O, nawet nie spostrzegłam, że tu mnie wołasz.
No więc jak dotąd najbardziej polubiłam Tengela i Silje, Cecylię i Alexandra, to jako pary.
A pojedynczo najbardziej lubię też tę czwórkę, oraz Irję
i Liv. Tarjei też był fajny, szkoda że zginął
Lubię też Kaleba i Gabriellę, a część o Mattiasie w kopalni była bardzo fajna, wzruszająca.
Chyba najbardziej podoba mi się pierwsze 5 tomów jak dotąd. Jakby popatrzeć na to, że przeczytałam sześć, to całkiem niezły wynik.
Właściwie każdy z nich ma coś fajnego.
I jest ciągle ta ciekawość, co będzie dalej z pozostałymi.