Duz piszesz "Proszę mi tu Alexa nie bronić." a mnie aż kusi, żeby go bronić
przy moim drugim czytaniu zupełnie inaczej do niego podeszłam
Alex nigdy nie ukrywał, że nie chce żony, a tu? Został wmanewrowany w małżeństwo, w dodatku z dziewczyną, która, sorry, że to napisze, ale jawiła się jak pusta panna, skupiona tylko na sobie. Czytelnik wie, że to nieprawda, że Daisy jest inteligentna, ale Alex musi się dopiero tego dowiedzieć
hihih…
Alex chciał, spełnić prośbę Max’a, ojca Daisy (ten to był doopek do potęgi!), bo czuł, że ma wobec niego ogromny dług i proszę! Dostała mu się żona. I teraz musi jej pokazać, że życie z nim nie jest milusie, tak by szybko od niego odeszła, by znów mógł być panem swojego losu. Nie zależy mu na miłości, bo czym jest miłość? Nie zna tego uczucia, bo ktoś kiedyś wybił mu to batem z głowy…
”Kto jej kazał gnój przerzucać i wejść do zwierzaków i w doopie za przeproszeniem miał to czy ona się ich boi czy nie”
To chyba lepsze niż oddać Daisy w ręce policji, prawda? Bo dlaczego miałby jej uwierzyć, że nie ukradła tej kasy? Przecież dowody były na dnie jej walizki.. a to, że wcześniej się całowali...
… to było tylko pożądanie! Ładna buzia zawsze przyciąga…
Naprawdę nie umiem potępiać Alexa, tak jak Jasona z „Na zawsze” McNaught. Ten sam schemat bohatera, skrzywdzony za młodu, nie znający czym miłość jest.. lubię obu!