz różne kraje rozwijające się, strzelają ostrymi nabojami. Chyba możesz sobie wyobrazić moje zaskoczenie.



Przez chwilę miała wrażenie, że będzie ciągnął tę farsę jeszcze jakiś czas. Ale to był Martin. Potrafił dotrzeć do sedna szybciej niż ktokolwiek inny.



Uśmiechnął się ze stosowną dozą niekłamanego żalu i postawił torby z zakupami na ziemi.



– Wiedziałem, że moja dodatkowa działalność może ci się nie spodobać. Dlatego od początku nie wtajemniczałem cię w ten projekt.



– Nie chodzi tylko o to, co robisz, choć już to jest wystarczająco okropne, ale przede wszystkim o ludzi, dla których pracujesz.



Jego oczy zaiskrzyły wściekłością.



– Dla nikogo nie pracuję – wycedził przez zęby. – Crocker World należy do mnie. To ja zbudowałem tę firmę, do cholery, ja jestem Crocker World.



– Byłeś. Bo teraz tę firmę, którą zbudowałeś, zresztą z moją pomocą, oddałeś w ręce jakiejś organizacji przestępczej.



– Ty nie miałaś nic wspólnego z sukcesem Crocker World – żachnął się. – Powinnaś dziękować mi na kolanach za to, co dla ciebie zrobiłem. Gdybym nie pojawił się w twoim życiu, nadal pracowałabyś w tej nędznej kwiaciarni i mieszkałabyś sama z paroma kotami, bo przerażasz każdego mężczyznę, który staje na twojej drodze. Do diabła, czasami przerażasz nawet mnie.



To ją zaskoczyło.



– Przerażam cię?



– Tak. Wystarczy, że spojrzysz na człowieka, i już wiesz, co go kręci, czego najbardziej pożąda i czego się najbardziej boi. Znasz jego mocne i słabe strony. Jak myślisz, dlaczego chcę się ciebie pozbyć?



– Zapomniałeś o czymś, Martinie. Gdybyś dwanaście lat temu nie zaproponował mi pracy, nadal prowadziłbyś trzeciorzędne kasyno w Binge w Newadzie. To ja pokazałam ci oszustów, którzy cię obrabiali. To ja pomogłam ci spłacić tego mafijnego bossa. Gdyby nie ja, leżałbyś teraz w jakimś płytkim grobie na pustyni.



– Bzdura – odparł.



– To ja – ciągnęła uparcie – znalazłam tę spółkę, która wsparła cię finansowo, kiedy postanowiłeś sprzedać kasyno i zostać deweloperem.



Aura Martina płonęła teraz niczym ogień piekielny.



– I bez ciebie znalazłbym inwestorów – warknął.



– Nieprawda. Jesteś marnym strategiem, Martinie. Potrafisz wyczuć nadarzającą się okazję i opracować plan działania. W tym niewielu jest w stanie ci dorównać. Ale nie znasz się na ludziach...



– Zamknij się wreszcie!



– ...a bez tej umiejętności nawet największy talent do robienia interesów jest bezużyteczny. Do zbudowania imperium finansowego nie wystarczy umieć liczyć i znać podstawy ekonomii. Trzeba także umieć dostrzec i wykorzystać mocne oraz słabe punkty przeciwnika.



Uśmiechnął się złowieszczo.



– Sądzisz, że potrzebuję twoich pouczeń?



– Przez dwanaście lat tworzyłam dla ciebie profile osobowościowe. To ja ci mówiłam, kiedy twój wspólnik miał kłopoty, finansowe albo osobiste. Ostrzegałam cię, kiedy ktoś próbował cię oszukać. Rozpoznawałam mocne i słabe strony twoich partnerów i przeciwników. Ode mnie wiedziałeś, co powinieneś zaoferować, żeby podpisać kontrakt, a kiedy najlepszym wyjściem z sytuacji było zerwanie negocjacji.



– Masz swoje zalety, muszę przyznać. Tyle że już nie jesteś mi potrzebna. Zanim jednak z tym skończymy, chciałbym się dowiedzieć, w jaki sposób wpadłaś na trop mojej ubocznej działalności.



– Dla twoich gości i wspólników jestem tylko zwykłą asystentką. Nikt nawet nie spojrzy na mnie dwa razy. Ale ja wszystkim uważnie się przyglądam. Przecież właśnie za to mi płacisz. Czasem coś zobaczę, czasem usłyszę. A tam, gdzie w grę wchodzi szukanie informacji, jestem bardzo, bardzo dobra, pamiętasz?



– Ile właściwie wiesz?



– O ludziach, z którymi się zadałeś? – Wzruszyła ramionami. – Niewiele. Tylko tyle, że prowadzą działalność przestępczą i dzięki swoim wyjątkowym zdolnościom wciągnęli cię w swoje brudne interesy.



Aura Martina zapłonęła jaśniej.



– Nikt mnie nie wciągnął w żaden przestępczy proceder.



– Jeszcze do niedawna nie wątpiłabym, że mówisz prawdę – odparła. – No bo co banda jakichś gangsterów musiałaby zaoferować jednemu z najbogatszych i najbardziej wpływowych ludzi na świecie, by zechciał zaryzykować wolność, reputację i życie?



