przez Janka » 30 marca 2016, o 13:07
Przepraszam za te monologi, ale obiecuję, że ten już będzie (przed)ostatni.
Odkryłam, jakie najważniejsze hobby ma Tess Gerritsen: oglądanie filmów w kinie i w telewizji!
Oraz inspirowanie się nimi przy pisaniu książek!
Np.:
- "Sygnał ostrzegawczy" ("Warning Sign") z 1985 r. - bakteria, która każdego zamieniała w zombie, nie podziałała na Kathleen Quinlan, która była w ciąży. I jaka niespodzianka: w książce "Grawitacja" tylko ciąża chroni przed zachorowaniem.
- "Obcy – ósmy pasażer Nostromo" z 1979 r. - nieznany organizm rozwija się wewnątrz człowieka, a gdy kończy się mu tam pożywienie, to wyskakuje i szuka nowego żywiciela. I znowu niespodzianka: w książce "Grawitacja" jest tak samo.
- "Relikt" ("The Relic") z 1997 r. - bardzo dziwny organizm niezmiernie szybko ewoluuje, podłączając ciągle nowe fragmenty DNA do swojego łańcucha i zabijając przy tym wykorzystane ofiary. Następna niespodzianka u pani Gerritsen? Oczywiście. Książkowy organizm pięknie sobie podłącza i ewoluuje, normalnie pełny profesjonalizm.
- "Coś" ("The Thing") z 1982 r. - obca forma życia, od lat przebywająca w stanie uśpionym na Ziemi, zostaje uaktywniona przez jakiś czynnik i zaczyna zabijać. - Tutaj nawet nie warto wymieniać podobieństw, bo trzeba by opisać połowę książki "Grawitacja".
- To nie koniec. Filmów, z których pani Gerritsen czerpie swoje pomysły, jest bardzo dużo. Ale jako przykłady myślę, że 4 wystarczą.
Tess Gerritsen posiłkuje się filmami przy pisaniu swoich książek i ani za to nie dziękuje ich twórcom, ani ich nie przeprasza. Widocznie uważa, że książki są wyższą formą sztuki i jej wolno. Natomiast, jeśli twórca filmu wykorzysta pomysł z jakiejś książki, to musi za to zapłacić. Inaczej jest świnią.
Mnie się taki sposób rozumowania nie podoba. Raczej traktuję to jako potwierdzenie powiedzenia, że "przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli" oraz że "kto się przezywa, tak samo się nazywa".
Mam jeszcze radę dla pani Gerritsen:
Jeśli zabraknie pani snickersów i będzie pani podawała do sądu twórców filmu "Grawitacja" za świśnięcie pani tytułu, to niech przy okazji zrobi pani proces twórcom filmu "Mission: Impossible II" z 2000 r., bo nowy organizm (wirus) nazwano tam "chimerą". Zupełnie jak w pani książce "Grawitacja".