"Siły ciemności"
Dobra byłam ciekawa, nawet bardziej niż ciekawa jak któraś z was wspomniała, że to podobne do cyklu 'Znak siedmiu' i szybko dorwałam
Mamy tu 6 bohaterów Mam nadzieję, że to oni się w pary połączą i nie będzie dodatkowych osób.
Jest Iona, czarownica, która ma zamiar zamieszkać/przeprowadzić się do Irlandii, do kraju swoich przodków. Amerykanka, która nie czuje się zrozumiana w swoim otoczeniu, samotna, poszukująca miłości, niebywale dobrze znająca się na koniach. Ma babkę, która przekazuje jej amulet, mówi o jej darze i opowiada co nieco o jej przodkach.
Boyle, to wspólnik Finna, prowadzi stadninę, jest humorzasty i nawet czasami gburowaty. Nie jestem też pewna czy go tak naprawdę lubię, bo co jak co, ale kłócić się to trzeba umieć. A on niestety chyba tego nie potrafi, bo jak dla mnie wywalanie tego co mu ślina na język przyniesie nie jest wcale czymś mądrym. Jak nie ma żadnego w sobie opanowania to nie jest z nim dobrze. Matko biedny facet kobieta na niego naciska to on obraca się na pięcie i ucieka, rany co za ....
Rozumiem emocje, wściekłość itp. jednak nie rozumiem jak można być kompletnym doopkiem i potem jeszcze kompletnym głupcem. Nie przekonało mnie jego zachowanie po kłótni, był jak dziecko we mgle. Gdzie kajanie się, te jego podchody też mnie nie ruszyły, kompletnie. Raczej mnie to zirytowało, może też bardziej zirytowało to, że to tak po łebkach zostało opisane, jakby w ogólne nie miało znaczenia. Ale miało! Jak mógł ją oskarżyć o to, że rzuciła na niego czar miłości no!
Dalej mamy Brannę i Finna tu się dzieje coś, co mnie strasznie ciekawi, a znając życie przyjdzie mi czekać do trzeciego tomu. W każdym bądź razie ta para była kiedyś razem, póki ten zły czarnoksiężnik ni naznaczył Fina. W tym momencie Fin stał się dla niej wrogiem, chociaż staje on po jej stronie, po stronie dobra.
Connor i Meara mam nadzieję, że oni będą parą jeśli nie, bardzo się zawiodę. Nie widzę na razie przesłanek, a przynajmniej nie większych, bo Connor to taka towarzyska dusza i ze wszystkim flirtuje i dowcipkuje. Ciężko go tak naprawdę wyczuć.
Cała akcja opiera się na walce dobra ze złem. Mamy czarownicę, która w przeszłości podzieliła swoją moc na troje dzieci, mamy czarnoksiężnika, który chciał jej moc odebrać, ale ona go w końcu zniszczyła. Po iluś tam latach czarnoksiężnik powraca, został nie do końca zniszczony. Przypomina to coś prawda?
Branna i Connor to rodzeństwo i czarownice, Iona jest również z nimi spokrewniona(kuzynka), to właśnie ich trójka będzie musiała walczyć ze złem.
Czarnoksiężnik korzysta z żywiołów, przemienia się w wilka, nawiedza ich w snach. Jest kilka momentów gdzie próbuje zabrać Ionie moc. Książka chyba bardziej skupiła się na tym niż na relacji Iona-Boyle.
W sumie dużo tu magii, czarów. Podoba mi się to, ale nie podoba mi się, że tak mało i powierzchownie potraktowano parę głównych bohaterów.
Za mało jak dla mnie.
Zapowiada się ciekawie, ale na razie szczerze tyłka nie urywa. Pewnie najlepsza będzie część z parą najbardziej kontrowersyjną. Ciekawi mnie co będzie dalej, jak dalej rozwiążą sprawę z tym złym. Trudno też się jednak pozbyć wrażenia deju vu