– Nie masz pojęcia, o czym mówisz – rzucił gniewnie. – Ta organizacja nie jest żadną bandą.



– Ależ jest, Martinie. Kiedy tylko zaprosiłeś tych dwóch mężczyzn do swojej rezydencji w Miami, powiedziałam ci, że są wyjątkowo niebezpieczni.



– Tak jak ja – syknął Martin. Uniósł rękę i zdjął swoje ciemne, lustrzane okulary. – Dzięki moim nowym wspólnikom jestem bardziej niebezpieczny, niż przypuszczasz. A ty nie jesteś mi już potrzebna.



– O czym ty mówisz?



– Organizacja, do której należą ci ludzie, reprezentuje nie tylko wielkie pieniądze, ale przede wszystkim władzę. Władzę, o jakiej światowi przywódcy i miliarderzy mogą tylko marzyć.



Nagle wszystko stało się jasne. Nie sądziła, że Martin mógłby ją przerazić bardziej, ale teraz zrozumiała, że była w błędzie.



– To wyjaśnia zmiany, jakie zaszły w twojej aurze przez kilka ostatnich miesięcy – powiedziała.



Martin, wyraźnie zaskoczony, spytał ostro:



– Jakie zmiany?



– Przypuszczałam, że może jakaś choroba psychiczna wpłynęła na twoje postrzeganie pozazmysłowe.



– Nie jestem chory, do cholery!



– Jesteś, ale nie wskutek jakiegokolwiek naturalnego procesu. Sam to sobie zrobiłeś. Z pewną pomocą swoich nowych przyjaciół, rzecz jasna.



Martin zrobił krok w jej stronę. Nie wydawał się zirytowany. Raczej podekscytowany i zafascynowany.



– Widzisz wpływ tego środka na moją aurę?



– Tak – odparła. – Narkotyk to jedyne logiczne wytłumaczenie. Ci dwaj dostarczają ci jakiś środek, który wpływa na twoje postrzeganie pozazmysłowe.



– Być może, ale zarazem przedłuży moje życie, może o kilkanaście lub nawet o kilkadziesiąt lat. Co więcej, będą to dla mnie bardzo dobre lata. Nie zestarzeję się i nie osłabnę. Zachowam wszystkie siły.



– Nie wierzę własnym uszom. Martinie, jesteś przecież świetnym biznesmenem. Nie widzisz, że ktoś wciska ci kit? Obietnica długowieczności to najstarsze oszustwo na świecie.



– Wynalazcy tego środka nie mają pewności co do efektu wydłużenia życia, bo istnieje jeszcze za krótko, żeby można to sprawdzić w praktyce. Nawet ci na samym szczycie używają go zaledwie od kilku lat. Ale wyniki badań laboratoryjnych wyglądają bardzo obiecująco.



– Jesteś głupcem, Martinie.



– Wierzę im – upierał się. – Jeśli nawet mylą się co do możliwości wydłużenia mojego życia, nie zmienia to faktu, że specyfik rzeczywiście działa. Może podnieść moje zdolności strategiczne z poziomu siódmego na dziewiąty albo dziesiąty.



– Nie podniósł. Zauważyłabym to. Coś się zmieniło w twojej aurze, ale cokolwiek to jest, nie jest... – urwała, szukając odpowiedniego słowa – ...nie jest zdrowe.



– Zdrowe? – roześmiał się Martin. – Cóż to za kryterium? Myślisz, że obchodzi mnie, czy to jest zdrowe? Ale przyznaję, że środek, który mi dali, nie rozwinął moich zdolności. Bo nie to jest jego celem.



– Nie bardzo rozumiem.



– Ten specyfik może być modyfikowany genetycznie na wiele sposobów, tak by pasował do indywidualnego profilu psychicznego. Wersja, którą przyjmuję, zapewniła mi całkiem nową zdolność.



– Jeśli w to wierzysz, chyba zupełnie oszalałeś.



– Nie jestem szalony! – krzyknął.



Jego słowa przez chwilę wibrowały wokół nich jak echo, a potem nastąpiła chwila przerażającej ciszy. Aura Martina biła oślepiającym światłem.



Zrozumiała, że nadszedł krytyczny moment. Teraz Martin spróbuje ją zabić. Nie wiedziała, czy zamierza użyć rewolweru, czy zrobić to gołymi rękami. Ale jedno było pewne – stojąc tu, na końcu pomostu, nie miała dokąd uciekać.



Obezwładniająca fala energii pojawiła się nie wiadomo skąd. Ogłuszyła ją i przyniosła zapowiedź bólu, dezorientacji i upadku w przepaść bez dna.



Nie użyje rewolweru. Osunęła się na kolana, ulegając sile, która zdawała się miażdżyć jej zmysły. I nie zrobi tego gołymi rękami. Popełniła błąd w swoich przewidywaniach.



Martin patrzył na nią z góry, wyraźnie zachwycony własną mocą.



