Księżycowa Kawa napisał(a):Po raz pierwszy książkę tej autorki zobaczyłam w antykwariacie. To była "Kobieta Gabriela". Nim się zastanowiłam, czy chcę to mieć, książka znikła i wtedy dopiero stwierdziłam, że jednak chcę to mieć, szczególnie że nie było łatwo. Dość długo musiałam czekać, nim trafiła w moje ręce, nawet nie musiałam przepłacać i jakoś przy okazji znalazłam również "Kochanka".
Nieszczególnie mi się podobała. Irytowały mnie krótkie zdania, ciągle powtarzające się przemyślenia, które nie wnosiły niczego nowego, a nużyły, aż zaczęłam przeskakiwać wzrokiem. Poza tym rozczarowała mnie końcówka – zabrakło napięcia i poczucia zagrożenia, a ten cały morderca wskoczył, jak pajacyk z pudełka, a przecież to mógł być całkiem mocny punkt historii. Ale przypuszczam, że autorkę, co innego interesowało. Do drugiej niespecjalnie mi się śpieszy, bo nie sądzę, aby była lepsza.
Mam problem z tą autorką. Jestem świeżo po lekturze dwóch książek: „Kochanka” i „Kobiety Gabriela”. Będę opisywać obie książki razem bo stanowią one całość. Mam bardzo mieszane odczucia. Wiem, że to nie jest romans więc nie oczekiwałam romansu i wszystko było w porządku dopóki autorka nie zaserwowała cukierkowego zakończenia, które strasznie nie pasuje do całości. Jako erotyk książka słaba. To już opisy u Small budzą więcej emocji. Sceny erotyczne u Schone są bardzo techniczne. Zupełnie nie odpowiada mi taki styl. Po kilku z kolei przestało mnie interesować co i gdzie bohater wkładał bohaterce, bo sceny były nudne. Czekałam aż się skończą i akcja pójdzie do przodu. Niestety oczekiwanie na dobry thriller też było nieuzasadnione. Tak jak napisała Księżycowa Kawa – „morderca wyskoczył jak pajacyk z pudełka”. Zero inwencji, żeby ten wątek jakoś uprawdopodobnić. W obu powieściach jest ten sam schemat. Różne dziwne rozwiązania fabularne łyknęłam jak młody pelikan bez zarzutu, nawet te najbardziej nieprawdopodobne, bo były dobrze wytłumaczone przez autora. U Schone niestety intryga nie trzyma się kupy. Naciągana jak za małe rajstopy – na siłę. Scena kulminacyjna też nudna. Krótko mówiąc – obie pozycje dość rozczarowujące. Spodziewałam się czegoś z wartką akcją, odrobiną romantyzmu i fajnymi scenami erotycznymi – dostałam nudne powtórzenia i psychologiczną rozkminę. Lubię zagłębiać się w psychikę bohaterów ale jak jest to dobrze opisane. A u Schone męczy i nuży. Gdyby wyrzucić te zbędne powtórzenia i podrasować erotykę, prawdopodobnie książka by wiele zyskała. Lubię traumy w książkach, chętnie czytam Steel i Spencer, u których sporo emocjonalnych rozterek, ale w tym przypadku miałam dosyć. Mimo tych wszystkich wad, czytało mi się dość szybko. Nie są to jednak książki, które bym komuś poleciła. Poza tym plusem może być jednak klimat – mroczny i nieco niepokojący. Podsumowując – nie dla mnie choć nie wykluczam, że kiedyś sięgnę po tę trzecią wydaną w Polsce.