Motylek. Delikatne zwiewne zwierzątko, piękne i urocze. A tu? Symbol śmierci, cierpienia, tęsknoty i… Wiecznie niespełnionej miłości i poszukiwań.
Kim jest Motylek? Nie to nie zabójca
Motylek to kobiety. Czyje? Nie powiem
to trzeba przeczytać, bo stanowi klucz do zagadki. A raczej jeden z wielu kluczy.
W tej powieści nic nie jest oczywiste. Nic nie jest takie jak na pierwszy, lub nawet drugi rzut oka by się wydawało.
Mała wioska gdzieś koło Brodnicy – Lipowo. Senna, zimowa, spokojna. Tam właśnie ukojenia po rozwodzie szuka Weronika, Warszawianka. Kupiła od Kojarskich, tamtejszej rodziny nowobogackich,(o których za chwilę) dworek ze stajnią i dużym terenem.
Jednym z elementów książki jest właśnie spokojna historia jej odrestaurowywania swojego życia i miejsca gdzie mieszka. W momentach gdy akcja śledzi jej losy możemy się uspokoić. Pies Igor, koń Lancelot, spokój i cisza. Ona jest też bohaterką romansowej części ksiązki. Jej partner to Daniel Podgórski, komendant posterunku policji w Lipowie. Ale nie spodziewajcie się wielkich wybuchów namiętności, ich relacja jest dość szczątkowo opisana, przyjemnie i dobrze ale jednak nie tak jak lubimy. Jest bez szczegółów podchodów i innych.
Komisariat policji jest też miejscem, punktem łączącym naszych bohaterów. Mamy tam też Pawła, damskiego boksera, ojca piątki dzieci i syna jednego z dwóch miejscowych bohaterów (pierwszy to ojciec Daniela), Janusza, policjanta z problemami rodzinnymi i alkoholowymi, Marka, najmłodszego członka zespołu, męża Eweliny tamtejszej fryzjerki i ojca dziesięcioletniej dziewczynki. A i jeszcze jest tam część damska – Maria, matka Daniela i sekretarko-kucharka oraz w drugiej części książki komisarz Klementyna. Osobowość książki. Bardzo specyficzna osoba. Starsza pani zachowująca się trochę jak rozkapryszona nastolatka, ale będąca genialną śledczą. Gdyby nie ona sprawa nie byłaby rozwiązana.
Kojarscy… Ach co za rodzina… Senior Kojarski to taki gość który ma ego większe od domu, zadufany i kasiasty. Nienawidzący wszystkich dookoła. Syn pana domu – Junior, rozbabrany trzydziestoparolatek który przepuścił swoje pieniądze i czyha na spadek. Oraz żony panów – Blanka, żona Seniora i jednocześnie kochanka Juniora. Młoda kobieta, jak się potem okazuje z przeszłością, mająca problemy z psychiką. I Róża, żona Juniora i matka Kostka.
No dobrze bohaterów mamy masę. To nie wszyscy lecz najważniejsi, jak widać nie ma jednego głównego, może na to miano zasługiwałby Daniel ale też nie tak w pełni. Nie mogę też powiedzieć żeby wszyscy byli jednoznacznie źli czy dobrzy. Są ludzcy. Mają wady, zalety, problemy i swoje za uszami.
Pozornie wszyscy żyją sobie w Lipowie spokojnie, a tak naprawdę im dalej się wczytujemy w książkę tym bardziej wszystko się komplikuje. Do prawie że ostatnich stron pytań przybywa. Jedna sprawa się rozwiązuje ale za to przynosi nowe pytania i zagadki.
A! Główna sprawa. Chodzi o to że ktoś przejechał zakonnicę. Odnajduje ja Ewelina – żona Marka i alarmuje Wierę, miejscową sklepikarkę z charakterem. Potem zaczyna się akcja która nie zwalnia do ostatniej chwili. Gdy już trochę coś zaczyna ucichać, robić się za spokojnie zostaje popełnione drugie morderstwo… Kto ginie? Nie powiem
Kto zabija? Tym bardziej nie powiem! Ale w życiu bym się nie domyśliła. Podejrzewałam prawie każdego mężczyznę po kolei. Bo płeć mordercy jest jakby oczywista od pierwszej chwili, ale jednak nie wpadłabym na rozwiązanie.
Powód? Też niesamowity. Na dodatek wszystko ma znaczenie. Wszystko się splata i nawet pozornie nieważna rzecz, ma znaczenie.
Zapomniałabym! Jednocześnie toczy się historia teraz, czyli zabójstwa, śledztwo, problemy mieszkańców i też mamy retrospekcję. Poznajemy krok po kroku co się stało że morderca zaczął działać. Dowiadujemy się też skąd wzięło się określenie Motylek, skąd w ogóle wziął się morderca.
Dziewczyny, czytajcie. Jeśli ktoś chce poczytać naprawdę dobry kryminał, klimatyczny, nie wybitnie krwawy, ale trzymający w niepewności, Motylek jest idealny
Polecam.