Teraz jest 21 listopada 2024, o 20:10

Małgorzata Kursa

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 12 września 2014, o 14:42

Moi Przyjaciele z zespołu redakcyjnego Książka zamiast Kwiatka traktują mnie niekiedy jak dziecko specjalnej troski. Głównie wtedy, gdy uda mi się dokonać jakiegoś wstrząsającego wyczynu na polu działalności komputerowej. Bo - nie miałam o tym pojęcia - zdolna jednak jestem niesłychanie. To im zlikwiduję jakiś ważny plik, to uda mi się upchnąć recenzję na oś czasu, to razem z ową recenzją zamieszczę jakieś posty ni z gruszki, ni z pietruszki. Ostatnio pobiłam własny rekord w tej materii i razem z plikiem wysłałam szefowej połowę zawartości swojego komputera. Jak to robię? Nie mam bladego pojęcia, ale chyba biję na głowę hackerów. Stąd, jeśli Grażyna przekazuje komuś z Zespołu wiadomość typu "Wiesz, co Gośka ostatnio zrobiła?", nieszczęsny wpada w panikę. Mam więc dożywotni zakaz grzebania w plikach i jakoś mnie to nie martwi, bo z natury jestem leniwa i cieszę się, jeśli czegoś nie muszę. Jednakowoż ostatnio znów udało mi się wzbudzić w kawałku Zespołu trwożny podziw. I tego nie rozumiem. A było tak:
Zawiesiłam się w pisaniu swojego "Nieboszczyka wędrownego", bo do dalszego ciągu niezbędna mi była wiedza na temat lekarstw nasercowych w kapsułkach (tabletki mnie nie zadowalały). Przeleciałam cały internet (to umiem bez strat własnych) i nic nie znalazłam. Wszystkie leki, jak na złość, były w tabletkach, drażetkach, kropelkach. Niewiele myśląc, następnego dnia udałam się do źródła. W jednej aptece było pełno ludzi. Stać w kolejce nie lubię, więc zrezygnowałam. Następna świeciła pustkami, wlazłam zatem, przywitałam się grzecznie i zapytałam:
- Czy istnieją leki nasercowe, które występują w kapsułkach? Chodzi mi o leczenie nadciśnienia.
- Przeważnie są w tabletkach - wyjaśniła młoda, sympatyczna dziewczyna.
- Wie pani, kapsułki i tabletki mają podobne działanie - dodała starsza. - Nie ma znaczenia, w jakiej postaci jest lek. Różnica jest tylko taka, że niektóre leki działają od razu, a inne powoli uwalniają zawartość.
- Ale ja potrzebuję kapsułek - uparłam się jak osioł. - Tabletki nie rozedrę i nie dosypię do niej niczego. A kapsułkę otworzę i mogę wszystko.
- A co pani chce dosypać? - zainteresowała się starsza i spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Digitalis - oznajmiłam radośnie. - Bo razem z zawartością w zwiększonej dawce wykończy każdego.
W aptece zapadła cisza. Obie panie zastygły, a do mnie dopiero na widok ich min dotarło, że faktycznie zachowuję się podejrzanie. Opcje były dwie: wariatka albo przyszła zabójczyni. Właściwie, pomyślałam sobie, gdyby zadzwoniły na policję, mogłabym od razu nawiązać pożyteczne znajomości i dowiedzieć się jeszcze więcej. Ponieważ jednak obie najwyraźniej były w głębokim wstrząsie, miłosiernie wyjaśniłam powody, które mnie do nich przywiodły. Ulżyło im od razu. Poszukały mi w swoim spisie odpowiednich leków i przy okazji wytłumaczyły, że digitalisu w czystej postaci raczej nie dostanę, ale mogę go sprokurować z innych tabletek. Wszystko sobie zapisałam na karteczce i rozstałyśmy się w najlepszej komitywie.
Nie wydaje mi się, żebym wyglądała jak morderczyni. Czemu zatem moje przyjaciółki z KzK są przerażone moim sposobem zdobywania wiedzy? Przecież podobno kto pyta, nie błądzi.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 12 września 2014, o 15:23

