"Pudło i inne nieszczęścia" autor Anna M. Zawadzka Wydawnictwo Replika
Data wydania 2015-04-14
Gatunek kryminał
Liczba stron 384
OPIS: Cel - pal! Pudło!
Ciekawa, dobrze płatna praca? Pudło!
Ukochany zawsze pod ręką, wierny i gotowy do pomocy? Pudło!
Bezproblemowe, grzeczne dziecko? Pudło!
Ileż to pudeł bywa udziałem trzydziestoletniej kobiety... Co gorsza, w niektórych znajdują się nawet niezidentyfikowane zwłoki.
Karolina i Lutka, przypadkowe sąsiadki, zostają wplątane w aferę kryminalną dużego kalibru. Szczególnie Karolina musi się postarać, żeby nie trafić do takiego czy innego pudła.
Porwania, zaginięcia, osierocony chłopiec, brawurowy pościg. To całkiem sporo jak na zwykłe sąsiadki.
Zwyczajna komedia kryminalna? Pudło!
Wiele osób unika literatury polskich autorów - ja się do nich nie zaliczam. Sięgam po nią, o ile tylko namierzę coś ciekawego, co na oko wpasowuje się w moje gusta. W taki sposób zabrałam się za "Pudło i inne nieszczęścia" Anny Zawadzkiej - komedię kryminalną, która z każdą stroną poważnieje i prowadzi nas po coraz bardziej krętych ścieżkach w celu odkrycia, kto zabił.
Karolina ma około trzydziestki, skąpego i niewyględnego chłopaka Tomka (z którym nie wiadomo dlaczego jest, bo z pewnością go nie kocha) oraz przyjaciółkę Elę (którą zupełnie przez przypadek wplątuje w kryminalną aferę). Właśnie straciła pracę w firmie Prokids (w piątek trzynastego), bo nie umiała odpowiednio wsłuchiwać się w lamenty i żale swojej szefowej o chorobach gastrycznych jej małego synka. Nazajutrz o czwartej nad ranem [w stanie upojenia alkoholowego] wraca do firmy po swoje rzeczy. Schodząc do piwnicy po karton do przeniesienia szpargałów, znajduje dwa pudła: jedno z bezgłowymi zwłokami kobiety i drugie - z brakującą głową. Od tego dnia jej życie zmienia się o 180 stopni: w mieszkaniu pojawiają się kolejne zwłoki, pod jej opiekę trafia siedmioletni Jaś oraz bezpański kundelek, a ciotka zaczyna przejawiać objawy demencji starczej. Kim jest zabójca? Kim byli zamordowani ludzie? Czy Karolina jest bezpieczna? "Pudło i inne nieszczęścia" to kryminałek rozgrywający się na warszawskiej Ochocie - akurat w moich okolicach. Główna bohaterka, Karolina mieszka w bloku na rogu Grójeckiej i Niemcewicza, nad klubem Dekada, potem przenosi się do ciotki parę ulic dalej, bawi się w pubie Lolek na Polach Mokotowskich, spaceruje po Białobrzeskiej i skrada po Tarczyńskiej. Jeśli znacie te okolice, powinniście od razu poczuć sympatię do przygód głównej bohaterki. Mnie przynajmniej zawsze ciekawie się czyta o znajomych miejscach, więc i tutaj dodały powieści nieco smaczku.
Czy warto sięgnąć po tę książkę? Jeśli ktoś lubi rozwiązywać zagadki, to jak najbardziej. Czy jest w niej humor? Jest, choć dość specyficzny. Siedmioletni Jasio, którego przygarnęła Karolina, wprowadza go chyba najwięcej. Co w tym takiego dziwnego? Bawi bowiem to, że chłopiec w dość zabawny sposób posługuje się wulgaryzmami. Tu macie dwa przykłady jego "radosnej twórczości":
"Przechodząc obok śmietnika, za którym znaleziono poprzedniego dnia Czarnego Kundla, ujrzała - o zgrozo - kolejną kupkę nieszczęścia. Tym razem był to chłopiec. Brudny, w granatowym dresie, siedział przy płocie, opierając czoło na kolanach.
- Cześć - zagadnęła ostrożnie. - Co się stało?
- Odpier*ol się - rzekł celowo obniżonym głosem, spojrzał na nią groźnie i znowu spuścił głowę.
- Wiesz, wczoraj w tym miejscu znaleźliśmy psa?
Mały jakby drgnął.
- Jaki on był biedny, ten pies - brnęła intuicyjnie. - Ktoś go chyba pobił. Myślałam, ze nie przeżyje. Teraz karmię go butelką, taką ze smoczkiem.
Chłopiec podniósł głowę i na twarzy pojawiło się coś na kształt zainteresowania.
Ile on może mieć lat? Sześć? Siedem?
- A ile ty masz lat? - zdecydowała się zapytać.
- Gówno cię obchodzi, pedale- spojrzał na nią. - Kur*o - poprawił się" .
A tu jeszcze jeden dość zabawny kawałek:
[i]„- Ta pani jest nauczycielką, moją znajomą – kłamała Karolina jak najęta.
Jaś, leżący obok posłania Czarnego Kudłatego, spojrzał na nią z zaciekawieniem.
- To twój pies? – zagadnęła Paciorek, pochylając się nad Czarnym Kudłatym.
- Tak – odpowiedział Jasio bez wahania – Jest chory, ktoś mu przyje*ał – dodał po chwili.
- Dlaczego tak brzydko mówisz – spytała rzeczowo.
Chłopiec milczał.
- A czego pani uczy? – spytał po chwili.
- Wychowania fizycznego – odpowiedziała Paciorek wystarczająco szybko i pewnie.
- Czyli zasranego wuefu? – upewnił się, wstając z podłogi i przysiadając się do stołu.
- A ty do której szkoły chodzisz?
- Do dziewięćdziesiątej siódmej – odrzekł mały prędko. – Do… głupiej zerówki.
- To nie chodzisz do zerówki w przedszkolu, tylko w szkole?
- Nie, ja nie chodziłem do pojeb*nego przedszkola.
- Dlaczego?
- Bo było, kur*a, pojeb*anie drogo – odburknął” .
Powiedzmy sobie też jasno opis na tylnej okładce jest mylący, a przynajmniej mnie zmylił. Sięgając po tę książkę, byłam niemal pewna, że dostaję lekką komedyjkę kryminalną, przy której będę się śmiać do rozpuku od pierwszej strony aż do ostatniej, a tak nie było.
Jakie są postaci w tej książce? Trochę słabo określone, bo trudno tak naprawdę odgadnąć, kto tu jest tym dobrym, a kto złym. A może autorka celowo nie opisywała ich zbyt dokładnie, żeby trudniej nam było odgadnąć, kto zabijał? No, ja przynajmniej na to nie wpadłam (miałam jednego podejrzanego, ale on okazał się czysty jak łza).
Karolina to dobra dusza, każdemu pomoże, jak komuś się dzieje krzywda, to przytuli i przygarnie, ale chwilami zachowuje się jak typowa głupia blondynka, która bezmyślnie pakuje się w największe kłopoty. Nie powiem, żebym ją jakoś specjalnie polubiła, ale też nie zaciskałam zębów, jak o niej czytałam. Za to polubiłam sporo postaci drugoplanowych: małego Jasia, który potrafił mnie rozbawić i rozczulić, córeczkę Lutki - lekarki mieszkającej w tej samej kamienicy, co ciocia Karoliny, samą Lutkę również, a nawet postrzeloną Elkę. I oczywiście ciocię Gosię, która też jest przesympatyczną osobą i aż chciałoby się mieć taką cudownie ciepłą ciocię-babcię, do której można wpaść na kawę i domowe ciasto.
To co nie podobało mi się w tej opowieści, to zbyt duża ilość postaci, które w pewnej chwili zaczęły mi się mylić i zlewać w jedno. Kim, u diabła, jest Adam nie wiem do dziś (a przyznam, że nie chciało mi się przekopywać raz jeszcze przez pół powieści, żeby to rozszyfrować)? No i żałuję ogromnie, że nie było porządnego wątku romansowego, bo nie ukrywam, że po cichu na takowy liczyłam.
Chwilami było śmiesznie, chwilami dramatycznie, choć nie aż tak, żebym ze strachu chowała się pod kołdrę. Nie jestem wielbicielką kryminałów, nie pasjonuje mnie rozwiązywanie zagadek ani odgadywanie, kto zabił i dlaczego, jednak tę książkę czytało mi się całkiem przyjemnie. Pozycja w sam raz dla kobiet lubiących kryminały z humorem.
Ta recenzja ukazała się też tu:
http://duzeka.pl/