Viperina napisał(a):Przeczytałam "Wszystkie nasze pocałunki". Hmmmm... Nie było złe, przeciętne, bym powiedziała.
Najpierw, co mi się nie podobało. Otóż nie podobała mi się główna bohaterka. No proszę ja Was, ale przyczyny jej nienawiści do Hugh były co najmniej niedojrzałe. Dwóch młodych ludzi w wyniku szczeniackiego wybryku po pijaku zrujnowało życie sobie i swoim bliskim. Jeden będzie do końca życia kulał ("nigdy nie wsiądzie na konia, nie weźmie na ręce kobiety, nie zatańczy" - jak mówi o sobie Hugh, który widzi w tym klęskę swojej męskości), drugi musiał uciekać za granicę przed zemstą ojca swojego przyjaciela. A nasza bohaterka ma za złe naszemu bohaterowi głównie to, że nie zadebiutowała w roku pojedynku, który to rok był bardzo żyzny na polu zaręczyn (zaręczyło się 14 atrakcyjnych dżentelmenów). A ona chce koniecznie wyjść za mąż, by nie musieć grać w kwartecie. No litości. To jedna z najbardziej niedorzecznych bohaterek, o jakich ostatnio czytałam.
Wątek ojca też był dość mocno naciągany, rozumiem, że na potrzeby powieści powinien był być mega badassem, ale coś pani Quinn nie poszło, nie był spójny, za inteligentny na to, żeby być aż tak zafiksowany na tytule i dziedzictwie. W dodatku motyw damskiego boksera nie pasował tutaj zbytnio. Za dużo grzybów w barszcz. Więcej nie znaczy lepiej. Ja go w sumie nawet polubiłam, był taki przerysowany, że aż prawie jak Tywin Lannister, którego no przecież nie da się traktować obojętnie (no ale ja w ogóle lubię Lannisterów, może z wyjątkiem świećpanienadjegoduszą blondynka).
Co m się podobało? Moment, kiedy, skręciwszy kostkę, Sarah wchodzi w buty Hugh i zaczyna rozumieć, jak on się czuje, co on przeżywa, z czym codziennie on się musi zmagać, z tą różnicą, że on wie doskonale, że mu nie przejdzie.
Nie jestem natomiast pewna, czy podobał mi się pomysł na rozbudzenie ich uczucia, czyli powolne poznawanie się i rozmowy. Te rozmowy były nieco sztuczne, dość abstrakcyjne i surrealistyczne, co, szczerze mówiąc, wydało mi się surrealizmem niezamierzonym.
Całość na 4/10.
No mnie może bohaterka aż tak nie wzruszyła, lecz odczucia mocno podobne. Hugh przyzwoity ale też jakiś taki, ten cały wątek z ojcem rozmemłany... Jedno co to podróż z siostrami powozem...