postawiłam na "Kolekcjonera" jako przerywnik w czytaniu sagi o Wiedźminie... po tych wszystkich, wiedźminach, elfach, krasnoludach, czarodziejkach książka pani Roberts okazała się przyjemną odmianą
to co wcześniej czytałam w jakiś sposób wpłynęło na moją opinię o książce
i choć można się przyczepić to kilku kwestii to i tak mi się podobało
naprawdę podobało, najlepszy dowód szeroki opis książki w moim zeszyciku
zacznę od bohaterów.. Lila to łobuziara, taka wariatka, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu! dużo gada, o tak! buzia to jej się nie zamyka.. ma swoje zasady, swoje lęki, ma też swoje dziwne hobby, mianowicie, lubi obserwować ludzi i co niesamowite, wspaniale umie tych ludzi opisać, podsumować.. no tak w końcu Lila jest pisarką.. jest też Ashton, malarz - artysta! Sol wspomniała to jak Ash malował...o tak! pięknie Roberts to opisuje! sama chciałabym tak piękne kobiety na ścianie, w tak niesamowitej scenerii! (gdybym tylko miała więcej ścian
) Ash jest facetem, na którym można polegać, jest bardzo lojalny w stosunku do rodziny i przyjaciół...odgrywa znaczącą rolę w swojej dziwnej, wielkiej rodzinie, wszyscy, z każdym problemem gnają do niego! a Lila? ona zawsze wszystko sama! no ale co się dziwić, taka pozostałość z dzieciństwa, kiedy ojca na misji, i kiedy matka sobie z tym nie radziła, a jeszcze w dodatku często się przeprowadzano..
tych dwoje się spotyka i okazuję się, że cudownie się uzupełniają, wzajemnie przenikają i to natychmiastowe pragnienie Ash'a, by ją namalować, och, ach, ech.. to takie, można rzec, magiczne! (kurde ten Wiedźmin
)
wątek kryminalny, choć w sumie od samego początku poznajemy tych złych.. mnie to gra! lubię wiedzieć kto i dlaczego, a nie czekać do samego końca i przekonać się np., że to jakiś przyjaciel rodziny, albo jakiś inny pan tudzież pani, którą się polubiło, a które ma problemy psychiczne...hihihi...
aur_ro dobrze zauważyła, że przez cały czas Chinka nie stosowała żadnych sygnałów namierzających itp. żeby śledzić bohaterów i rzeczywiście, troszkę brakowało tej technologii w rękach Jai, ale baba nadrabiała tupetem! miała swoje staroświeckie sposoby
powinnam rzucić romansidła, bo ci panowie, co się w nich pojawiają, zazwyczaj nie dają mi spokoju
Ashton... o tak!
dzięki za recenzję! ode mnie plusik!
zachęciła mnie i miło spędziłam dwa dni z bohaterami "Kolekcjonera"
Pozdrooo!