wiedzmaSol napisał(a):Jak że drożej? Przepłaciłaś?
Noo dokładnie. Colin mało Colinowaty. No i jakoś brak tego iskrzenia tak oczywistego przy innych parach. Penelope jednak za łagodna była
manda_tasior napisał(a):Na lubimyczytać mi się nie pojawiło
Dziękuję
Nie mogę się rozczarować, nie Colinem
aż tak źle?
wiedzmaSol napisał(a):I jeszcze przy tym komentarzu Colina (treści i części nie pamiętam) co ona na schodach stała a on tyłem i ją obraził. Potem ją Anthony odprowadzał, kojarzysz?
Zamiast mu odszczeknąć to ona uszy po sobie i do dziury.
Eeee....
Agrest napisał(a):E tam. To co Colin powiedział, było przykre dla Penelopy i było mega wpadką, ale nie było świństwem. Prawie się spalił ze wstydu, że ona to usłyszała. Bo Colin był miły, i palnięcie czegoś tam w towarzystwie własnych braci (ja osobiście nie przebieram w słowach w towarzystwie mojego brata, więc jest to dla mnie absolutnie zrozumiałe ) tego nie zmienia. Był miły i za to go Penelopa pokochała. To jest książka o miłości, która do niego przychodzi po latach. On jej wcześniej nie kochał, nie zauważał jako kobiety. To mogło ją boleć, i może boleć czytelniczkę (ba, ja myślę, że to MA boleć czytelniczkę), ale to nie robi z niego śfini.
Co do niej samej, to oczywiście mogłaby mu odpyskować, ale wtedy nie byłaby Penelopą znaną od trzech części... Mogłaby też nie słuchać matki w kwestii ubrań, ale - patrz poprzednie zdanie. Może to by była dobra książka, ale z pewnością o czym innym - bo nie o odkrywaniu tego, co do tej pory było niewidzia(l)ne - i na zewnątrz, i wewnątrz.
Ja się cieszę, że oni byli tacy, jacy byli. Dla mnie to jedna z nielicznych 'prawdziwych' emocjonalnie par u Quinn.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości