Dorotko, Twój stos robi niesamowite wrażenie. Normalnie wyszły mi gały.
Nie wiem teraz, czy powinnam je wepchnąć do środka z powrotem, czy teraz tak chodzić z gałami na wierzchu. Czy jest na forum medyk?
A u nas remontu ciąg dalszy.
Poukładałam do końca książeczki w nowych szafkach. Miałam małego zonka, bo zaplanowałam, że na jednej ścianie będą książki nowe, a na drugiej używane i się przeliczyłam. Nowych jest jednak więcej, niż myślałam, a używanych za mało na tyle szaf. Problem będzie rozwiązany w taki sposób, że nad szafkami z nowymi dojdą jeszcze nadstawki (już są kupione, tylko muszę poczekać kilka tygodni na realizację zamówienia), a do szafek z używanymi mogę teraz co nieco dokupić. I to jest bardzo duże co nieco. Tak z kilkaset sztuk mi się jeszcze na pewno zmieści. Nie twierdzę, że będę szaleć i kupować wszystko jak leci, ale mam teraz ten komfort, że już nigdy nie będę musiała mierzyć każdej książki co do milimetra i udawać, że to Tetris 3D. W ogóle w prawie każdej szafie jest w tej chwili luz i pełno miejsca na następne zakupy.
Jestem super cwana, bo awaryjnie wplanowałam sobie w bibliotece jeszcze dodatkową gwarancję, żeby mi nie zabrakło miejsca na nowe książki. Obok tych szaf normalnych z półkami, na których mieszczą się książki w dwóch (i pół) rzędach, stoi też szafa grubsza, normalnie przeznaczona na ciuchy, ale myśmy dokupili do niej półki, na których zmieszczą się książki w czterech rzędach. I też ma nadstawkę. I ta nadstawka też jest taka głęboka. Tak liczę na oko, że bez problemu da się tam wcisnąć z tysiąc książek albo więcej. Na razie trzymam tam inne zabawki. Np. pamiątki z dzieciństwa, karty do gry, nici, filce na laleczki, które miałam szyć w zimie, ale wtedy jeszcze nie miałam biurka, więc się odwlekło na następną zimę, ozdoby świąteczne itd. To wszystko w razie czego wyleci do sypialni albo do piwnicy, albo do kosza na śmieci, a tu będzie następny raj.
Moimi książeczkami ułożonymi w bibliotece mogłam się cieszyć dokładnie przez 2 dni (słownie: dwa). A że to wypadło akurat w Święta, to miałam inne sprawy na głowie i nie zdążyłam się nacieszyć wcale.
Teraz wygląda u nas tak, jakby piorun strzelił, a orkan poprawił. Trwa remont sypialni. W tej chwili jest w stu procentach gotowy sufit oraz całkiem łyse ściany. Nie podjęłam jeszcze decyzji, co z podłogą. Ja chcę znowu wykładzinę dywanową, a mój F. mnie bardzo namawia na te tam takie, co nie wiem, jak się nazywają, ale pewnie wiecie, o co chodzi. Te, co udają, że są z drewna. Cwaniak, to on u nas odkurza, a ja myję te takie w przedpokoju i w obu mniejszych pokojach. Drań chciałby mieć łatwiej. Teraz to do mnie dotarło, bo wcześniej nie brałam pod uwagę aspektu sprzątaniowego. No to go jutro zaskoczę, bo właśnie podjęłam decyzję.
Kupiłam sobie łóżko tymczasowe na czas remontu i późniejszego oczekiwania na łóżko porządne. I to łóżko stoi teraz w mojej bibliotece na środku pokoju i zastawia mi dostęp do biurka i do książeczek na jednej ścianie. Szafy z książkami na drugiej ścianie zastawione są z kolei moimi starymi komodami z bielizną, wywleczonymi z sypialni. Na upartego dojdę do każdej szafy, ale nie mogę otworzyć wszystkich drzwi na raz i cieszyć oczu książkami. Ten pokój i tak wygląda dobrze, mimo tego łóżka i białych komód. Pokój mojego F. przyozdobiony jest kartonami z moimi mniej potrzebnymi ciuchami, a najgorzej jest w dużym pokoju, gdzie każda wolna płaszczyzna pozioma obłożona jest workami z bardziej potrzebnymi ciuchami i innymi rzeczami. Każda wolna półka w szafkach po książkach została wykorzystana. Pod (kiedyś wolną) ścianą stoi składana szafa materiałowa z moimi sukienkami i kurtkami. A pod oknem stoi teraz toaletka, na której leżą wszystkie koce i obok są małe komódki z kosmetykami, na których też jest nawalone wszystkiego, co możliwe.
Ogólnie jest koszmarnie, a było jeszcze gorzej, bo jeszcze zawalony był cały stół i jedliśmy na raty w kuchni, w kórej nie ma stołu ani krzeseł. No ale z tym się uporałam dzięki tej szafie w bibliotece, którą chwaliłam wcześniej, która będzie mnie ratować, gdy nakupię za dużo książek. Teraz też mnie ratuje. Chyba ją nazwę szafą ratowniczką.