Świat Wróżek na pograniczu ze światem śmiertelników, oto co wita nas na pierwszych stronach powieści pani Moning. Mamy bohatera – Hawka, cud nad cudami, legendę za życia, przystojniaka takiego że wróżowie skręcają się z zazdrości bo panie wróżki lecą na niego z wizgiem. Nawet sama króla wróżek ma ochotę na pana Hawka.
A biedaczek ma pecha. Mało że jest taki piękny i uroczy, jedna baba chce go zabić bo jej nie chce, to jeszcze jego pan zarządził że ma się ożenić. I to z jakąś mazepą ostatnią, wariatką i w ogóle babą na którą by nie spojrzał. Do czasu tego ślubu sobie używa chłopina. Z jego słów wynika że przez jego łóżko przewinęło się 5 tysięcy pań.
Hmm to ja w takim razie współczuję bohaterce. Takim zużytym... No dobra takimi zużytymi ustami ma ją całować? Nie wiadomo przecież gdzie on pchał ozór. A raczej wiadomo, tylko nikt nie miałby ochoty nad tym dłużej myśleć. Znaczy żadna jednostka płci żeńskiej, bo u panów to na pewno wzbudzi zachwyt i zazdrość. Taki jurny no!
Ale wróćmy do treści. Gdy Hawk się nie ożeni, król zagroził że w takim wypadku wymorduje klany jego i kobiety z którą miał wziąć ślub. Na skutek pewnych zdarzeń, bardziej lub mniej losowych wykonanie tego polecenia jest dla naszego bohatera niemożliwe. Król Elfów tak bardzo zazdrosny o swoją żonę zachwyconą śmiertelnikiem również ma plan. Mianowicie chce znaleźć kobietę która oprze się wdziękom Douglasa, cały problem jednak w tym że współcześnie mu żyjące niewiasty nie są w stanie.
Ach co za szczęście że Król ma moc przenoszenia w czasie, więc wysyła swojego Błazna na poszukiwanie idealnej kobiety właśnie w przyszłość. Do miejsc cechujących dość otwarte podejście do spraw magii a jest to jednak potrzebne by nasza przyszła oblubienica nie zwariowała. Przyznam że plan był zacny, tylko Król chyba nie docenił uroku Hawka
Poszukiwacz jednak troszkę zboczył z trasy, bo chociaż Adrienne mieszkała w Nowym Orleanie, tam się urodziła i wychowała to teraz żyje w Seattle i to w lekkim strachu.
W sumie to się kobiecie nie dziwię. Najpierw wychowanka sierocińca, potem studentka i narzeczona najlepszej partii w mieście, by stać się zaszczutym zwierzątkiem. Jej narzeczony okazał się troszkę mocno gorszą partią, niebezpieczną i to nie w dobrym znaczeniu tego słowa. To co miała dziewczyna zrobić? Wzięła tyłek w troki i zwiała.
Ale ex-facet zaszczepił w niej lęk i wiarę w paranormalność co też uczyniło ja najlepszą kandydatką do celów zazdrośnika Elfa.
Adrienne nagle przenosi się ze swojego miłego domku do XVI wieku, w przeddzień ślubu Hawka z Janet Comyn. Jako że ta nie może z oczywistych przyczyn brać udziału w swoim ślubie, Adrienne zajmuje jej miejsce zmuszona do tego siłą i groźbą.
Rety, idzie oszaleć, mało że cofnęła się w czasie to jeszcze ma wyjść za mąż jako nie ona. A na dodatek Adi tak strasznie, strasznie nienawidzi pięknych mężczyzn! A wyszła za najpiękniejszego z nich. Szkoda tylko że przez pośrednika, bo oblubieniec był zbyt nawalony by się zjawić.
Pierwsze spotkanie poślubne zresztą było całkiem ciekawe. Ujrzała i od razu objechała od góry do dołu. I tak ma być! Facetom nie ma co oszczędzać
Pojawił się też ten tajemniczy Adam. Kolejny Adonis. Ech, Dziewczyny dyskutowały że mają dość ślicznusiów. Ja chyba też, wolałabym jakiegoś paskuda o intrygujących rysach twarzy, bo jak mi piszą że bohater taki piękny to widzę przypakowanego Bibera. Fuj.
Na dodatek Hawk ma pecha. Lecą na niego wszystkie kobiety, ale jemu są obojętne. Intryguje go za to jego nowo poślubiona żona. Cały problem w tym że ona na niego nie chce patrzeć
Może i oni się kłócą. Może i ma być śmieszne, klimatycznie, miło i fascynująco. Ale mnie jakoś wymęczyło. Piękniś Hawk nie jest wcale takim fajnym Szkotem jak np. panowie u Sparks, no dla mnie, może ktoś inny inaczej go odbierze. Może i on ją kocha, ale tak te emocje troszkę w papierku były. Lizanie loda przez szybkę, o. Nie umiałam się wczuć w tę książkę.
Wolę Moning w postaci Kronik Mac O’Connor zdecydowanie. Może powodem że tak mało mnie porwało jest to że to pierwsza książka autorki i kobitka się wprawiała. Nie wiem, może tylko szukam usprawiedliwienia, ale nie jestem przekonana do dalszej przygody ze Szkotami.