"Morze spokoju" Katja Millay (Young Adult; młodzieżówka)
Ostrzegam, że tym razem pewnie będę mocniej niż zwykle
SPOILEROWAĆ!! W sumie sama nie wiem od czego zacząć. Zawsze jest jakoś łatwiej. Biorę się za opisanie krótko bohaterów i jakoś leci, a dziś no cóż kompletnie jestem rozbita i nie wiem jak zacząć, ani co też z tego tak naprawdę wyjdzie.
"Morze spokoju" wycisnęło ze mnie tak wiele emocji, tak wiele łez, że nawet po kilku dniach po przeczytaniu, dalej jestem ich pełna, dalej jestem w świecie bohaterów, dalej przeżywam wewnętrznie co też się z nimi działo. Miałam nic nie pisać, miałam sobie odpuścić, ale jednak postaram się coś z siebie wykrzesać
Nastya Kashnikov (Słoneczko, Em, Emilia Ward, Mily)- to nasza główna bohaterka; w trakcie akcji książki obchodzi swoje 18 urodziny; jest to bardzo skrzywdzona bohaterka; bardzo, bo w wieku 15 lat zostaje brutalnie pobita; po roku od pobicia przestaje mówić, tak nie mówi, ale nie jest to sprawa hmm fizyczna tylko bardziej psychiczna; gdy Nastya zostaje nam przedstawiona nie mówi, nie rozmawia z nikim, prócz swoich dzienników;
Josh Bennett- to nasz główny bohater; również w trakcie akcji książki ma swoje 18 urodziny
; jest to podobnie skrzywdzony przez los bohater; tym razem nie przez pobicie tylko przez odchodzenie/umieranie swoich bliskich; najpierw gdy ma 8 lat odchodzi jego matka, później jego ojciec, następnie babka, a na sam koniec dziadek, który się nim opiekował; odchodzą od niego wszyscy bliscy, których kochał; przez to w nim samym rodzi się/tworzy się mur, przez który nie przepuszcza nikogo, nikogo kogo mógłby pokochać, a następnie znowu stracić; ma przyjaciela Drew Leighton, który ma uroczą rodzinę i matkę, która bardzo kocha Josha i jest taką dobrą duszyczką, przynosi mu jedzenie, martwi się o niego i nawet prosi o to by z nimi zamieszkał.
Powinnam chyba jeszcze dodać, że Josh dość skutecznie odstrasza od siebie otoczenie, głównie przez to, że otacza go śmierć, jest też zapalonym stolarzem, tworzy piękne meble i na zajęciach technicznych wiedzie prym
Nastyę za to jakbyśmy widzieli z boku wzięlibyśmy za łatwą puszczalską dziewczynę, ubiera się bowiem zwykle na czarno, w krótkie spódniczki, które ledwo zakrywają tyłek, w bluzki, które ledwie zakrywają biust, a do tego wszystkiego robi mocny makijaż, mocne czerwone usta i mocne grube czarne kreski pod oczami to jej znak rozpoznawczy. Do tego była kiedyś pianistką, miała talent, ale został jej zabrany przez chłopaka, który ją pobił, zmiażdżył jej bowiem lewą dłoń, która nie odzyskała do końca sprawności.
Historia piękna, wzruszająca i poruszająca. Poruszająca uśpione emocje, pomimo że to YA to wiek nie przeszkadza. To jedna z niewielu propozycji, która mnie wciągnęła od pierwszej strony, jedna z niewielu w ogóle książek przez które zarwałam noc. Czytałam ją do 6 rano, zostało mi 60 stron, które i tak musiałam przekartkować, bo inaczej nie byłoby nadziei na sen. Nie pamiętam kiedy tak książka mnie wciągnęła, wciągnęła i nie chciała puścić. Do tego ta dawka emocji, łzy co chwila mi ciekły, ale czytałam dalej. Są też momenty gdzie pojawia się uśmiech na twarzy.
Historia jest pisana zarówno z punktu widzenia Nastji jak i Josha, jedno i drugie przeżywa swoje rozterki, jedno i drugie ma swoje problemy, ale jednak to bohaterka jest najbardziej rozbita jednak to ona najbardziej jest hmm nieposkładana. Nastya znajduje powoli spokój, odkrywa na nowo siebie, znajduje ukojenie. To wszystko zapewnia jej Josh. Jak i ona jest jego ukojeniem.
Autorka miała pomysł od początku do końca na fabułę, charaktery bohaterów i oby tak dalej. I co sobie bardzo cenię, nie zrobiła infantylnych bohaterów, nie zrobiła ich zbyt idealnych. Stworzyła ich w 'idealnych proporcjach'
To jest piękna historia miłosna, o poszukiwaniu ukojenia, o wybaczaniu i o wielu młodzieńczych problemach, z którymi się borykają. O pozbywaniu się gniewu, pretensji, o odnajdywaniu miejsca dla siebie w tym wielkim przerażającym świecie.
Książka nie opuści Cię po przeczytaniu, zostanie na wiele wiele dni, osobiście raczej wątpię, żebym o niej szybko zapomniała, a zdarza mi się o książce zapominać już na drugi dzień. Tu wiem, że książka, historia, bohaterowie zostanę na długo ze mną. To jest rewelacyjna powieść, to jest rewelacyjny przykład mistrzowskiej gry na emocjach, to jest książka, którą nie powiem, że warto przeczytać, książkę trzeba
KONIECZNIE PRZECZYTAĆ! Dla wielbicielek YA/NA, koniecznie, ale nie tylko, myślę, że dla każdej romansoholiczki. Pal sześć wiek bohaterów, gdy tyle się dzieje wokół.
Dla mnie to 5/5 w skali na GR. I jest to na pewno odkrycie roku (chociaż to dopiero początek
). Marzy mi się jeszcze jakiś epilog, ale epilog kilka lat później gdzie w końcu widać jak się pięknie relacje bohaterów rozwinęły, jak piękną i szczęśliwą parę stworzyli. Może kiedyś Millay się o to pokusi. Na razie cierpliwie czekam na kolejne jej propozycje, bo mam nadzieję, że na tej jednej książce nie zamierza kończyć dopiero co zaczętej kariery pisarskiej. A szkoda by była wielka po takim debiucie
PS.
Aniuzlipca, jeśli nie pisałam to teraz naprawiam ten błąd i składam wielkie dzięki za to, że dzięki Tobie mogłam przeczytać
"Morze spokoju".