Obiecałam że napiszę recenzję piątego tomu przygód Dory Wilk. No ale właśnie, to jest tom piąty. Dlatego też nie biorę się za to jak za recenzję pojedynczej książki, ale jako serii. A i w tytule jest heksalogia. Szósty tom jeszcze się u nas nie ukazał, więc skrótowo przedstawiłam tylko pięć.
Uwaga, masa spojlerów nie da się obejść bez nich
Oczywiście cała seria jest w pierwszej osobie liczby pojedynczej pisana. Podobno to najłatwiejsza i zarazem najtrudniejsza forma. Wydaje mi się że Jadowskiej pójście tą drogą i zaszkodziło i pomogło. Zaszkodziło bo mogłaby zmieniać miejsca akcji bez rzucania Dorą po świecie, ta nie musiałaby doznawać wizji. To tak na przykład. A pomogło? No bo jakbym jeszcze z punktu widzenia panów słuchała peanów na temat Dory to chyba bym się za przeproszeniem porzygała. Tęczą.
A oto nasi bohaterowie.
Dora. Zaczynająca jako wiedźma z magią miłości i magią Pani Północy potem nabierająca różnego, naprawdę różnego doświadczenia i umiejętności. Klasyczna Mary Sue, piękna, pożądana i powabna. Chce ją zaliczyć wszystko co oddycha, posiadanie męskiego narządu rozrodczego nie jest tu koniecznie. Oczywiście dla ułatwienia tym podrywającym Dora jest dwustronna. Wiecie, żeby życie miało smaczek raz dziewczynka raz chłopaczek.
Tak, to jest właśnie nasza bohaterka. Autorka mówi że Dora pakuje się w kłopoty, ma pecha, jest nieporadna. W którym momencie ja się pytam? Zawsze wychodzi ze wszystkich potyczek w całości. Kochają ją wszyscy włącznie z panem Piekieł i Baalem który w teorii nienawidzi wszystkich. Jadowska bardzo chciała zrobić z niej polską Kate Daniels. Niestety nie udało się. Dora może i ma umiejętności podobne do Kate, ale brakuje jej sporo. Kate niektórych rzeczy nie potrafi, czegoś się boi i na pewno nic nie przychodzi jej lekko. Dorze owszem.
Wchodzi i załatwia swoje sprawy że tak powiem od ręki. Uspokaja sforę która na nią ruszyła, ponieważ ma w swoim drzewie genealogicznym Panią wilków. No więc ta krew się w razie potrzeby odzywa.
Trzeba zapewnić matkę wampirom? Taaak zgadliście, łapie się za to. W drugiej części staje się trzecią w boskim triumwiracie. Za przyjaciół ma anioła i diaboła (o czym za chwilę) i właśnie z nimi wchodzi w ten układ. Oczywiście nabiera też diabelskich i anielskich umiejętności. Staje się nieśmiertelna (!) i jest jeszcze zdolniejsza. Pominęłam jej zdolności pierwotne że tak powiem. Takie wynikające z bycia no wiedźmą, takie typowe jak np. ataki mocą Dora potrafi przepowiadać przyszłość, doświadczać sennych wizji, od czasu do czasu czyta w myślach, rzuca uroki. Zwykle maskuje się osłonami, ale gdy tego nie robi no to cóż, świeci. Fajnie nie? Na dodatek może tankować do bólu. Wiecie, pijecie ile chcecie a nie ma tych złych konsekwencji jak przerwa w życiorysie czy kacyk.
Problemów z własną rodzinką nie ma, w sumie nie są za bardzo wspomniani. W tomie 4 jest mowa o babci, ponieważ triumwirat musi się gdzieś ukryć a dom babci idealnie do tego się nadaje.
Co jeszcze… Na pewno warto wspomnieć o jej wyglądzie, ona na pewno nie przepuści okazji do podkreślenia swoich atutów. Wysoka, o pełnych kształtach (ma czym oddychać i na czym siedzieć) uosobienie seksapilu, no Marlyn Monroe to po prostu paskuda i szara mysza. Ani grama zbędnego tłuszczu, bez odwiedzania siłowni! A wszystko to dzięki swoim mocom. Dora ma rude włosy, bladą cerę, jest prześliczna po prostu.. A jej oczy w zależnie od nastroju zmieniają kolor. Hmm… Jest też kobietą wielu imion. Teodora to jej pełne imię, Dora zdrobnienie, a magiczne imię to Jada. Świta Wam coś? Tak? Naprawdę? Mamy alter ego autorki
No dobrze, tyle o idealnej, wspaniałej i wszechmocnej Dorze.
Przechodzimy do mężczyzn jej życia (tak, jest ich kilku!)
Miron. Diabeł. Wnuk samego Lucyfera (który ma niesamowitą słabość do Dory), zaborczy, zazdrosny, zakochany w bohaterce. Początkowo trochę się ze sobą kotłują, omijają, ten na nią czatuje bo nie chciała z nim iść do łóżka (a z innymi chodziła), czuje się pominięty. Potem się zaręczają i mimo tego też nie do końca idzie im dogadywanie i dogrywanie. Na mój gust, wcale do siebie nie pasują. Gdy Dora nie jest w stanie poświęcać mu pełni uwagi, obraża się, oburza jak dzieciak któremu odebrano lizaka.
