Janka napisał(a):Dokładnie. Molly w bardzo głęboko ukrytych, całkiem tajemnych marzeniach może liczyła na szczęśliwe zakończenie z Kevinem. Ale zdawała sobie doskonale sprawę, że on ma ją w nosie i gdyby nie został zmuszony, żeby się z nią ożenić, to normalnie nawet by na nią nie spojrzał. Chyba że by mu podeszła pod koła auta. A i to nie jest pewne. Dlatego chciała z ich wspólnego, bardzo krótkiego, czasu wyciągnąć jak najwięcej pożytku, a potem się rozejść w dwie różne strony. Bardzo mi się podobało, że ona patrzyła na to tak trzeźwo. Nie robiła sobie niepotrzebnych złudzeń. A jeszcze bardziej podobało mi się, jak do Phoebe powiedziała, że Kevin jest jej nagrodą. No i był.
duzzza22 napisał(a):Na początku dla mnie te złudzenia miała, potem jak już się wszystko jakoś potoczyło je straciła.
Ona od początku podkochiwała się przecież w Kevinie, więc przez to myślę, że na początku myślała nie wiem, że go uwiedzie i że on będzie już z nią, potem wyszło wiadomo jak wyszło.
Janka napisał(a):A ja ją trochę rozumiem. Była zakochana i pomyślała, że skoro nie może go mieć całego na zawsze, to chociaż weźmie sobie kawałek.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości