Aralku, mamy podobne nastawienie do Asy. Jakoś nie mogę przeboleć tego w jakiej sytuacji postawił swoją siostrę. Jaki on wtedy był. Jakoś wcale nie przekonuje mnie on do siebie.
Rowdy, na razie jeszcze przede mną. Przekartkowałam go, wiem co się mniej więcej dzieje i tyle
Czekam na jakieś zachwyty albo zachwyty nad Asą wtedy może się ruszę i doczytam obie
faris napisał(a):Cała historia wydaje mi się, że mało prawdopodobna - przynajmniej na warunki Polskie, ale w sumie w Ameryce to tam wszystko jest możliwe (chociaż ja to może już świat książek z realnym mylę
).
Ooo.. chyba mamy podobne odczucia. Czasem zachowania Sky wydawały mi się takie
nierealne.
faris napisał(a):W połowie książki prawie wszystkiego się domyśliłam, brakowało mi tylko szczegółów które się pojawiły na końcu, ale całość mi się podobała. Nie było to takie słodko-pierdzące czy mdłe, chociaż mam wrażenie że w tych Adult to po prostu za często przewija się jeden temat
, bo prawie w każdej książce to już jest.
Mam problem z tym, że po kilku dniach, wspominam to bardzo miło, ale nie jestem w stanie więcej napisać. Ale mam w planach przeczytać następne
Też
"Hopeless" mi się podobało, ale jednak wątpię by jakoś na dłużej zostało mi w pamięci. I również zarzuciłam książce przewidywalność. A czytałaś już drugą?
"Losing Hope"?
A o
"Hopeless" napisałam więcej w recenzjach,
tu.
Już o tym pisałam/mówiłam, ale mam wrażenie, że to teraz właśnie stały punkt każdej książki, czyli musi być koniecznie jakaś trauma/dramatoza, bo się bez tego nie obędzie. Z jednej strony mnie to cieszy, bo trafiają się świetnie napisane książki, w których dany problem jest od początku do końca przemyślany i przystępnie napisany, jednak czasem, no cóż. To właśnie ta druga strona. Autorzy biorą się za temat, który zbyt szybko rozwiązują, robią z niego zbyt błahe napomknięcie. Nie zastanawiają się jak dana postać powinna 'ewoluować' w miarę rozwiązywanie problemu. Staje się to zbyt hmm płytkie.
Miejmy jednak nadzieję, że u nas będzie więcej tych lepszych niż tych gorszych
LiaMort napisał(a):;P Ash.
i w ogóle doktorek.. jest zaje.. fajny.
Czy powinnam kojarzyć Asha po pierwszej części?
aniazlipca napisał(a):Przeczytałam w końcu nową Tucker - długo mi to zajęło, bo coś innego odwróciło moją uwagę. Książkę dobrze się czyta, podobało mi się, że rozdziały są podzielone pomiędzy bohaterami.
Pierwsza była z punktu widzenia bohaterki. Druga była podobnie?
W sumie to mnie nawet cieszy
że autorka jednak zrobiła perspektywę dwójki bohaterów.
aniazlipca napisał(a):Cain zaintrygował mnie już wcześniej i jest to dobrze napisana postać. Jego rozdziały były najlepsze
I to właśnie przez Caina. Cholernie mnie interesuje jego postać. Jak się skończą losy właściciela klubu ze striptizem
Dlatego też cieszy mnie perspektywa zarówno z punktu widzenia bohaterki jak i bohatera. Chyba bym się zapłakała jakby nie było Caina i jego POV
aniazlipca napisał(a):co do samej historii - autorka miała fajny pomysł, ale chyba ją przerósł. Cały początek był skupiony wokół tajemniczej Charlie, jej ojczyma, narkotyków i wraz z tym rosło napięcie aż do samej końcówki, która była dużym rozczarowaniem. To jak szybko pozbyli się problemu i wszystko stało się cacy było dla mnie nieporozumieniem. Było za szybko, po macoszemu. Dodatkowym negatywnym punktem był wiek Charlie - autorka mogła dać jej jednak trochę więcej lat. Nie przeszkadzało mi to w 2 części, kiedy akcja była skupiona w college'u, ale tutaj Cain ma 29 lat więc autorka mogła dać mu starszą partnerkę. Plusem natomiast na pewno był Ben - uwielbiam tego chłopaka
Ogólnie rzecz biorąc książka jest ciekawa, ale nie wzbudza takich emocji jak 2 poprzednie.
Martwi mnie przyznam szczerze to potraktowanie problemów. Za to właśnie cenię tak pierwszą książkę. Że jednak nie wszystko się nagle skończyło i że nie było od razu HEA, a jednak stopniowe dochodzenie do tego.
Przyznam szczerze, że ta historia mnie bardziej ciekawi niż historia siostry, ale obie książki będę mieć w końcu w przyszłym tygodniu więc zobaczymy