przez ewa.p » 10 kwietnia 2015, o 19:05
Dorwałam się do siódmego tomu przygód Kate i poszłam w tango.Trudno mi się powstrzymać od czytania.Kilkakrotnie zaliczyłam opad szczęki.Dużo tu Hugh,który wpina się na szczyty podłości,tym razem na terenie Atlanty...Dzieje się mnóstwo.Wydarzenie goni wydarzenie.Znów rozpływam się nad uczuciem które łączy Kate i Currana,znów z cała siłą nienawidzę Hugh.Mamy parę nowinek,na przykład wychodzi na jaw prawdziwe imię Ghasteka.Kilka osób ginie,kilku zostaje rannych,ale są też dobre wiadomości.Z twarzy nie schodzi mi wielki banan,kilka razy musiałam powstrzymywać sie od śmiechu...Za mną prawie 600 stron,przede mną jeszcze trochę ponad 300...To naprawdę cudowny świat,choć nie pozbawiony brutalności...Polecam wszystkim
________________***________________
Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.