Wygląd? Nie, nie śmiałabym sama podejmować się opisu. Pozostawię to autorce:
Sto dziewięćdziesiąt centymetrów gibkości, męskości i uroku osobistego. Zazdrościłam mu urody, naprawdę. Był blady, a z jego jasną twarzą przyjemnie kontrastowały gęste i lśniące czernią włosy. Miał perfekcyjną strukturę kości, nos, którego ideału nie osiągnąłby żaden chirurg plastyczny, czarne oczy z wąską czerwoną obwódką tęczówki. I rzęsy dla których każda kobieta mogłaby zabićDodam tylko że gość jest taki prześliczny, cudowny i wspaniały, a obraz tej wspaniałości psują rogi. Tak, rogi. Szkoda tylko że nie jest to wspominane zbyt często, a wszelkie fanarty pomijają tę ozdobę. Może autorka zapomniała o tym po pierwszym tomie?
Drugi facet do ręki Dory to Joshua. Anioł. Dora mówi do niego per Ptaszyno, a ja wtedy leżę i kwiczę. Nosz ku… mać. Kolejny gość 190 cm, przystojny, umięśniony a ona do niego Ptaszyno? Litości… Rozumiem że gość ma skrzydła (jak się potem okaże Dora też ma)
Ogólnie podobny jest do Mirona tylko oczy ma jasne i włosy jasne. W końcu oni są jakąś tam rodziną. Nie każcie mi zastanawiać się nad pokrewieństwem
Oczywiście Joshua kocha się w Dorze (jak mógłby nie?) ona jego też (sic!) ale woli Mirona. Dlatego aniołek cierpi. Scena z bodajże 3 tomu (J. to empata) gdzie Dora i Miron zaczynają się gzić w jednym pokoju a J. leży w drugim i przeżywa to samo… Litości!
Jest jeszcze Baal. Król Demonów. Oczywiście kolejny przystojniak z chrapką na Dorę, ale ten ma chociaż jakieś resztki charakteru
nooo on mógłby być mój. No chyba że Anetka popsuje go na koniec. A wtedy ją chyba uduszę.
Dora ma jeszcze masę innych przyjaciół, oni są normalni i nie przesadzeni na ogół. Dla nich warto czasem nawet poczytać
np. Witkacy, szaman narkoman, nie wiedzący o swoich mocach i nie radzący sobie z nimi, właściciel Szatańskiego pierwiosnka i Leon, półdemon (półdiabel?) który zastępował bohaterce ojca, oraz jego mega zazdrosna małżonka. Zastępy aniołów i archaniołów, oraz diabły. Niektórzy z tych niebieskich sił są gorsi od piekielników ale to inna sprawa…
Jest jeszcze przyjaciółka Dory nekromantka, i od niej w sumie zaczyna się akcja pierwszego tomu…
Może jeszcze na temat miejsca słów kilka
oczywiście akcja dzieje się w naszej ojczyźnie. Są miasta nam znane i ich odpowiedniki magiczne. Dora i spóła mieszkają w Toruniu i Thornie czyli magicznym odpowiedniku. Zapamiętałam jeszcze Trójprzymierze, jak łatwo się domyśleć Trójmiasto
tu mieszkają wampiry, wilkołaki i chyba wróżki. Wybaczcie nie pamiętam. Tym trzecim uwaga jest tak mało poświęcana że uleciało chwilę po przeczytaniu. Gdańsk jest wampirzy, Gdynia wilkołacza. A Sopot no właśnie.
Okej! Pierwszy tom szybko!
Złodziej duszDora we śnie jest informowana przez swoją przyjaciółkę nekromantkę że ta została porwana przez maga, wraz z innymi magicznymi istotami, w celu przejęcia przez złego ich mocy. Nasza bohaterka łączy sprawy policji niemagicznej z poszukiwaniami maga. Gania go po Toruniu, dorywa zabija i przejmuje dusze po czym oddaje je właścicielom. Oczywiście sprawy łączą się ze sobą. Magiczna i niemagiczna.
Drugi tom.
Bogowie muszą być szaleniTu mamy już peany na cześć Dory, ona wszystko wie, umie jeszcze więcej, jej gust jest wprost niesłychanie wysublimowany. Mieszka w Thornie ze swoim narzeczonym i zakochanym w niej przyjacielem (panowie są najlepszymi przyjaciółmi) i się jej wiedzie. Akcja?
Jak można się domyślać Dora ściera się z bogami. I to nie byle jakimi. Nadchodzi fala zagadkowych morderstw które mają wywołać wojnę między magicznymi istotami. Dora walczy, zdobywa nowe moce, odkrywa kolejne karty swojego pochodzenia, pokonuje bogów. Jakich? Tych samych z którymi walczy Kate w Magia parzy… Brzydko tak zżynać…
Tu bohaterowie zawiązują triumwirat.
