Nadrabiam zaległości w Kleypas
Chyba ponad rok temu przeczytałam pierwszą część. Była ok, ale nie powaliła mnie i jakoś bałam się dwójki. Myślałam, że będzie smutna. No i faktycznie zryczałam się przy niej nieźle, ale smutna to wcale ona nie była. Raczej taka emocjonalna. Zwłaszcza wspomnienia z przeszłości Keva i kiedy Win i Leo zachorowali na szkarlatynę. W ogóle chyba to w "Wyjdź za mnie" było, a teraz zostało przypomniane jak Merripen umył Win okna mimo, że bał się wysokości. Żeby mogła, leżąc na łóżku, widzieć niebo i gniazdo z ptaszkami, gdy była tak chora i za słaba żeby móc robić cokolwiek innego
Nie powiem, że on mnie momentami nie wkurzył swoją zawziętością, ciężkim charakterem i przekonaniem, że nie jest dla Win dobry i odpowiedni. I mimo że ona go chciała to on sądził, że wie lepiej i się zapierał jak jakiś muł
Zirytował mnie zwłaszcza kiedy byli razem widziani na balu, a on się nie przyznał i pozwolił temu szujowatemu doktorkowi wziąć za to odpowiedzialność i się oświadczyć. Moje biedne nerwy były w postronkach
No ale i tak, cytując Fankę : "Jak on ją kochał"
Leo mnie w tej części nie denerwował, polubiłam go. No i oczywiście jego przepychanki z guwernantką. A jak stwierdził, że wolałby już iść do łóżka z jednym z jeży Bei zamiast z panną Marks, myślałam, że się posikam
Rochan też mi się podobał i Win jednak okazała się dziewczyną z charakterem. Jak podpaliła drzwi, żeby doktorek wyjawił jakie antidotum należy podać Rochanowi bardzo mi zaimponowała
Aaaaa! I jeszcze jak Merripen mówił do tego doktorka w języku Romani, że go wytarza w gnoju, a Cam tłumaczył, że to życzenie dobrobytu i coś o tłustych jeżach. O matko jedyno