Cut&Run - Abigail Roux, Madeleine Urban Romans gejowskihttps://www.goodreads.com/series/51811-cut-runPomyślałam że wrzucę recenzję czegoś co właściwie nie jest znane na polskim rynku. W ostatnich miesiącach pod względem erotycznym nasz rynek szalenie się poszerzył, tytułów jest tak wiele, że teoretycznie jest w czym wybierać. Oczywiście wielbiciele i wielbicielki tematu mogą podziękować za to EL James. Niestety jedna z gałęzi romansów, w Polsce, to nadal teren nieodkryty i zapewne tak pozostanie jeśli nie pojawi się odpowiednik
50 twarzy Greya , albo jakieś wydawnictwo nie zdecyduje się zaryzykować. Do tego czasu amatorom romansów gejowskich i lesbijskich pozostanie czytanie fanfików albo czytanie po angielsku.
Dumałam co by tu wrzucić na pierwszy ogień i padło na nową dla mnie serię –
Cut&Run (nazwa serii i tytuł pierwszego tomu) Abigail Roux i Madeleine Urban. Seria liczy sobie 9 tomów i opowiada złożoną historię związku profesjonalno-intymnego pary agentów FBI.
W życiu bym nie pomyślała, że coś co zapowiadało się jako dość zwyczajny thriller z romansem dwóch panów w tle (albo na odwrót) okaże się fantastyczną lekturą, która wciąga z każdym tomem coraz bardziej.
Teoretycznie jest to standardowa historia dwóch facetów, którzy w celu złapania seryjnego mordercy, wbrew swojej woli zostają obdarowani partnerem, którego nie chcą. Kłócą się, prowadzą dochodzenie, lądują w łóżku, jest HEA albo HFN i tyle. Tak wygląda standard tego typu historii, niezależnie od tego czy to romans heteroseksualny czy homoseksualny.
Cut&Run korzysta z tego garściami, ale autorki zadbały o to by wprowadzić do tego schematu tyle powiewu świeżości ile się da.
Ty i Zane są agentami FBI, których od razu zaprezentowano jako dwa przeciwstawne typy samców. Jeden to spokojny, wyważony biurokrata pod krawatem, a drugi to łamiący wszelkie przepisy i normy zachowań luzak w jeansach. Nijak do siebie nie pasują, dogadać się nie mogą, właściwie jedyną formą ich komunikacji jest obrzucanie się mniej lub bardziej subtelnymi obelgami. Wszystko rodem z najlepszych filmów sensacyjnych (
Zabójcza broń itp.). Szybko jednak okazuje się, że to tylko pozory. Nic nie jest oczywiste i jednoznaczne. Panowi prowadzą ze sobą grę, autorki prowadzą grę z czytelnikiem i właściwie pod koniec pierwszego tomu nie wiadomo czego jeszcze o nich się dowiemy i ile właściwie już wiemy.
Niewątpliwie Ty i Zane to bardzo popaprane typy (niby nic nowego w romansolandii). Obaj są emocjonalnie uszkodzeni, z powodów osobistych i zawodowych i to „uszkodzenie” właściwie utrudnia im normalne funkcjonowanie wśród innych ludzi. Na szczęście autorki oszczędzają czytelnikom scen, w których panowie biadolą wewnętrznie czy zewnętrznie nad tym jacy są nieszczęśliwi. Ty i Zane są zadowoleni z takiego stanu rzeczy i przymusowe partnerstwo traktują jak największe zło. Duet Roux i Urban fantastycznie pokazują wszelakie niuanse takiego partnerstwa. W ogóle niuanse, subtelne tony, podtony i różnorakie drobiazgi są tym, co chyba je najbardziej interesuje. Nie dążą do typowego wyznania miłosnego, raczej skupiają się na tym jaką drogę emocjonalnie przechodzi dwóch skomplikowanych, niejednoznacznych facetów, którzy wchodzą ze sobą z związek na tak wielu płaszczyznach. Nawet coś tak wydawałoby się prostego jak seks u nich rozbija się na wiele odcieni (przeklęty Grey!) i rodzi więcej pytań niż odpowiedzi. Czy oni są gejami? Biseksualistami? Eksperymentującymi heterykami? Monogamiczni czy poli? Obaj są alfa ale kurczę tyle romantycznych scen mają, że właściwie trudno ich zdefiniować do końca. A jak całują! Nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam romans, w którym tyle by się całowano (mokre majtki wyparły).
No i jeszcze jest sprawa seryjnego mordercy. Co mi szalenie przypadło do gustu to uniknięcie pułapek, w które wpadają chyba wszystkie autorki romansów kryminalnych i sensacyjnych z Norką na czele (wybacz Norka, ale takie są fakty). Żadna sprawa nie zostaje rozwikłana w przeciągu kilku godzin/dni. To trwa miesiącami, z przerwami. I to tutaj jest. Nigdy jedna sprawa nie jest prowadzona przez jednego/dwóch ludzi, ba nawet nie przez jedne służby czy wydział. W
Cut&Run nasza para dołącza do śledztwa, które ciągnie się od miesięcy, prowadzone jest przez policję i FBI, wszyscy sobie bardziej przeszkadzają niż pomagają. Ty i Zane ledwo się nad sprawą pochylą by na kilka miesięcy wylądować gdzie indziej i znów wrócić, tylko po to by ponownie kiepsko im szło. Czyli jak w życiu. Można się na ten nadmiar realizmu krzywić, ale dla mnie to powiew świeżości, próba odejścia od schematu, co wg mnie tylko potwierdza tom drugi, w którym lądujemy z bohaterami w górach, a tam czyha niebezpieczeństwo. Czytelnik nie musi się martwić, że po raz drugi dostanie tę samą historię kryminalną, na której tle bohaterowie będą przeżywać swoje rozterki. No chyba, że tego oczekuje, a wtedy lepiej poszukać innej lektury.
Ja się przy
Cut&Run świetnie bawiłam. Roux i Urban umieją pisać fantastyczne dialogi, zabawne, błyskotliwe, w odpowiednich momentach brutalne albo tak ujmujące, że aż serce ściska. Unikają ckliwości, choć bywa romantycznie. Jest strasznie i śmiesznie (koszulki Ty'a! brat i dziadek Ty'a!)). Panowie są 100% facetami, nikomu się nie pomylili z płcią piękną. Sceny seksu są, ale nie przytłaczają fabuły, nie są nadmiernie graficznie, więc dla początkującego czytelnika jest to dawka bezpieczna jak sądzę.
O minusach wspominać nie będę. Są, jak w każdej książce, ale jak lektura sprawia mi taką frajdę to wybaczam wszelkie potknięcia.
Kto ma możliwość niech czyta