mad_line napisał(a):Viperina napisał(a):
Jestem bardzo rozczarowana Sparks i mam szczerą nadzieję, że na jakiś czas da sobie spokój z pisaniem.
Kochana, odważna jesteś Aż tak daleko bym sie nie posuwała. Sparks z pewnością też nie
Raz kozie śmierć
Oczywiście nie postuluję, żeby się przekwalifikowała i otworzyła restaurację, ale uważam, że formuła tego cyklu wyczerpała się już parę tomów temu.
Kiedyś w jej książkach była świeżość, owszem, sporo słodyczy też, ale ta słodycz była doprawiona dostateczną dawką humoru i przekory, by nie być słodkomdląca. W ostatnim tomie natomiast jest w zasadzie niewiadomoco. Nie wiemy zupełnie, co on w niej widzi, nie wiemy też, co ona w nim. Przez pół książki czekamy, żeby coś się zaczęło dziać, a jak zaczyna, to jest jak przejazd górską kolejką. Obroty, obroty, z góry na dół, znowu do góry i w efekcie mdłości. Żeby była jeszcze jakaś dramatoza, jakieś wkurzenie się jednego na drugiego, nic. W ich związku kompletna nuda. Wokół szajbnięta mamuśka nienawidząca mężczyzn z bliżej nieokreślonych powodów, parę zdziczałych z samotności i starości kobiet o ciałach czirliderek, smokołaki, które nie mówią (rily? wszystkie -łaki mówią, są zmiennokształtne, niby dlaczego smokołaki nie mówią? to nielogiczne bardzo), do tego pałęta się mistrz Han, lord Liu czy jak mu tam i ten no, demon. Aha, mamy jeszcze przez moment buddyjskich mnichów.
Czepiam się również dialogów, dawno nie czytałam tak sztucznych rozmów. Ludzie tak z sobą nie rozmawiają, no chyba że w produkcjach TVN i Polsatu, tych różnych Pamiątkach z wakacji i tym podobnych.
Reasumując: humoru brak, napięcia erotycznego między bohaterami brak, dramatoza jak z wesołego miasteczka. Panie prezesie, czas na zmiany...
Edit: Mad, jeśli chodzi o Emmę i Angusa,