Teraz jest 21 listopada 2024, o 13:32

Lord of Scoundrels - Loretta Chase (Fringilla)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW HISTORYCZNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Lord of Scoundrels - Loretta Chase (Fringilla)

Post przez Fringilla » 18 czerwca 2008, o 08:32

Loretta Chase
Lord of Scoundrels

Oryginalne wydanie: 1995
Polskie wydanie: 2019, BIS
Cykl: Rozpustnicy (tom: 3)


Recenzja pisana w oparciu o wydanie anglojęzyczne

Przyznaję, że umyka mi powód, dla którego dotąd w naszym kraju nie wydano ani jednej książki Loretty Chase [ur.1949], pisarki znanej i cenionej, którą spokojnie można postawić w jednym szeregu z takimi osobowościami w romansowym światku jak Mary Jo Putney, Mary Balogh, Connie Brockway, Eloisa James czy Julia Quinn. Szkoda to duża. Zalety ksiązek autorki są liczne: język, styl, pomysły na fabuły, pełnokrwiści bohaterowie itd. Warto je jednak omówic w kontekście jednej z książek.

Oto Lord of Scoundrels, wydana w 1995r. [więcej niż 10 lat temu!] oparta na pomyśle klasycznym i lubianym: młoda panna nawraca zatwardziałego hulakę [na co sam tytuł wskazuje - w wolnym tłumaczeniu: pan bezecników, lord łajdaków...] Jest to kolejny przykład ilustrujący teorię: o jakości tekstu stanowi nie sam temat na oryginalną fabułę, ale jego opracowanie. Loretta Chase jest po prostu dobra. Jej książki raczej nie biorą masowego udziału w antykwarycznej akcji "podaj dalej".

Fabuła w skrócie: mamy rok 1825 - panna Jessica Trent wyrusza do Paryża w towarzystwie swej babki [Genevieve... o, Genevieve... kobieta-legenda...] aby metaforycznie wytargać swego brata Bertiego za uszy. Czym zawinił? Otóż w ramach swej kształcącej podróży po Kontynencie zadaje się z nieodpwiednim towarzystwem pijaków i nałogowych garczy celujących w zachowaniach wysoce niemoralnych, a przywodzi im osobnik o aparycji samego diabła - Sebastian, markiz Dain. Co z drugiej strony nie przeszkadza Bertiemu czerwienić się z zażenowania na widok babki odpakowującej prezent w postaci zegarka z miniaturą pary oddającej się przyjemności w pozie bynajmniej nie misjonarskiej... Nawet sam demoniczny Dain wie, że przebywac z Bertiem mozna tylko po uprzednim wprowadzeniu się w stan upojenia. Alkoholowego. Przynajmniej ból głowy na drugi dzień nie bedize budził niesmaku... [W sumie po cholerę on się jeszcze z młokosem zadaje? Otóż: los juz swe zagrywki ma...] I zaczyna się gra: jak wyrwać młodzieńca z łap wspomnianego straszliwego światowca? A to dopiero początek. Bo naszych bohaterów łączy, oprócz osoby Bertiego, miłość do sztuki, tudzież rzeczy pięknych i interesujących. A Jessica znajdzie się w posiadaniu przedmiotu bardzo poządanego przez aroganckiego arystokratę: ikony z wizerunkiem Bogurodzicy o słodkim wyrazie twarzy... co ma symboliczne znaczenie dla całej opowieści.