Dobrze wiedzieć na przyszłość, jakby mnie mój F. bardzo wkurzył.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 12 września 2014, o 16:26

prawda?
tylko najpierw facet musi mieć problemy z pikawą...
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 12 września 2014, o 21:33

:evillaugh:
Przypomina to mi fragment książki Chmielewskiej, gdy w pociągu rozważały, jak ukatrupić kogoś albo co z zrobić z trupem.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 13 września 2014, o 00:51

nie pamiętam tego z Chmielewskiej.
Co to była za książka?
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 13 września 2014, o 18:54

w którejś części Autobiografii były podobne wywody i chyba w którejś z Martusią,kto wie czy nie w Trudnym trupie,ale głowy nie dam
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 14 września 2014, o 21:08

„Trudny trup” z tego, co pamiętam. Jakoś w pociągu zapamiętaniem to omawiały, oczywiście w kontekście scenariusza, potem z tego tak jakby się tłumaczyły współpasażerom.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 14 września 2014, o 21:10

No to wszystko jasne. Tego nie czytałam ale nadrobię ;)
Chmielewską zaposiadamy w komplecie ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 24 września 2014, o 15:06

wiedzmaSol napisał(a):
Moi Przyjaciele z zespołu redakcyjnego Książka zamiast Kwiatka traktują mnie niekiedy jak dziecko specjalnej troski. Głównie wtedy, gdy uda mi się dokonać jakiegoś wstrząsającego wyczynu na polu działalności komputerowej. Bo - nie miałam o tym pojęcia - zdolna jednak jestem niesłychanie. To im zlikwiduję jakiś ważny plik, to uda mi się upchnąć recenzję na oś czasu, to razem z ową recenzją zamieszczę jakieś posty ni z gruszki, ni z pietruszki. Ostatnio pobiłam własny rekord w tej materii i razem z plikiem wysłałam szefowej połowę zawartości swojego komputera. Jak to robię? Nie mam bladego pojęcia, ale chyba biję na głowę hackerów. Stąd, jeśli Grażyna przekazuje komuś z Zespołu wiadomość typu "Wiesz, co Gośka ostatnio zrobiła?", nieszczęsny wpada w panikę. Mam więc dożywotni zakaz grzebania w plikach i jakoś mnie to nie martwi, bo z natury jestem leniwa i cieszę się, jeśli czegoś nie muszę. Jednakowoż ostatnio znów udało mi się wzbudzić w kawałku Zespołu trwożny podziw. I tego nie rozumiem. A było tak:
Zawiesiłam się w pisaniu swojego "Nieboszczyka wędrownego", bo do dalszego ciągu niezbędna mi była wiedza na temat lekarstw nasercowych w kapsułkach (tabletki mnie nie zadowalały). Przeleciałam cały internet (to umiem bez strat własnych) i nic nie znalazłam. Wszystkie leki, jak na złość, były w tabletkach, drażetkach, kropelkach. Niewiele myśląc, następnego dnia udałam się do źródła. W jednej aptece było pełno ludzi. Stać w kolejce nie lubię, więc zrezygnowałam. Następna świeciła pustkami, wlazłam zatem, przywitałam się grzecznie i zapytałam:
- Czy istnieją leki nasercowe, które występują w kapsułkach? Chodzi mi o leczenie nadciśnienia.
- Przeważnie są w tabletkach - wyjaśniła młoda, sympatyczna dziewczyna.
- Wie pani, kapsułki i tabletki mają podobne działanie - dodała starsza. - Nie ma znaczenia, w jakiej postaci jest lek. Różnica jest tylko taka, że niektóre leki działają od razu, a inne powoli uwalniają zawartość.
- Ale ja potrzebuję kapsułek - uparłam się jak osioł. - Tabletki nie rozedrę i nie dosypię do niej niczego. A kapsułkę otworzę i mogę wszystko.
- A co pani chce dosypać? - zainteresowała się starsza i spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Digitalis - oznajmiłam radośnie. - Bo razem z zawartością w zwiększonej dawce wykończy każdego.
W aptece zapadła cisza. Obie panie zastygły, a do mnie dopiero na widok ich min dotarło, że faktycznie zachowuję się podejrzanie. Opcje były dwie: wariatka albo przyszła zabójczyni. Właściwie, pomyślałam sobie, gdyby zadzwoniły na policję, mogłabym od razu nawiązać pożyteczne znajomości i dowiedzieć się jeszcze więcej. Ponieważ jednak obie najwyraźniej były w głębokim wstrząsie, miłosiernie wyjaśniłam powody, które mnie do nich przywiodły. Ulżyło im od razu. Poszukały mi w swoim spisie odpowiednich leków i przy okazji wytłumaczyły, że digitalisu w czystej postaci raczej nie dostanę, ale mogę go sprokurować z innych tabletek. Wszystko sobie zapisałam na karteczce i rozstałyśmy się w najlepszej komitywie.
Nie wydaje mi się, żebym wyglądała jak morderczyni. Czemu zatem moje przyjaciółki z KzK są przerażone moim sposobem zdobywania wiedzy? Przecież podobno kto pyta, nie błądzi.

