„Głos” Elizabeth Thornton to książa do której naprawdę często zdarza mi się wracać. Nie będę oszukiwać, ale przeczytałam ją z 5-6 razy (jeśli nie więcej, hihi) i tak się trafiło, że właśnie skończyłam kolejną powtórkę…Na czym polega wyjątkowość tej książki? Nie wiem, bo a każdym razem ujmuje mnie coś innego, raz jest to fabuła, raz bohaterowie, a z kolei innym razem jest to relacja jaka łączy głównych bohaterów… A dziś? Rozkoszuję się postacią Lucas’a
Powinnam zacząć od głównej bohaterki, tak żeby ogarnąć o co chodzi w historii na Lucas’a przyjdzie czas za chwilę!
Poznajemy Jess , kiedy to jako siostra Marta, dziewczyna z amnezją, podczas nieszporów w zakonie szarytek zostaje nawiedzona przez pewną wizję. Męski Głos mówi jej, że popełnił kiedyś morderstwo, a że nikt go wcześniej nie zdemaskował, to planuje popełnić kolejną zbrodnię! Przyszła zakonnica jest przerażona wizją… Nie pamięta kim jest, wie tylko, że 3 lata wstecz wydarzył się pewien wypadek przed bramami klasztoru i zakonnice się nią zajęły! Aż zdarza się tak, że któregoś dnia, w sali szpitalnej zakonu, pewna kobieta poznaje w siostrze Marcie zaginioną Jessice Hayward.
Jessica bardzo wcześnie straciła matkę. Wychowywał ją kłótliwy ojciec, który nie stronił od hazardu. Facet wszystko co miał przegrywał w domach gry, oj! przegrywał nawet to czego nie miał… Niestety, córka jak to córka, nie pozwoliła o ojcu powiedzieć nic złego…
Zdarzyło się pewnego dnia, gdy Jessica miała ok. 12 lat, że naśmiewały się z niej dzieciaki ze wsi. Bawiło je to, że Jess jest nieuk i że jest taka dzika. I wtedy w jej obronie stanął jej sąsiad 20-letni Lucas Wilde. Postanowił, że trzeba jej pomóc! Uciekł się nawet do pomocy własnej matki i konstabla, byle tylko poprawić sytuację Jess…Sam Lucas dziwił się, że zaangażował się w jej sprawę, ale dziewczyna budziła w nim instynkt opiekuńczy… Kiedy Lucas zaczął interesować się postępami młodej panienki, ona sama zaczęła traktować go jak swojego księcia z bajki. Zakochała się w nim bez reszty! Początkowo jej oddanie Lucas traktował z przymrużeniem oka, ale z biegiem czasu zaczęło mu to przeszkadzać! Punkt kulminacyjny nastąpił jakieś 3-4 lata później, kiedy Lucas miał wyjechać na wojnę. Odważna dziewczyna, jaką byłą Jessica pocałowała go! I wiecie co? W czasie wojaczki to postać Jess siedziała mu w głowie, nie dziewczyna, którą wybrał sobie na żonę, i z którą był po słowie! Bella czekała na narzeczonego 4 lata. Szmat czasu… Po powrocie honor kazał mu oficjalnie oświadczyć się o Bellę, co też zrobił. Jednak tego dnia wybuchł skandal, który doprowadził do zerwania zaręczyn ( hihi) Lucas dowiedział się, że sytuacja Jess nie jest najlepsza, że jest samotna, bez przyjaciół, że z ojcem chce wyjechać do Londynu i pomagać mu przy prowadzeniu domu gry. Kiedy przyjechał do posiadłości rozmówić się z jej ojcem, zastał tylko Jess. Jak się później okazało, tego samego wieczoru dziewczyna naopowiadała ojcu kłamstw, że byli z Lucas’em kochankami, po czym ten zrobił chłopakowi awanturę.. a już w kilka godzin później stary Hayward nie żył. A co gorsza Jess zniknęła…
Lucas Wilde… uwielbiam! Już w pierwszej scenie, kiedy go poznajemy wiem, że facet jest niesamowity! po tygodniowej libacji spowodowanej swoimi napadami tzw. czarnego humoru, a w głowie mu huczy, a myślami jest z Jessica, Jess. Tęskni za nią! Nie wie co się z nią stało, wciąż boi się, że przyjdzie wiadomość o jej śmierci…
Lucas to taki facet o dobrym sercu, takim, dla którego dobro innych jest bardzo ważne. Jako młody chłopak otoczył opieką Jess Hayward, zaś po wojnie bratanicę swego przyjaciela, kiedy ta została sierotą… Zdarzyło się tak, że odziedziczył tytuł hrabiowski, co podniosło jego rangę w towarzystwie… a tymczasem on wciąż nie mógł zapomnieć, wielkich, marzycielskich oczu Jessici Hayward…
Gdy już dowiaduje się, że Jess wróciła z jednej strony czuje radość, z drugiej nie wie co z nią zrobić! Tym bardziej, że Jess, pragnie odnaleźć mordercę ojca, a sprawa owego morderstwa jest bardziej skomplikowana niż mogłaby się wydawać. Wszyscy wiedzą, że stary Hayward był złem wcielonym i lepiej, żeby sprawa jego śmierci pozostała nierozwiązana… tymczasem Jess szuka winnych i wcale nie boi się winić nawet najbardziej wpływowych mieszkańców wsi, gdyż owy tajemniczy Głos wspomniał jej, że nikt się nie spodziewa kim może być morderca… On potrafi się dobrze maskować…
Wiadomo! Tych dwoje, Jess i Lucas’a ciągnie do siebie! Ona się broni, on nie! I właśnie to jego oddanie Jessice tak mnie wzrusza! Jestem oczarowana postawą Lucasa! On naprawdę wie czego chce, lecz zdobycie Jess nie jest proste, tym bardziej, że wcześniej popełnił względem niej kilka błędów! Ten jego instynkt opiekuna przejawia się w każdej chwile, nie chce bu dziewczyna stała się pośmiewiskiem dla mieszkańców wioski, by została przez nich odrzucona.
Ba! W końcu Lusac’owi udało się poślubić pannę Hayward!! Lecz to dopiero początek ich historii, bo Jess będzie chciała odnaleźć winnego śmierci ojca, a coraz więcej dowodów będzie świadczyć, że to jej własny mąż może być winny tej zbrodni…
Moje „achy” nad książką mogą się wydać śmieszne, ale idealny bohater przyciąga! A dziś mogę ze spokojnym sumieniem rzec: Lucas Wilde ideał!
„Głos” to dość specyficzna książka, wątek paranormalny może wydać się troszkę śmieszny, ale ja osobiście nie widzę w tym nic złego. (spokojnie można go zaakceptować w kontekście całej historii) Mogłabym nawet powiedzieć, że wprowadza to pewnego smaczku, przecież zawsze jest ciekawiej
Uwielbiam tę chemię, która jest między głównymi bohaterami! Przyciąga mnie w tej książce wszystko, to jak oni próbują się dogadać, jak on ją kocha, jak ona boi się mu zaufać, jak…ach! Słów mi po prostu brakuje! Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś jeszcze, komu książka się spodoba, bo ja jestem pewna, że jeszcze do niej wrócę!!