Uprządkujmy fakty. To nie jest klasyczna opowieść: żądną przygód naiwną dziewicę dojrzały mężczyzna wprowadza w tajniki ars amandi, gubiąc przy tym serce [bo ona zgubiła je na sam jego widok, nawet jeśli walczyła z tym uczuciem przez resztę ksiązki]. Tu dziewica jest konkretną, młodą osobą [czyli "starą panną", a jakże] i zna ciężar odpowiedzialności, jaki na niej spoczywa z racji płci, pozycji oraz bycia siostrą takiego brata... Jessice blisko do bohaterek Quinn i Eloisy [a i Amanda Quick majaczy gdzieś w tle]. Dodajmy jednak do tego większą dozę racjonalności i zdroworozsądkowego cynizmu oraz wiedzy o swiecie [jak się ma choćby taką babkę...] - tu przebija w sumie każdą bohaterkę u wspomnianch autorek, czyni to jednak Chase bardzo subtelnie... Ponadto, i to jest fajne, nie jest dziewczę tchórzem. Pod żadnym względem. Jest za to nie tylko wielbicielką, ale i znawczynią antyków różnych, stałym bywalcem antykwariatów i sklepików z potencjalnie nic niewartymi rupieciami, co umozliwia jej osiągnięcie pewnej niezalezności finansowej, bo do szalenie zamożnych rodzeństwo nie nalezy. Krótko pisząc: Jess zajmuje się... handlem... A fuj! Sama Jess przyznaje zarazem, że na niezalezności finansowej zalezy jej przede wszystkim dlatego, aby, uwaga, mogła bez obciążeń pozwolic sobie na pewne luksusy w życiu, bez oglądania się na nikogo i tłumaczenia, a wynikające z zainteresowań i pasji...

Rozsądna Jess zamierza w niedalekiej przyszłości otworzyc własny sklep specjalizujący się w zapokajaniu drogich i wyrafinowanych potrzeb bogatej śmietanki londyńskiej. Jess ma głowę do interesów. Trzeba tylko Bertiego wyciągnąć z obecnej sytuacji... Cóż jednegak trudnego byc może dla kobiety zdolnej wystraszyc arystokratę słowami "Dain, zabierz łapy z mego ramienia albo cię pocałuję. Tu, teraz, na oczach tych wszystkich ludzi". Cóż, wiadomo, wbrew pozorom nie jest prosto zyć tak, jak się chce... I co bardziej doświadczeni nie omieszkają Jessice o tym przypomnieć:
- Nie chcę wyjść za mąż.
- Jessica, żadna kobieta, która potrafi spojrzeć na mężczyzn obiektywnie, nie ma na to ochoty, a ty obiektywna być potrafisz. Nie żyjemy jednak na Utopii. Jezeli otworzysz sklep, to z pewnościa zbijesz na tym pieniądze. Zarazem reszta rodziny się od ciebie odwróci, a ty będziesz obiektem politowania towarzystwa, nawet jesli będzie się ono równolgle rujnować nabywając dostarczane przez ciebie rzeczy. Ponadto każdy londyński bufon będzie ci czynił nieprzystojne propozycje. Tak, podjęcie się takiego zajęcia wymaga odwagi... jesli ktoś rzeczywiście jest w cięzkiej sytuacji. A ty nie jesteś...


Po drugiej stronie mamy markiza. Hm, oczywiście mamy tu standardowo osobnika szalenie przystojnego, czarującego uwodziciela kobiet cieszącego się "reputacją" kusiciela, na którego widok kobiety mdleją... Znaczy, wszystko się zgadza... w detalach... bo Dain to szalenie przystojny [wg naszej bohaterki, w czym jest z lekka odosobniona], czarujący [bo jego inteligencja, pewnośc siebie i znawstwo w zakresie sztuki , a zarazem pyszałkowatość i arogancja skrywające wysoce emocjonalną osobę oczarowują Jess], cieszącego się konkretną reputacją [koszmarną - co mniej zdesperowane mamusie przechodzą ze swymi córkami-debiutantakami na drugą stronę ulicy na sam jego widok] kusiciela [kuszącego dobrym wynagrodzeniem co ambitniejsze i zdolne kurtyzany i prostytutki, bo z innymi kobietami na wszelki wypadek nie chce miec do czynienia]. Wysoki, szeroki w barach, sniady i o orlim nosie Sebastian za fasadą cynicznego, aroganckiego drania skrywa gorącą duszę pół-Włocha [po matce] o bardzo zaniżonym mniemaniu o sobie - jeśli chodzi o powodzenie u kobiet. To ten typ, który do swego potencjału urody musiał dorosnąć, nie był więc nigdy słodkim pacholeciem ani slicznym dziecięciem, co pewne szramy, oprócz tych zadanych przez nieczułego, wstrętnego ojca oraz "znikniecie" matki gdy miał parę lat, w psychice pozostawiło. Tak, Sebastian jest totalnym przeciwieństwem matołów widzących w lustrach uosobienie daru Boga dla kobiet na tym świecie. I jest tez kolejnym przykładem na to, dlaczego tak wielu facetów szuka pociechy u profesjonalnych prostytutek... Nasz bohater jest zarazem koneserem. Piękna ogólnie, nawet jesli uważa, że tylko forma dostępna za pieniądze może wejść w jego posiadanie.