O rany :evillaugh: Popłakałam się ze śmiechu :evillaugh:

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 3 października 2014, o 12:11

Bozia mnie skarała za chlapanie jęzorem. Dziś, kiedy bladym świtem włączyłam komputer, by odpracować obowiązki recenzyjne, a potem siąść do pisania, okazało się, że nie mogę połączyć się z wujciem Google. Internet odmówił współpracy. Słabo mi się zrobiło, bo wieczorem mamy czat. Najpierw pomyślałam, że Zespół mnie zabije,a potem zanurkowałam pod biurko, by sprawdzić modem. Światełek było mniej, niż bym chciała. Sprawdziłam telefon, który - na szczęście - działał (też jest podłączony do modemu). Ponieważ jestem domorosłym geniuszem komputerowym, zasiadłam pod biurkiem (godnie, acz nieco pokręcona) i zaczęłam kombinować. Efektem kombinacji okazała się głuchota telefonu. Na myśl, że w żaden cywilizowany sposób nie mogę połączyć się ze światem, dostałam amoku. Miotałam się pod biurkiem, nie zwracając uwagi na kolizje typu głowa - blat, poty z nerwów na mnie biły i pracowicie wyciągałam i wkładałam kolejne wtyczki do modemu. Światełka migały sobie, jak chciały, a we mnie narastał bulgot. Zapuściłam żurawia do stacji dysków. Plątanina kabli przyprawiła mnie o rozbieżnego zeza. Zanim rozeznałam, który jest od czego, odpracowałam kolejne kolizje. Wyłączałam komputer. Włączałam komputer. Cholerne światełka miały mnie w nosie - migały wesolutko dalej i uparcie nie łączyły. Telefon nie działał. Internet nie działał. W dodatku, kiedy znowu usiłowałam włączyć komputer, okazało się, że stacja dysków też się na mnie wypięła i nie ma ochoty się włączyć. Siedziałam pod tym cholernym biurkiem i już nawet myśleć mi się nie chciało. W końcu beznadziejne zajrzałam w tę plątaninę kabli i wiecie, co odkryłam? Moja Kropka ukochana uwielbia przepychać się pod biurkiem pomiędzy kablami, żeby z tej akurat strony włazić na wersalkę, kiedy śpię. Przecież to dla kota sama przyjemność pospacerować po zaspanym pysiu służby. No i udało jej się w nocy wypchnąć kabel od zasilania. Po wetknięciu, gdzie należy, wreszcie zaskoczyło. Uff, głupi ma jednak szczęście...


