Skończyłam w końcu pierwszą Sivec.
Pokusy i łakocie. Niezbyt grzeczna rzecz o miłości. I powiem że bardzo mi się podobało.
Nie porównywałabym tego ze Spaldingiem (no może trochę) to było dużo lepsze.
Fakt nie wiem co brała autorka jak to pisała, ale fajna, zabawna, sympatyczna i pokręcona powieść powstała.
Główni bohaterowie czyli Claire i Carter, no uwielbiam ich. Catera to nawet pokochałam, autentycznie
Miłość od pierwszego spojrzenia, bzykanko, wpadka i rozstanie na 5 lat. Totalnie zakręcone. Ale fakt że przez te lata o sobie nie zapomnieli i chcieli się odnaleźć, to było takie słodkie ach
Owoc tej upojnej jednej nocy czyli Gavin
śmieję się bo to naprawdę genialne dziecko! Pokręcone jak rodzice i chrzestni!
Fajny chłopczyk, rozrabiaka i gaduła, no czadowy
serio takie dzieciaki są?
Przyjaciele naszych bohaterów, tez pokręceni. Nie znoszę Drew, irytuje mnie ten koleś okropnie. Momentami chciałam go zamordować!
Ale ogólnie przy całej książce bawiłam się super, wybuchy śmiechu non stop.
Wzruszyłam się również, w momencie jak bohaterowie się odnaleźli w końcu i jak Carter w końcu ją poznał
a potem pierwszy seks po latach
i wyznanie miłości
no i to jak Carter chciał się Gavinem zajmować
i ten zapach czekolady ach!
Końcówka, te ich wygibasy w sklepie i ubabranie czekolada, troszku niepotrzebne
Ale ogólnie super!
Polecam! i chce mieć na własność na półce!