"Hopeless" Colleen Hoover (YA; literatura młodzieżowa)
Stanęło w końcu na polskiej wersji
"Hopeless" to historia dwojga dzieciaków, dwojga dzieciaków, którzy po 13 latach się odnajdują.
Sky (Hope) - to 17-latka, która została adoptowana, ma matkę Karen, która jest typem wega, ale i nie pozwala jej na internet, telewizor, komórkę, itp.; Sky ma przyjaciółkę, Six, która wyjeżdża na rok zagranicę więc Sky zostaje pozostawiona sama ze zmaganiami 'szkolnymi';
Dean Holder - 18-latek, który przez rok nie był widziany w szkole; wcześniej pobił jednego chłopaka, który niepochlebnie się wypowiadał na temat jego zmarłej siostry; mieszka obecnie z matką, która rozeszła się z jego ojcem; ma tatuaż 'Hopeless'
Niestety jeden większy minus tej książki już na dzień dobry mam, przewidywalność. Był moment, że wiedziałam już co będzie dalej, wiedziałam jakie niespodzianki mnie czekają i szczerze powiedziawszy zabrakło mi tu właśnie tego momentu zaskoczenia.
Sky do tej pory nie chodziła do szkoły, uczyła się w domu. Przeżywa pierwszy szok w związku ze spotkaniem jakie to uczniowie jej przygotowują. Dziwi mnie jej reakcja. Jest inna niż by się wydawało.
Przyznam szczerze zaskakujące to, ale dla mnie niekoniecznie prawdziwe. Wcześniej napisałam, że brakowało niespodzianek, dobra to jest jedna.
Książka to też tak jakby kartki z pamiętnika, konkretne daty, godziny pojawiają się co jakiś czas. Przyznam szczerze z początku mnie to troszkę odstraszyło, ale dalej nabierało swojego uroku.
Co jeszcze mi się podobało to jednak ta cała intryga. To co wyszło z ojcem, domyśliłam się wszystkiego, zbyt oczywiste się to wydawało, ale jednak ciekawie to wszystko poprowadzone i nie straciło to logiki.
Za plus muszę też dać Hoover to, że tak a nie inaczej zarysowała postać ojca, jedno mówił, mówił, że raz, a okazywało się, że było inaczej. To stanowczo dobrze wykreowany bohater. Tak sobie myślę, że Hoover ogólnie udali się bohaterowie. Z lekkim wyjątkiem jeśli chodzi o te zachowanie Sky, ale tak też jej jako jej w sumie nic więcej bym nie zarzuciła. Przyczepić może i bym się przyczepiła do wieku, ale jednak to na swój sposób pasowało.
Książka wzruszyła mnie miejscami, miejscami śmieszyła. Cieszę się, że ją przeczytałam, ale czy się w niej zakochałam tego już niestety powiedzieć nie mogę. Może Millay wyrobiłam albo inaczej wypaczyła mnie w pewien sposób. Tu mi jednak kilku rzeczy do perełki zabrakło. Zabrakło zaskoczenia i zabrakło hmm ciarek. Potencjał z ojcem i całą historią był, było to fajnie rozpisane, ale w pewnym momencie spodziewałabym się raczej czegoś co właśnie wywoła we mnie oczekiwanie jak na szpilkach tu tak nie było.
Książce jednak dam 5/6 w skali na BBN. Za bohatera, za historię jego i jego siostry, za niebo i HopeLess
"Losing Hope" już też powoli zaczynam, wydaje mi się, że to będzie lepszy strzał w 10
Aniuzlipca, mam nadzieję, że sprostałam. Przepraszam, że wyszło troszkę chaotycznie