"Prawdziwy skandal”, och co to była za książka! Po lekturze „Pięćdziesięciu twarzy..” zabrałam się za część II cyklu Skandale.. miałam już jakieś pojęcie o czym i o kim będzie, bo Sol zdążyła mi co nieco zdradzi
i ta mała zachęta wystarczyła.. i powiem tak, zakochałam się w tej książce!! Ile emocji towarzyszyło mi podczas czytania
było chyba wszystko, zachwyt, złość, smutek, żal.. kurcze kilka razy miałam ochotę wejść w książkę i poszturchać główną bohaterkę, żeby przypadkiem nie zrobiła czegoś głupiego
a głównego bohatera chciałam przytulić i powiedzieć mu, że wszystko będzie dobrze, że wszystko się jakoś ułoży
Wstępem do moich rozważań będzie słynna z pierwszej części broszurka o życiu seksualnym niejakiej lady Constance…nasza bohaterka panna Abigail Weston i jej siostra Penelope były wielkimi fankami tej książeczki. Już w poprzedniej części, razem z Joan, zaczytywały się w historyjki i zastanawiały się ile w tym wszystkim jest prawdy
Ta skandaliczna, zdaniem londyńskiej socjety, broszurka, och!, była dla panienek niezłą lekturą a przede wszystkim lekcją namiętności, hihihi… no i na pewno, panny, chciały mieć możliwość poznania tak ogromnego przyciągania damsko –męskiego!
Abigail to młodą dziewczyną z dobrego, nieszlacheckiego domu, takiego nowobogadzkiego.. Rodzice chcieliby widzieć ją jako żonę jakiegoś arystokraty by podnieść swoją rangę w społeczeństwie.. Tymczasem Abby marzy o czymś innym, o miłości i prawdziwej namiętności! (oj! Te „Pięćdziesiąt twarzy grzechu”
chyba naprawdę miało wpływ na postawę bohaterki) Latem 1822 roku Abigail z rodziną przeprowadza się na wieś w okolice Richmond, gdzie a nóż widelec, znajdą się kawalerowie dla panienek Weston. Londyn, niestety, traktuje jej rodzinę jak tą, której zależy na „wkręceniu” się w śmietankę towarzyską.. Pewnego dnia, podczas przypadkowego spaceru po lesie, kiedy szukała pieska swojej rodzicielki, Abby poznaje pewnego miłego pana. Między nimi ewidentnie przeskakują iskry, ale mężczyzna robi wszystko by panienka za bardzo się nim nie zainteresowała! Bo jego przeszłość.. ech…i to co ludzie mówią!! Ech…
Sebastian Vane, o tak! Ten pan skradł moje serce już w prologu, hihi! Sebastian nie ma nic, kiedy był na wojnie, ojciec stracił rozum, stał się wiejskim wyrzutkiem, a w dodatku, za grosze sprzedał część swoich ziem panu Stratford’owi, ojcu przyjaciela jego syna z lat dziecięcych.. Stary lord nie przejął się faktem, że kupił ziemie naprawdę nieuczciwie, a gdy Sebastian próbował przekonać go, żeby oddał ziemie, ten go wyśmiał i jeszcze upokorzył nazywając szaleńcem jak jego ojciec.. przykra sprawa, bo Benedict, Ben, przyjaciel, w ostatecznym rozrachunku stanął po stronie własnego ojca, którego bardzo się bał, niż po stronie przyjaciela, który zdecydowanie miał rację…znów te ech…
I tak jakoś sprawy dziwnie się potoczyły, zaginął ojciec Sebastiana, w dodatku z posiadłości lorda Stratford’a zniknęły 4 tyś gwinei, oj kupa kasy, a że trzeba było znaleźć winnego - oskarżono Sebastiana… jeszcze mordercą ojca go nazwano, bo pewnie chciał się pozbyć ojca wariata! Och! Plotka potrafi być okrutna!
Rzecz w historii ma się tak, że przyciąganie między Abby a Sebastianem było zdecydowanie większe niż przeciwności! O kurcze! Jak oni się pragnęli! Jak ich w tajemniczej grocie ciągnęło do siebie! Oj! I ta ciemność! O losie!
i tak naprawdę było już po nich
i choć pan Vane robił naprawdę wszystko, żeby odciąć się od Abigail, bo myślał, że na nią nie zasługuje, to nie było proste, bo ona zalazła mu za skórę:) zakochał się! Było po nim
( a mnie jako czytelniczce było błogo, bo on ją tak kochał, szanował, miłował!, ach, och, ech!) a Abigail była chętna, bo poczuła do Sebastiana coś wyjątkowego! I na pewno nie dała sobie wmówić, że on nie jest dla niej
Pewnego dnia, wydaje się, że los zgotował Sebastianowi jakąś niespodziankę! Jest szansa, że do jego kieszeni wpadnie pewna gotówka, która umożliwi spłatę jakiś długów i da szansę oświadczynom o Abigail! Żeby uporządkować sprawy związane ze spadkiem, Sebastian musiał na jakieś 2 tygodnie opuścić Abby… No a tymczasem na horyzoncie pojawił się nowy kawaler, dawny przyjaciel Sebastiana… i owy kawaler będzie bardzo zainteresowany słodką Abby
Wiadomo! Szczęśliwe zakończenie musi być, a ja przyznam, że bardzo na nie liczyłam! Wręcz nie mogłam się go doczekać! Ale droga do miłego zakończenia wcale nie była prosta, bo po drodze okazało się, że do szczęścia nie wystarczy tylko pragnienie by z kimś być…
Reasumując, książka naprawdę mi się spodobała! Wpisuję ją na listę ulubionych, co znaczy, że na pewno do niej wrócę… i choć kilka rzeczy naprawdę mi nie pasowało, to i tak całym sercem jestem oddana tej historii!
Muszę wspomnieć o czymś, co mega mnie zdenerwowało! Ojciec przyłapał Abby i Seba na amorach i tak naprawdę nic nie zrobił! Gdyby mógł oddałby ją innemu bez względu, na to, że była z Sebastianem! Jenyśku! Berdzo mnie to zdenerwowało! Nie spodziewałam się tego po rodzicach Weston… ale, ta mała sprawa nie zaważyła na mojej opinii! Oj cudownie było poczytać tę książkę