Znamienne jest pierwsze spotkanie w Paryżu tych dwojga. Niezbyt często zdarza mi sieę uwierzyć z literacko przedstawioną "fascynację od pierwszego wejrzenia". Chociaz oboje sprawiają wrażenie wobec ludzi pewnych siebie, chłodnych i wyrafinowanych, to my, czytelnicy, możemy zapoznać się z emocjonalna burzą kryjącą się za wypracowanymi maskami i policzyć, ile razy szalenie błyskotliwy Sebastian zapomnial języka w gębie, ile razy Jessie pokazała, jak mozna odebrać facetowi mowę za pomocą pozytywnych uwag na temat czerni i głębi jego oczu oraz negatywnej oceny płytkości męskiego intelektu, wypowiedzianych chlodnym, bezosobowym tonem głosu grzecznie zainteresowanego znawcy męskiego gatunku. Który to znawca po wyjściu ze sklepu będzie się zastanawiać, czy powodem nagłego zawrotu głowy jest bezpośrednia konfrontacja z Dainem czy tez odór paryskich scieków przed sklepikiem... Nasz Belzebub jest zaintrygowany swą fascynacją złośliwą osóbką, bo sam przyznaje, że ani nie jest ona klasyczną pięknością, ani nie grzeszy milutkim usposobieniem, jakiego zwykle szuka się u dobrze wychowanej angielskiej damy. Tak, przez kolejne dni siostra Bertiego będzie odgrywać główną rolę w snach markiza, ku jego zadowoleniu, należy jednak pamiętać, że jest ona z gatunku kobiet, do których nas bohater "nie zblizyłby sie w wiadomym celu nawet na odległość długiej piki...".

Tak, zdecydowanie mocną stroną tej opowieści są bohaterowie. Dużo wrzasków na siebie nawzajem, obelg, kombinowania i inteligentnych dialogów umila lekturę. Zdecydowanym plusem jest to, że markiz jest faktycznie draniem maksymalnym - Jess ma ochotę nie raz zerknąć, czy buty markiza aby nie zamieniły się w diabelskie kopyta... Niegrzecznym, sarkastycznym, niesympatycznym, wybuchowym, a wszystko to wynika z zakompleksienia i niedojrzałości pojawiającej się przy każdej konfrontacji z tym chodzącym zaprzeczeniem cnót niewieścich takich jak układność, chęć podporządkowania i słodycz wobec mężczyzn [wszechwiedzący chwilami narrator nie irytuje jednak zbytnio wglądem w psychikę bohaterów]. Ogólnie: ludzie z taką osobowością jak markiz w realu są niefajni, nawet jeśli znamy przeszłość i powody takiego postępowania... To jest jednak romans, i za to kochamy romanse... Gdy Jess i Sebastian lądują w sytuacji kompromitującej na balu, nasz łotr... kategorycznie odmawia swego udziału w ratowaniu reputacji dziewczyny [bo już pokombinował w swym zlasowanym hormonami rozumie, że to jej wina i podłe macinacje] i wychodzi bez słowa trzaskając drzwiami. Co na to Jessica? Ha! Bierze broń, idzie do jamy bestyji [gdzie mała orgia ma się zacząć], wymierza w pierś drania i... Pakuje mu kulę. Tuż nad sercem... A Dain jest, między innymi, oburzony, bo jej po kobiecemu nawet ręka nie zdrżała. Nieczuła istota! [i doskonały strzelec]. I sprytna, bo tu jest Paryż i wyroki są w "sercowych sprawach"... hm, rozdzielane wg osądu opinii publicznej, która ma słabosc do zbrodni w miłosnym afekcie... Następnie Jess wynajmuje prawnika i domaga się wobec tego finansowego zadośćuczynienia za straty moralne i finansowe [może stracić razem z reputacją uznanie branżowe]. To jest okrutny świat, a kobiety jakoś sobie musza radzić. I bynajmniej nie wygląda to wszystko anachronicznie i niewiarygodnie. Ślub już niedaleko.