– Mieli rację – wydyszał. – Mówili prawdę o tym narkotyku. Gratuluję. Za chwilę sama się przekonasz, co pozwolą mi robić moje nowe zdolności.



– Nie dotykaj mnie.



– Nie mam zamiaru. To nie będzie konieczne. Zniszczę cię moją mocą psychiczną. Zapadniesz w śpiączkę, a potem umrzesz.



– Martinie, nie, nie rób tego. – Jej głos brzmiał trochę pewniej. Zaczęła odzyskiwać siły. Zdołała się otrząsnąć ze skutków pierwszego wstrząsu. Opanowała ból, co znaczyło, że jest w stanie walczyć z napierającymi na nią falami energii. – Może nie jest jeszcze za późno. Może któryś ze specjalistów ze Stowarzyszenia będzie w stanie ci pomóc.



– Błagasz mnie o litość. Podoba mi się to.



– Nie mam zamiaru błagać cię o litość. Ale jest coś, co powinieneś wiedzieć, zanim mnie zabijesz.



– Co?



– Gdybyś nie pojawił się w moim życiu, byłabym teraz właścicielką tej kwiaciarni. Całej sieci kwiaciarń.



– To twoja największa wada – odparł Martin. – Twoje marzenia i ambicje zawsze były znacznie skromniejsze od moich.



Zintensyfikował wysyłaną w jej stronę mroczną energię i jego twarz ściągnęła się z wysiłku. Ale ona także wytężyła wszystkie siły, by ją odeprzeć. Ból zelżał jeszcze bardziej.



– Umieraj, do cholery – syknął Martin i podszedł bliżej. – Dlaczego nie umierasz?



Poczuła, jak wraca jej moc. Teraz była w stanie skupić się na utrzymywaniu tarczy energetycznej, którą stała się jej aura.



Martin zachwiał się lekko, ale chyba nie zauważył, że ona z nim walczy. Sprawiał wrażenie zdezorientowanego.



Zebrał się w sobie i zrobił kolejny krok w jej kierunku, wzmacniając wysyłaną ku niej energię.



– Masz umrzeć! – krzyknął.



Wyciągnął ręce, chcąc chwycić ją za gardło. Podniosła ramiona w obronnym geście i złapała go za nadgarstki.



Świat eksplodował, miała wrażenie, że jej ciałem wstrząsają wyładowania elektryczne.



Martin zadrżał konwulsyjnie. Spojrzał na nią oczami człowieka, który patrzy w piekielną otchłań.



– Nie! – wycharczał.



Obrócił się wokół własnej osi, stracił równowagę i runął z pomostu do wody. Jego aura zgasła w mgnieniu oka.



Wstała. Serce waliło jej jak młotem. Po raz drugi zabiła człowieka. Ale tym razem nie był to jakiś zwykły człowiek, tylko potężny, wpływowy multimiliarder, który przypadkiem okazał się wspólnikiem niebezpiecznego przestępczego przedsięwzięcia.



I ciągle paliły ją dłonie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 3066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Scholastyka » 15 lutego 2009, o 10:25

Obrazek o mamo.... Ja chcę to mieć!!!!

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 15 lutego 2009, o 13:25

Ja też Obrazek

 
Posty: 3729
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Piotrków Tryb./Dogewa

Post przez Madlenita » 15 lutego 2009, o 15:07

Znalazłam ten fragment ku mojemu zaskoczeniu na portalu gildia....

Avatar użytkownika
 
Posty: 6440
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 15 lutego 2009, o 15:42

Gildia ma parę tekstów o autorkach romansowych tzn. znalazłam o Norze Roberts, których twórczość zawiera wątki fantastyczne.

Jestem ciekawa czy reszta książki utrzyma ten dość dobry poziom prologu Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 305
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post przez Mikka89mak » 15 lutego 2009, o 15:54

mnie to delikatnie rzecz biorac zaciekawilo. laska nie dosc ze odczytuje aure to moze nia zabijac? chyba ze cos zle zrozumialam. w kazdym razie pomysl ineresujacy

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 15 lutego 2009, o 18:32

Nom, trochę inaczej wykorzystywany parazmysł niż w poprzednich częściach. Fajnie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 15 lutego 2009, o 19:06

też bym tak chciała Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 15 lutego 2009, o 19:13

Na kim wypróbować?

 
Posty: 243
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez fanka » 15 lutego 2009, o 19:39

o wciagnelo mnie ale jak na razie nie widzialam u mnie w empiku kupilam tylko 3 krag

dziewczyny a macie gdzies moze liste tych 2 serii historycznej i wspolczesnej??? bo nie wiem co mi brakuje a co mam ???

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 15 lutego 2009, o 19:43

Cykl Arcane Society

Od drugiego wejrzenia (tom: 1) hist

Białe kłamstwa (tom: 2) współ

Szept płomieni (tom: 3) współ

Trzeci krąg (tom: 4) hist

Siódmy zmysł (tom: 5) współ

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 15 lutego 2009, o 22:25

Siódmy zmysł zapowiada się nieźle Obrazek Mam nadzieję, że dostanę go w środę.

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do K

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości