Nikolai
I have been a contract killer since I was a boy. For years I savored the fear caused by my name, the trembling at the sight of my tattoos. The stars on my knees, the marks on my fingers, the dagger in my neck, all bespoke of danger. If you saw my eyes, it was the last vision you’d have. I have ever been the hunter, never the prey. With her, I am the mark and I am ready to lie down and let her capture me. Opening my small scarred heart to her brings out my enemies. I will carry out one last hit, but if they hurt her, I will bring the world down around their ears.
Daisy
I've been sheltered from the outside world all my life. Home-schooled and farm-raised, I’m so naive that my best friend calls me Pollyanna. I like to believe the best in people. Nikolai is part of this new life, and he’s terrifying to me. Not because his eyes are cold or my friend warns me away from him, but because he’s the only man that has ever seen the real me beneath the awkwardness. With him, my heart is at risk... and also, my life
Z reguły każda historia ma jakiś początek i tak „Last Hit” nie stanowi wyjątku. W przypadku Daisy Miller przełomowym momentem okazuje się ten, w którym ucieka od przytłaczającego ją ojca – tak zagubionego we własnym strachu, że nie dostrzega potrzeb córki. Przeprowadza się do miasta, konsekwentnie realizując plan, zapragnąwszy zaznać wolności oraz normalnego życia oraz tego wszystkiego, co dotąd było jej zakazane, a także marzy o pójściu do college’u. Część zamiarów realizuje zgodnie z planem. Wkrótce natyka się tajemniczego Nicka Andersa, który wywiera na niej duże wrażenie i przyczynia się do ogromnych zmian w jej życiu.
Daisy nie zdaje sobie sprawy, że śledząc pewnego księgowego, Nick obserwował, jak wprowadza się do mieszkania naprzeciwko, a także później. Dziewczyna zafascynowała go do tego stopnia, że zaczął ją podglądać, jednocześnie nie zamierzając stawać na jej drodze, jako że nie czuł się godzien nawet całowania jej stóp. Niemniej jednak ich ścieżki w pewnej chwili się krzyżują, przez co wszystko zaczyna się zmieniać. Nick nie potrafi się oprzeć pokusie i korzystając z okazji spędza czas z Daisy. Nie zamierza z tego rezygnować, dopóki go toleruje. Z każdą chwilą pragnąc coraz więcej, lecz równocześnie powstrzymuje się przed podejmowaniem działania, gdyż nie czuje się jej wart. Na jego zachowanie wpływ ma jeszcze to, że po raz pierwszy znalazł się w podobnej sytuacji, przez co nie bardzo wie, jak należy postępować. I po prostu cieszy się każdą chwilą, którą udaje się mu wyrwać.
Wprawdzie sama Daisy zostaje przedstawiona jako osoba naiwna i tak właśnie widzi siebie, lecz w moim odczuciu to nie do końca odpowiada prawdzie, gdyż nie brakowało jej zdrowego rozsądku i umiała myśleć. Raczej brakowało jej typowej wiedzy o życiu, co wynikało ze sposobu, w jaki została wychowana, a także wiązało się z brakiem pewności siebie. Bo przecież z trudem jej przychodzi uwierzenie, że ktoś tak intrygujący i niesamowity jak Nick mógłby się nią zainteresować naprawdę. A niektóre decyzje podejmowane niemalże beztrosko przypisałaby raczej jako wyraz buntu, na który wcześniej sobie nie mogła pozwolić. Tak swoją drogą, Daisy bynajmniej nie była tak bezradna, jakby to mogło się wydawać. Całkiem nieźle zaskoczyła Nicka, gdy okazało się, że potrafi posługiwać bronią, a także później nie najgorszej poradziła sobie, gdy na stacji benzynowej zaatakowała ją mafia.
Wobec tego ich przeszłość znacząco się różni, zarazem pod pewnymi względami łączy, sprawiając, iż potrafią się odnaleźć. Choćby dlatego, że oboje czują wyobcowani oraz nie do końca przystosowani społecznie. I stąd również bierze się początkowa niezręczność w ich relacji, a zatem Nick uważa, że nie powinien jej narażać na kontakt z samym sobą, ponieważ nie ma nic wartego jej do zaproponowania z kolei Daisy sądzi, że jest zbyt nudna oraz niemająca nic do zaoferowania, aby mogła przykuć jego uwagę na dłużej. Byli jak dzieci błądzące we mgle. Aczkolwiek tak bardzo się starali. Dla mnie sposób, w jaki to opisano, był urzekający oraz przekonujący. W szczególności Nick, gdy zdobył się na telefon, usiłując znaleźć rozwiązanie z sytuacji, w której się znalazł. A potem drugi. W głównej mierze chodzi mi o to, że często, gdy bohaterzy czują się niewarci siebie, czy też zmagają się z własnymi kompleksami, bywa to tak przedstawione, że mam ochotę co najmniej im przywalić patelnią w łeb, a nie współczuć za ich durne zmagania i dlatego zwykle nie lubię tego wątku. Natomiast tutaj było dokładnie, jak powinny wyglądać tego rodzaju zmagania. To było takie emocjonujące!
Przypadło mi do gustu również tło – przede wszystkim to, jak zostało sprawnie naszkicowane bez długich opisowych wyjaśnień, lecz jednocześnie historia zachowała przejrzystość i obrazowość. Przy okazji to zostało bardzo zgrabnie wplecione w całą fabułę. Za rewelacyjny fakt uważam, że nie podkreślano tu, iż mafia była groźna, straszna itp., ale to wynikało z poszczególnych działań – chociażby taka scena w samolocie. Na swój sposób to było wręcz przerażające. Moim zdaniem samo rozwiązanie intrygi okazało się wielce interesujące i w pewien sposób zaskakujące. I pasjonujące, gdyż nieraz o czymś takim marzyłam.
I nie ukrywam, że bohaterzy zrobili na mnie duże wrażenie, co nie często mi się przydarza. W przypadku Daisy chodzi między innymi o jej reakcję na to, że Nick ją podgląda, o jej wątpliwości, gdy dowiedziała się o jego przeszłości, czyli że nie dzieliła wszystkiego na czarne i białe, pojąwszy, że istnieją różne odcienie szarości, a także za to, co zrobiła. Przede wszystkim ta jej umiejętność wyciągania wniosków – to naprawdę było piękne! Potrafiła też walczyć o własne szczęście. I w ogóle jej reakcja na Nicka, za zrozumienie go i akceptowanie – to było takie ujmujące.
W przypadku Nicka Andersa vel Nikolai Andrushko w gruncie rzeczy można byłoby pisać bez końca, a i tak to by nie wystarczyło. Z jednej strony przypomina mi innych bohaterów Clare, którym choć podoba się wybrana kobieta, nie utrzymują, że to daje im prawo do narzucania się, z drugiej zaś jest inny – bardziej bezwzględny i niebezpieczny, a także poharatany przez życie. I to jego intensywne spojrzenie! Czy też to, jak mówił… Już sama jego filozofia sprowadzająca się do tego, że jeśli Daisy jest szczęśliwa i to on będzie, mówi sama za siebie, przynajmniej ja tak uważam. Tak czy inaczej, jego zdolność do poświęceń nie miała granic. Ach, czego by on dla niej nie zrobił! Na dodatek niczego w zamian nie oczekiwał. Nie wiem, czy pojawi się jeszcze jakiś bohater, któremu uda się to przebić. Bardzo mi się podobała jego przemiana, a także jak to zachodziło – wiarygodnie, lecz bez idiotycznej szarpaniny, czy też bez nagłego robienia z niego pozbawionego charakteru misiaczka itp. Ogólnie rzecz ujmując, ktoś taki jak Nikolai najczęściej występuje w roli czarnego charakteru. Niekiedy zdarza się, że pojawia się w roli głównej, lecz wtedy rzadko bywa dobrze przestawiony, gdyż niejednokrotnie brakuje mu właśnie pewnej wiarygodności. Ale nie tutaj! Po prostu był niesamowity ze swoją bezkompromisowością oraz bezwzględnością, a przecież od czasu do czasu nie brakowało w nim pewnej bezradności i odrobiny wahania. Urzekło mnie bez wątpienia to, że nie podkreślał, że skoro miał tak popieprzoną przeszłość, nie będzie więcej się angażował oraz podobne bzdury. Zwyczajnie chodziło o to, że nie znał innego życia, ani nie miał wcześniej wystarczającej motywacji, aby spróbować podążyć inną drogą. Ogromnie odpowiada mi takie ujęcie. Rewelacja!
Właściwie gdyby tak dobrze się zastanowić, praktycznie wszystko w „Last Hit” było fascynujące i mocno wciągające, to znaczy, że jakoś nie korci mnie by cokolwiek zmieniać. Jedynie chciałabym więcej. Może to powinnam napisać, zamiast próbować ująć w słowa, które i tak nie oddają mojego zachwytu. Wprawdzie można byłoby się przyczepić do kilku rzeczy, choćby to, że kwestia paszportów została wygodnie pominięta milczeniem, ale mi się nie chce. Chwilami mam wrażenie, że „Last Hit” tak bardzo mi się podobało, że tam nie było wielu irytujących rzeczy, na które natykam się w innych historiach. Mam świadomość, że to nie arcydzieło, lecz i tak oceniam wysoko. I tyle.
Na koniec chciałabym jeszcze dodać, że tak się składa, że Jessica Clare nie jest jedyną autorką „Last Hit”. Jako współautorki widnieje nazwisko: Jen Frederick, które jest dla mnie kompletnie obce. Obecnie kusi mnie, aby sprawdzić tę autorkę. Poza tym zastanawia mnie, jaki miała wpływ na całość.
PS. Na początku nie zwracałam szczególnej uwagi na okładkę „Last Hit”, ale z czasem…, no cóż, wydawała się coraz bardziej być na miejscu. Ach, to spojrzenie! Chyba jednak ma coś w sobie.