A jednak Chase udaje się przekonać do polubienia markiza. Bo że mozna nie lubic Jess to sobie tego nie wyobrażam. Otóż Sebastian to w sumie dobry człowiek [kto jesli nie osobnik o gołębim sercu zniósłby chrumkającego Bertiego?], cholernie zarazem czuły na punkcie swego nosa, to prawda... Jak jednak przypomina mu jego przyjaciel, nieziemsko piękny Esmond, na którego Jessica nie zwraca uwagi, jeśli tylko w pobliżu jest nasz Belzebub [ i ku jego zdziwieniu dużemu]: "miłosć jest ślepa". Nie nalezy jednak zapominać, że Jessica doskonale zdaje sobie sprawę ze wszelkich przywar markiza. I ma praktyczne podejscie do życia: wiara w romantyczna miłosć bybajmniej nie przysłania jej realiów, a i odrobina hazardu może popłacić. Fakty: ten facet jej sie podoba. A i ona pociąga jego. Czyli cos z tego może być - słowo miłosć nie padnie przez czas bardzo długi - "Może i jest potworem, ale będzie moim potworem". Potworzasty jest on faktycznie często...

Na dłuższą metę liczy się wszakże jak nasz bohater reaguje w momentach prawdziwych kryzysów i czy staje na wysokosci zadania. Otóż ten drań sie sprawdza. W mnóstwie drobnych sytuacji [gdy trzeba komus przylać albo zastraszyć, tudziez powalic autorytetem], ale i przy poważniejszych kwestiach. Ostateczny test pozostawia autorka na koniec. Sięga on do wydarzeń z przeszłości i jest to maksymalny sprawdzian, jakiemu mężczyzna może zostać poddany - to jego wynik stanowi o prawdziwej "męskości". Ogólnie: Sebastian stanie wobec pytania jak bardzo jest odpowiedzialnym człowiekiem [czyli czy ma faktycznie 33 a nie 8 lat... bo chwilami wszyscy miewali wątplwosi..] i jak wiele, i w imię czego, jest w stanie poświęcieć, jak bardzo się przemóc. Jest to też po troszę test dla Jess. Jednak każde z nich musi uporać się z nim oddzielnie. Cenię takie podejscie u Chase: tak, bohaterowie są już wówczas małżeństwem, i tak, podejmują decyzje wspólnie [a dyskusje mają wysoką temperaturę], ale są oni zarazem dwójką ludzi, odpowiedzialnych za siebie, mądrych, a nie tylko inteligentnych, i niezależnych ludzi.

Atutem książki jest humor. Inteligentny, bedący odbiciem osobowości bohaterów, pojawiający się zarówno w błyskotliwych dialogach oraz narracji, jak i postaciach, także drugoplanowych. Sądzę, że może się spodobać zarówno wielbicielkom Quinn, Balogh, Putney, jak i Brockway. Scena z opisywaniem przez Jess zamówionej koszulki nocnej, którą niestety będzie trzeba odmówić, bo Sebastian zaczyna narzeka, ze drogo to wszystko wychodzi... Sebastian gratulujący sobie w myślach każdego inteligentnego zdania wygłaszanego w chwili, gdy musi trzymać dłonie płasko na blacie stołu, inaczej będzie doskonale widoczne, jak mu drżą z pożądania... Albo gdy w sytuacji łozkowej rzuca wyzwanie Jess, twierdząc, że ta nie jest w stanie go podniecić... po czym schrypnietym, rozedrganym głosem mruczy "nic nie czuję,,, nic absolutnie nie czuję...". Pamiętacie historyjkę o kozusze-kłamczusze?