Trzeci tom.
Zwycięzca bierze wszystkoAkcja zaczyna się od razu po tomie drugim, czyli ciągłość jest. W książce Dora oczywiście nabywa nowych umiejętności i nawiązuje nowe przymierza. Standard. O co chodzi? Ano o przejęcie władzy. Ktoś sobie wymyślił że zabije takiego Lucyfera i przejmie Piekło. Dora nie może do tego dopuścić. Pomaga jej między innymi Baal, który również ma zostać pokonany. A wszystko dzięki temu że Dora w snach widzi przyszłość.
Tom czwarty
Wszystko zostaje w rodzinieNa wszystkich spada zapomnienie. Pomylenie i katastrofa. Wiecie, wilki zapominają że mają słuchać alfy, wampiry że nie wolno im wychodzić na słońce, a Miron że kocha Dorę. To ostatnie jest oczywiście najgorsze
ale Dora jakoś nie przejmuje się tym. Dziwne.
Najpierw tak jak wspominałam wcześniej drużyna się ukrywa, potem Dora się szkoli bo całemu zamieszaniu jest winna wyższa instancja. Będzie musiała się zetrzeć z jednym z archaniołów. Zgadnijcie kto wygra…
No i tym sposobem przechodzimy do tomu piątego…
Odzywa się policyjna niemagiczna przeszłość Dory. Zostaje poproszona o pomoc w śledztwie dotyczącym nietypowego morderstwa. Pojawia się też Witkac, który w pierwszym tomie mnie ujął i zaczarował
podobno ma mieć swoją serię, ciekawa jestem jak bardzo Jadowska go popsuje…
Tutaj już nie jest starym Witkacym, z problemami i deprechą. Wyluzował, dzięki szkoleniu, wie kim jest. Ta zmiana jest ok. Boję się większych zmian, i męskiej Marysue.
Śledztwo. Oczywiście Dora od razu, prawie od razu, zgaduje że demony maczały w tym paluszki. Na ciele jest pismo piekielników a jej demoniczna obrączka od Baala parzy po dotknięciu zwłok. Acha, mamy kłopoty.
Tylko co to dla naszej Jady? Bułeczka z masłem. Pikuś. Wyjdzie z tego bez żadnych poważnych uszkodzeń, wiadomo od początku
Ale ale. Narzekałam że Dora odeszła z policji. W tej części będzie pracować znów w szeregach mundurowych mając Witkaca za partnera.
Zachęcające? Oby nie złudnie.
W trakcie przepychanek normalno-paranormalnych Dora zyskuje kolejne niesamowite wyjątkowe i szaleńczo atrakcyjne umiejętności, wychodzi zwycięsko z potyczek i oczywiście wszystko kończy się dobrze.
Co jeszcze mnie drażniło? To że Jadowska mocno pominęła ciekawe wątki. Np. spacery po mieście i przenoszenie się z magicznego do niemagicznego i odwrotnie Torunia, szczegóły śledztw i pracy Dory w policji, za mało było też jej dzielącej się pomiędzy światami. Tylko pierwszy tom był taki, a to było ekstra. Bo sama magia i alternatywny świat… To już było. Właśnie to już wszystko było. Czytając nic nowego nie odkryjemy.
Na plus możemy zaliczyć humor, zabawne dialogi czy celne riposty. Tak, to jest przyjemne, można się uśmiechnąć, ale nie ma szans by takie drobiazgi podźwignęły całą historię. Zdecydowanie są to książki dla młodych. Dla nastolatek. Dlatego że, jeśli chcemy w pełni się zachwycić, docenić, być usatysfakcjonowanym, nie możemy mieć na koncie zbyt wielu przeczytanych książek. A czytanie tego po poznaniu Ilony Andrews… Śmiech na sali. Tyle
A! Czytając Heksalogię o Wiedźmie, tak będzie jeszcze jeden tom, pamiętajcie o tym że mimo wszystko to nie jest Urban Fantasy. Z całym szacunkiem, ale nazywanie tego UF to krzywda dla gatunku. To jest romans paranormalny (niezbyt dobrze rozpisany) z większymi elementami walki. Tu nie chodzi tak naprawdę o rozwiązywanie zagadek. Na pierwszym miejscu jest doskonałość i podziwianie Dory. Na drugim jej miłosne perypetie i podboje. A dopiero na trzecim akcja i zagadka. Niestety.
Tom pierwszy czyta się przyjemnie i z zaciekawieniem, Dora nie jest jeszcze taaaka idealna. Drugi z rozpędu też pójdzie bez bólu. Ale potem? Ja to nazywam aktami masochizmu czytelniczego
czasem coś takiego trzeba poczytać żeby docenić inne. Tom piąty czytałam świeżo po lekturze tomu 5 Magii. Tu użyję stwierdzenia mojej babci, które już doskonale znacie.
Nie porównuj gówna do twarogu.
Dziękuję za uwagę