rewela napisał(a):aur_ro napisał(a):No.. ja uwazam że sam Heath (gdyby tylko Phillips poszła za swoim bohaterem, a nie samowolnie przeciągała jego 'oswiecenie' az do konca) wczesniej by zauważył, gdzies tak w połowie ksiązki. Głupi nie był.
aż paluszki same po klawiaturze śmigają, by ładnie podpisać się pod tym co u góry! oj, Heath na pewno głupi nie był zgadzam się!!
duzzza22 napisał(a):Tak patrząc na dzisiejszą rozmowę to ja chyba u większości coś mam co mi się nie podoba, ale książki i tak kocham, uwielbiam
Papaveryna napisał(a):Mnie ta książka tak wynudzila, że końcówkę tylko wzrokiem przeleciałam
Janka napisał(a):Nie było mnie przez ostatnie 7 stron tego wątku i wiecie co? Dla takich dyskusji warto wracać.
Jesteście cudowne. Czytam Was z większą przyjemnością niż książki, o których mowa. No Ok, na równi.
Nie będę teraz wyciągać pojedynczych zdań i coś dopowiadać, tylko zaliczę to hurtem.
Zgadzam się z większością tego, co napisałyście.
A w paru przypadkach się nie zgadzam. Ale tego było mało i nie warto wywlekać. Ale na wszelki wypadek:
(Dla Reweli bez torebek, bo u niej zgadzam się ze wszystkim.)
Janka napisał(a):duzzza22 napisał(a):Tak patrząc na dzisiejszą rozmowę to ja chyba u większości coś mam co mi się nie podoba, ale książki i tak kocham, uwielbiam
Mam tak samo.
Nie wiem tylko, czy kiedykolwiek pokocham "Z miłości". Ale pozostałe są dla mnie wystarczająco dobre lub nawet doskonałe.
duzzza22 napisał(a):Jak rozumiem i torebką ja mam dostać To tym razem moja jest niebieska
duzzza22 napisał(a):A w końcu któryś krzyk chciał wrzucić, oburzyli się i pozabierali swoje fanty
Janka napisał(a):Przy okazji jeszcze bardziej zakochałam się w Heathie. Jak nie powtarza się od początku, a dopiero od imprezy u Annabelle, to Heath jest prawie święty. I tak ślicznie cierpiał, jak stracił nadzieję, że się pogodzą. I nawet miał balony. I autko dla Annabelle.
Będe go bronić, bo on kochał Annabelle bardziej niż ona jego. Ona sobie od razu zaprogramowała, że nie wolno jej się zakochać, a jak się to stało, to usilnie pracowała nad tym, żeby minęło. Nie walczyła o niego, nie próbowała nakłonić go do związku. Schowała głowę w piasek. Dlatego potem nie cierpiała tak bardzo jak on. On był naprawdę biedny. I kochany. I smutny. I przegrany. Całkiem na dnie.
I na dokładkę uciekły mu balony.
Pamiętajcie, że mam torebkę i nie zawaham się jej użyć!
Janka napisał(a):duzzza22 napisał(a):A w końcu któryś krzyk chciał wrzucić, oburzyli się i pozabierali swoje fanty
Wczoraj po obejrzeniu Super Bowl mialam taki niedosyt Starsów, że zabrałam się za powtórkę "Idealnej pary". Ale nie całej książki, tylko końcowej jednej trzeciej.
Wszystko przez Duzz, bo chciałam wiedzieć, co ten któryś wrzucił do czapki. (I już wiem.)
Przy okazji jeszcze bardziej zakochałam się w Heathie. Jak nie powtarza się od początku, a dopiero od imprezy u Annabelle, to Heath jest prawie święty. I tak ślicznie cierpiał, jak stracił nadzieję, że się pogodzą. I nawet miał balony. I autko dla Annabelle.
Będe go bronić, bo on kochał Annabelle bardziej niż ona jego. Ona sobie od razu zaprogramowała, że nie wolno jej się zakochać, a jak się to stało, to usilnie pracowała nad tym, żeby minęło. Nie walczyła o niego, nie próbowała nakłonić go do związku. Schowała głowę w piasek. Dlatego potem nie cierpiała tak bardzo jak on. On był naprawdę biedny. I kochany. I smutny. I przegrany. Całkiem na dnie.
I na dokładkę uciekły mu balony.
Pamiętajcie, że mam torebkę i nie zawaham się jej użyć!
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość