Tylko, że z ostrożna czytać moją pisaninę! Nie będzie u mnie za dużo zachwytów
For fans of Fifty Shades of Grey and Bared to You comes an erotic, emotionally charged romance between a powerful man who’s never heard “no” and a fiery woman who says “yes” on her own terms.
He was the one man I couldn’t avoid. And the one man I couldn’t resist.
Damien Stark could have his way with any woman. He was sexy, confident, and commanding: Anything he wanted, he got. And what he wanted was me.
Our attraction was unmistakable, almost beyond control, but as much as I ached to be his, I feared the pressures of his demands. Submitting to Damien meant I had to bare the darkest truth about my past—and risk breaking us apart.
But Damien was haunted, too. And as our passion came to obsess us both, his secrets threatened to destroy him—and us—forever.
Release Me is an erotic romance intended for mature audiences.
Troszkę się pewnie powtórzy z opinią Sol,a troszkę pewnie nie.
Historia zaczyna się ciekawie, wciąga. Jest bardzo, ale to bardzo podobna do bardziej znanego nam Crossa. I rzeczywiście kto to stwierdził miał absolutna rację. Tylko przy porównaniu z Crossem Release Me jest marną podróbką.
Przy Kenner nie mamy wielu wulgaryzmów jak to jest przy Crossie i to chyba jedyny punkt na plus w porównaniu z nim
Główna bohaterka, Nikki, która znajduje w okaleczeniu siebie sposób na ból psychiczny. Którego główną sprawczynią jest jej matka. Siostra, starsza od niej, była dla niej taką podporą, ostoją do pewnego czasu. Póki ta się nie wyprowadziła. To wtedy zaczynają się problemy naszej bohaterki by poradzić sobie z matką, która co by nie było znęca się nad nią psychicznie. Gdy siostra bohaterki nie radzi sobie w małżeństwie i się ono rozpada popełnia samobójstwo. Wtedy Nikki coraz bardziej i dotkliwiej się tnie. Czy określiłabym ją w takim razie jako masochistkę, nie. To że jest słaba psychicznie i nie wie jak sobie radzić z problemami inaczej niż przez zadawanie sobie bólu jak dla mnie nie jest jeszcze masochizmem.
Z tego wszystkiego nasza bohaterka w końcu wychodzi, może inaczej nie wszystkiego, ale ucieka spod kurateli matki i udaje jej się zwalczyć chęć cięcia się gdy pojawiają się jej w życiu problemy.
Cała otoczka odnośnie relacje pomiędzy bohaterką a jej matka, dramatoza, jest na duży plus. Przez tobyłam ciekawa co będzie dalej.
I to chyba tyle dobroci
Dalej mamy bohatera Damiena Starka, no i tu podobnie jak znana nam S. Day autorka zrobiła myk i za dużo o przeszłości bohatera to nam nie opowiedziała. Coś w nim jest co mnie od czasu do czasu odpycha. To już mnie zjednuje do siebie lunchem, to robi coś co mnie wkurza lub degustuje. Daje jej obraz a potem i tak coś chce, jej obrazu jej aktu
Uznacie mnie za głupią naiwną panienkę, ale miałam nadzieję, że jednak to on będzie tym malarzem. Sorry, ale facet, który daje tak oglądać swoją kobietę innemu mężczyźnie i jest jeszcze rozanielony, że ta na tamtego działa to Nie, nie moja bajka. Znowu mam wrażenie, ze utknęłam w trójkącie. Dobrze, że to tylko kwestia oglądania jej ciała, a nie pi* na oczach tamtego. Dobra w sumie mogłam sobie wmówić, że tego nie było.
Dalej co do iskrzenia nie mogę się jednak do końca zgodzić. Bo te iskierki jak dla mnie są pomiędzy nimi przez pewien okres czasu, a potem zdychają. Jak zaczynają się sceny seksu to gdzieś nie wiem te napięciu ulatuje... robi się dziwnie. Wychodzi właśnie ta scena z wiązaniem, ni z tego ni z owego(jeszcze nie wróciłam, nie doczytałam, ale Sol napisał też o tym więc pewnie tak było ). Gdzieś tam za chwilke jest kolejna scena seksu, a potem znowu iskry, iskry i nagle zdechło
(+18)
I dla mnie te sceny seksu są bardzo niedopracowane. Gdyby je inaczej jakoś rozpisać, inaczej zacząć, jakoś te iskrzenie zachować, ale tu... jakiś się rozjazd robi i to wszystko wychodzi takie niesmaczne.
Zdrad nie ma? Przy głównej parze a i owszem, ale
Najchętniej gościa bym kopnęła w czułe miejsce, bo tyle lat zwodził dziewczynę, zaręczył się w końcu z nią i takie rzeczy robi!!! Co mnie obchodzi, że laska miała na niego ochotę i go zachęcała, co on trzymać sprzętu w portkach nie potrafi?!
A ta psiapsiółka od siedmiu boleści, a w ch... z nią.
Do tego mokro
Pod koniec pojawia się jednak mała iskierka nadziei. Stark ma problemy, wychodzi troszkę spraw z jego przeszłości i pojawia się matka Nikki. Coś się znowu dzieje. Z tymi samymi seksami było już nudno... A potem znowu...
Podsumowując:
Jak jeszcze na początku śmiałam się z niektórych pomysłów, bo innego wyboru nie miałam tak im dalej to mnie to wszystko ze wszystkich stron przytłoczyło.
Książka wyszłaby autorce znacznie lepiej gdyby skupiła się na bohaterach, na ich dramatozach i problemach, z którymi i obecnie muszą się borykać, a nie powinna sobie zawracać głowy seksami. Stanowczo to jej nie wychodzi. Przez to rozmyła się przy bohaterach, seksy wyszły do niczego i mamy co mamy. A zapowiadało się, że będzie to coś znacznie lepszego. Dla mnie niestety nie. I co by nie mówić o Crossie, wulgaryzmach w nim to jednak jest kawałek dobrego pióra, a tu... niestety nie.. zbyt wiele niedociągnięć. Sorry
PS. I jest kot i go nagle nie ma... I jeszcze coś było, ale nie pamiętam już...