Nazywam się Peter Grant. Jestem detektywem i uczę się na czarodzieja – jako pierwszy uczeń od pięćdziesięciu lat. Zajmuję się gniazdem wampirów w Purley, negocjuję rozejm między walczącymi ze sobą bogiem i boginią Tamizy, wykopuję groby w Covent Garden – a to tylko rutynowe działania. Duch rozruchów i rebelii obudził się w mieście i na mnie spada obowiązek przywrócenia porządku chaosie, który wywołał. Albo tego dokonam, albo umrę próbując…Książka ta stanowi połączenie kryminału i fantastyki z grupy paranormal. Mamy tu morderstwo i dochodzenie, mamy też czary, wampiry, duchy. Niewątpliwym atutem jest miejsce akcji - Londyn. Nie amerykańskie miasteczko tylko wielkie, wielokulturowe miasto.
Pomimo wielu, wielu niedociągnięć czyta się to grube tomisko dobrze i lekko. Nawet narracja pierwszoosobowa nie razi (a sama tego nie lubię), bo nasz narrator i bohater Peter Grant ma język młodzieżowy, lekki i nie rozpisuje się za bardzo (co czasem denerwuje).
Otóż i mamy Petera- młodego policjanta na stażu jako krawężnik. Jest ciemnoskórym londyńczykiem, którego ojciec jest alkoholikiem i znanym muzykiem. Peter kończy swój staż i marzy o pracy w kryminalistyce. Marzy też o zaciągnięciu do łóżka koleżanki Lesley - uroczej blondynki, która jeszcze się opiera
. No i trafia im się koszmarna robota -pilnowanie miejsca zbrodni w środku nocy. I tak to Peter po raz pierwszy , świadomie, styka się ze światem nadprzyrodzonym : nawiedza go duch , który mógłby być świadkiem okrutnego i trudnego do wyjaśnienia morderstwa. Oczywiście, nawet nie próbuje tłumaczyć, skąd ma informacje. Na własną rękę chce wyjaśnić sprawę. I zwraca na siebie uwagę tajemniczego Inspektora Nightingale'a - ostatniego jak się okazuje, czarodzieja w Anglii. Peter zostaje detektywem ( a nie gryzipiórkiem) i uczniem czarodzieja.
A tymczasem w Londynie szaleje epidemia bezsensownych, podszytych magią morderstw.
I, jak to w takich historiach bywa, a autor nowatorski nie jest, mamy bohatera ratującego świat, jego tajemniczego i potężnego nauczyciela, mamy obozy sceptyków ( policja, z którą trzeba pracować), duchy, magię, wampiry i ... Cóż, coś , co tłumaczy tytuł, coś czemu autor poświęcił dużo czasu, stron i pomysłu: bogów i boginie rzek Londynu. Coś nowego , ciekawego i mocno skupiającego uwagę. mamy Matkę Tamizę i Ojca Tamizę, mamy ich córki i synów i konflikt: o władzę, miejsce. Ich dzieci sa jak ich rzeki : jedne spokojne, inne smutne, inne szalone. Oprócz rozwiązywania swojego konfliktu pomagają oni naszemu posterunkowemu Grantowi rozwikłać zagadkę morderstw (oczywiście sami przy tym tez coś ugrać).
Razem z naszym dzielnym Peterem odkrywamy w końcu przyczynę dziwnych zdarzeń, przyznam, że lekko rozczarowujący koniec, z dużym brakiem.
W ogóle dużo braków w całej historii. Co mogę zarzucić? Po pierwsze przyjmowanie świata magii i bogów przez Petera i przyjaciół ze stoickim spokojem, luzem. Peter wszystko przyjmuje z takim brakiem emocji. Skupianie się na konflikcie bogów rzek bardziej niż na śledztwie. Za mało Nightingale'a! Wielki potencjał, tajemnica, czary i .... pfff nic. Nie polubiłam bohatera, ale też nie poczułam niechęci. Pozostał dla mnie narratorem, który uczestniczy w akcji. Wielkim plusem są postaci drugoplanowe- kolorowe, pełne życia i charakterów.
Plusem pomysł, humor (ciągłe próby zaciągnięcia do łóżka Lesley , a potem myśli o Beverly Brook), humor raz jeszcze - w dialogach, w charakterystyce postaci , taki angielski, ironiczny.
Jak na debiut - to bardzo dobra historia. Jest wielka moja nadzieja, na dalszy ciąg, na rozwinięcie tylu rozpoczętych tutaj wątków, bo jest w tej książce potencjał na naprawdę dobrą serię. Atutem jest Londyn, wielki, tajemniczy, z niezwykłą historią.
Dodam, że polska okładka ( mnie się podoba) może zmylić. Akcja jest jak najbardziej współczesna, na okładce jest chyba Inspektor . Szkoda, że nie wykorzystano pomysłu oryginału, gdzie mamy mapę Londynu.
Polecam i już szukam części drugiej
Księżyc nad Soho