Z dnia na dzień moje pokoje coraz bardziej przypominają moje wcześniejsze wyobrażenia.
Przyszła szafa do sypialni. Mój F. sam ją składał, bo poprzednią składali fachowcy i zrobili całkiem krzywo. Musiał ją potem rozłożyć i od nowa złożyć, to teraz postanowił wziąć sprawy od razu w swoje ręce. I dobrze, bo za składanie się dużo płaci.
Namęczył się, biedaczek, bo robił to w pojedynkę, a powinno się we dwóch. Dwa razy jeździł do sklepu, sprawdzić, jak coś jest tam zamontowane, ale w końcu szafa stoi. Dokupiłam do niej 10 półek i muszę teraz zadecydować, gdzie będą zamocowane. Potem tylko umyć ją w środku i wpakować ubranka, i gotowe. Ale to jutro, bo dziś już nie warto zaczynać.
Reszta szafek, czyli komoda na bieliznę, szafka na pościel i mniejsza komoda na biżuterię i podobne bzdurki przyjdzie mniej więcej za miesiąc.
Nie mogłam znaleźć w sklepach fajnej toaletki, dlatego zostawiłam swoją starą. Jestem szczęśliwa, bo ją zawsze bardzo kochałam i nie miałabym serca wyrzucić. Tylko szafki na kosmetyki musiały przyjść nowe. Mam teraz 2 małe komódki na malowidła i trochę większą komodę z Ikei na większe rzeczy. O taką:
http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/60218015/#/60218015Komoda właśnie jest od 5 minut całkiem skręcona i stoi na swoim nowym miejscu. Jeśli zaraz zniknę z forum, to znaczy, że układam sobie kosmetyki. Jeśli teraz nie zniknę, to znaczy, że będę układać później.
A moja kochana złota biblioteka jest gotowa w stu procentach. Przyszły pozostałe nadstawki nad szafki oraz regał, który stoi w kącie. Przesunęłam biurko do drugiego kąta. Wyniosłam wszystko, co nie powinno się tu znajdować i jest perfekcyjnie. Od 3 dni mam tu swój laptopik i siedzę sobie teraz przy biureczku, podziwiam złotą ścianę i jest mi milusio. Gdybym chciała tu czytać, to mam fotel bujany.
Tylko ostatnio czytam najczęściej w łóżku, bo podoba mi się, że stoi przy oknie i jak podnoszę oczy, to widzę niebo i obłoczki, i tam też jest super milusio.
W międzyczasie zapomniałam, jak wygląda duży pokój, bo te dwa nowe podobają mi się tak bardzo, że tam przestałam zaglądać. Zresztą nie warto, bo tam znowu jest paskudnie. Wszędzie leżą worki z moimi ciuchami i jakimś innym badziewiem. Na szczęście już można odliczać godziny do momentu, kiedy wszystko tam wróci do ładu i składu.