Oprócz dobrze skonstruowanych bohaterów mamy tez parę osób na drugim planie: niedorzeczny Bertie i urocza babka Genevieve, znajomi Sebastiana [kolorowa zgraja, z pięknym jak anioł Esmondem, jego najlepszym przyjacielem na czele...] - "Beaumont pragnął Esmonda, Esmond - żony Beaumonta, a żona rzeczonego gwizdała na nich wszystkich". I jeszcze parę osób do kompletu...

Opowieść jest dwudzielna: szybkie tempo Paryża nadaje rytm grze w kotka i myszkę naszych bohaterów, następnie akcja ulega pewnemu spowolnieniu w części następnej, gdy nowożeńcy lądują w siedzibie rodowej Daina. To nie jest zły zabieg - pozwala na zgłębienie stopniowo pojawiających się, odmiennych niz dotychczas problemów bez uciekania się do niedorzecznych zakrętów fabularnych i burzenia atmosfery "etapu paryskiego".

Dobrze napisany i przemyślany tekst nie rozczarowuje, moim zdaniem, aż do samego końca. Przywodzi na mysl co lepsze ksiązki Dodd, dialogi u Beverley, bohaterów Putney i Brockway, erudycyjną zabawę Quinn i James oraz realizm emocjonalny Balogh. I mam wrażenie, że wielbicielki facetów Laurens tez by cos dla siebie znalazły... Chyba... Polecam ogólnie wszystkim.

Waham się między 9 a 10, bo jest to kwintesencja moim zdaniem optymistycznego romansu historycznego [dziewiętnastowiecznego], u mnie zajmującego miejsce jakościowo prawie na równi z "Jak stare wino" Putney.

Zawartość "tych" scen: 2,5/5 - grzecznie, ale detalicznie w miarę, chociaż samych scen niedużo [uwaga: ta książka nie promuje seksu przedmałżeńskiego Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 13 maja 2014, o 20:31

Książka która mnie porwała ;)
może nie mój romans numer jeden, ale będę go polecała z siłą tysiąca słońc. Każdy musi znać, według mnie pozycja obowiązkowa każdej Romansoholiczki.
Można się uśmiać, można się zauroczyć (scena w kawiarni, scena podczas burzy). Na dodatek za bohatera nie mamy kolejnego cudu urody, pięknego jak młody bóg. On jest... brzydki :hyhy: i dzięki temu jeszcze bardziej uroczy. Pięknych bohaterów mam powyżej uszu.
A Jess to osobna historia. Takich bohaterek życzyłabym sobie więcej, bo jak na razie to urodzaju na nie nie ma.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 1548
Dołączył(a): 12 stycznia 2013, o 10:29
Ulubiona autorka/autor: SEP/Long/Stuart/Quinn/Enoch/Balogh

Post przez mad_line » 13 maja 2014, o 20:43

No to teraz juz nie mam wyjścia, muszę przeczytać. A recenzja - mistrzostwo świata :ohlala:
“Where is he? Bridgerton!" he bellowed. Three chestnut heads swiveled in his direction.
Simon stomped across the grass, murder in his eyes. "I meant the idiot Bridgerton."
"That, I believe," Anthony said mildly, tilting his chin toward Colin, "would refer to you.”

Julia Quinn, The Duke and I

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 13 maja 2014, o 22:11

wiedzmaSol napisał(a): Pięknych bohaterów mam powyżej uszu.

Ja również, ja również.

wiedzmaSol napisał(a):A Jess to osobna historia. Takich bohaterek życzyłabym sobie więcej, bo jak na razie to urodzaju na nie nie ma.

Ja również, ja również i to zdecydowanie!
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 3237
Dołączył(a): 10 marca 2014, o 12:43
Ulubiona autorka/autor: E. Hoyt, K. Byrne, R. Quasi, A. Giusti

Post przez Viperina » 14 maja 2014, o 10:20

Podpisuję się pod wszystkim, co tu napisano :)

Świetna książka :)
Przeciętna kobieta zakochuje się siedem razy w roku, w tym sześć razy w butach.

All woman desire a Mr. Darcy.
Unfortunately, all man have no idea who that is.

Avatar użytkownika
 
Posty: 2067
Dołączył(a): 12 stycznia 2013, o 18:17
Ulubiona autorka/autor: McNaught/Howard/Brown/Andrews/Robb

Post przez faris » 19 marca 2015, o 13:01

Wzięłam się za czytanie tego. Ale z racji nieprzyzwyczajenia do angielskiego... niewspółczesnego, idzie mi to wolno. A tu taka ciekawa historia. Wrrrrr.

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 19 marca 2015, o 15:02

ale warta pomęczenia się ;)
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 19 marca 2015, o 15:04

Tak, to znakomicie napisana historia.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 2067
Dołączył(a): 12 stycznia 2013, o 18:17
Ulubiona autorka/autor: McNaught/Howard/Brown/Andrews/Robb

Post przez faris » 19 marca 2015, o 15:43

Mam już polską wersję, to poczytam obie, a co :D

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 19 marca 2015, o 16:08

Sama kiedyś w ten sposób czytałam. Rozdział lub dwa po angielsku, potem po polsku i tak na zmianę.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 19 marca 2015, o 16:17

Belzebub jest cudny i wart czytania ;) ale ja się cieszę że możemy go poznać po polsku ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 19 marca 2015, o 20:26

czytam ten tekst recenzencki, nie poznaję autorki... :lol:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 19 marca 2015, o 20:31

Czas tak wiele zmienił? :wink:
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 19 marca 2015, o 20:52

o tak... :)
chociazmoże to dobry moment na konfrontację.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 19 marca 2015, o 22:51

Zapewne tak albo będzie można dostrzec coś nowego.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 marca 2015, o 01:21

jestem na etapie: jakby ktoś dał mi tę recenzję i kazał zgadnąć, kto jest autrem, nie zgadłabym :lol:

autentycznie, zaglądam do Loretty...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 2067
Dołączył(a): 12 stycznia 2013, o 18:17
Ulubiona autorka/autor: McNaught/Howard/Brown/Andrews/Robb

Post przez faris » 20 marca 2015, o 12:19

Przeczytałam. Nie rozumiem dlaczego dopiero teraz poznałam tą książkę :evillaugh: jest genialna!

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 20 marca 2015, o 12:53

pewnie że jest :smile:
Aż mnie korci żeby sobie powtórzyć ją ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 20 marca 2015, o 13:25

Sol, zwłaszcza że masz w papierku, więc podszkolisz język ;)
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 20 marca 2015, o 14:04

przeszło mi przez myśl żeby powtórkę zrobić w oryginale ;) chociaż popróbować, nawet posiłkując się tłumaczeniem.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 2067
Dołączył(a): 12 stycznia 2013, o 18:17
Ulubiona autorka/autor: McNaught/Howard/Brown/Andrews/Robb

Post przez faris » 20 marca 2015, o 15:54

Masz w papierku? to tym bardziej! Czytaj!

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 20 marca 2015, o 15:58

mam, dorwałam gdzieś za półdarmo ;)
musiałam mieć chociaż tak, bo ta książka mnie rozłożyła na łopatki ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 20 marca 2015, o 16:04

na Amazonie znowu jest w promocji ;)
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 20 marca 2015, o 17:23

Fringilla napisał(a):jestem na etapie: jakby ktoś dał mi tę recenzję i kazał zgadnąć, kto jest autrem, nie zgadłabym :lol:

autentycznie, zaglądam do Loretty...

Zwykle czas robi swoje. Ciekawe, jakby obecnie wyglądała Twoja recenzja?

faris napisał(a):Przeczytałam. Nie rozumiem dlaczego dopiero teraz poznałam tą książkę :evillaugh: jest genialna!

Widocznie teraz był na to właściwy czas :wink:
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 20 marca 2015, o 19:32

Lilia napisał(a):na Amazonie znowu jest w promocji ;)

Ehhh... to idę kupić :smarkam:

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Następna strona

Powrót do Recenzje romansów historycznych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 55 gości