Mam na podwórku stado debili dla niepoznaki nazywane dziećmi. Mają do dyspozycji trzepak (na którym moje pokolenie ćwiczyło skomplikowane ewolucje), karuzelę i huśtawki. Niedaleko jest świetnie wyposażony plac zabaw dla dzieci. Szkolny, ale dostępny dla wszystkich. Podwórkowe debile z uporem maniaka zajmują się jednak dewastacją pięknej wierzby, która miała nieszczęście akurat tu zapuścić korzenie. Jeśli raczą się bawić na karuzeli, wydają z siebie wrzaski o takim natężeniu, że ściany się trzęsą. Posiada toto rodziców. Chodzi toto do szkoły. W głowie ma całkowitą próżnię. Głupota potomstwa jest zwykle odbiciem głupoty rodziców. Oświadczam przeto, że mam bardzo niepochlebne zdanie na temat stanu umysłowego tych drugich. I mam obawy, że w Kraśniku rośnie pokolenie jednokomórkowców.

EDIT:
A tak już poza wszystkim, bardzo Wam dziękuję za te komentarze. Wiem, jestem prosię, ale bardzo mi się przydadzą do "Krucjaty babci Rozalii", którą sobie wymyślam - opowieści o wojującej, blokowej niewieście Plik już mam założony i zapełnię go, kiedy tylko skończę "Nieboszczyka".
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 8 października 2014, o 16:31

Świetna jest :rotfl:

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 8 października 2014, o 23:43

Szczególnie w krótkich tekstach.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 9 października 2014, o 19:12

Sporo osób melduje ostatnio o bliskich spotkaniach z wirusami. Trafiło i na mnie. Nie mam pojęcia, co to za stwora, ale porządnie dała mi popalić. W poniedziałek kładłam się spać w niezłej kondycji, wtorkowy poranek powitałam jako mutant. Głów z pewnością miałam kilka, bo jedna aż tak nie boli. Nosów też był nadmiar, bo z jednego tak nie cieknie. I chyba jakiś gamoniowaty był ten wirus, bo najwyraźniej szukając sobie odpowiedniego miejsca do lokacji, poobijał mnie od środka. Bolał mnie każdy kawałek ciała, termometr zwariował, spać się nie dało, bo zatkany nos dusił, dziwnie zminimalizowane oczka odmawiały współpracy. No, pomyślałam, weź się w garść, kochana, i stawaj do boju. Wypiłam hektolitry gorącej herbaty, karnie łykałam tabcin, żarłam miód z Roztocza, a moja Kropeczka z własnej woli robiła mi mruczące okłady. Wczoraj jeszcze straszyłam przez telefon chrypą, dziś już jakby lepiej. Tyle, że chyba ten paskud wirusowy wyssał ze mnie siły witalne, bo mnie nieco zarzuca przy chodzeniu. Mój "Nieboszczyk wędrowny" będzie, niestety, musiał chwilkę poczekać. Postaram się jednak szybko zregenerować, a Was ostrzegam - nie dajcie się draniowi, bo podstępny jest i złośliwy. Mnie gdzieś zginęło poczucie humoru i teraz będę musiała go poszukać. Mam nadzieję, że daleko nie uciekło.
Obrazek
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 9 października 2014, o 21:44

Biedna :rotfl:

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 9 października 2014, o 23:07

Interesujące wyjaśnienie :evillaugh:
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 13 października 2014, o 12:33

Pożyczyłam Niespodziewanego trupa" to moja pierwsza książka tej autorki. I na 99% ostatnia. Brnę to mało powiedziane. Mam wrażenie, że obcuję z czymś produkcji tvn lub Polsat - "Przyjaciółki", srółki i inne. Gadki o niczym, kryminał, eee, jakiś jest. Humor cieniuśki. Postaci są ale ledwo odróżniam. Wolałabym już czytać M. C. Beaton - z najbardziej wkurzającą i antypatyczną postacią jaką jest Agatha Raisin :roll: Zwrot do biblioteki i etykietka nie tykać.

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 13 października 2014, o 12:47

Bohaterowie powiązani z poprzednimi książkami. To jest ostatnia z serii...
Kursę lubisz albo nie :bezradny:
Szkoda tylko, że jednak nie zaiskrzyło, bo np. 'Ekologiczną zemstę' ma przezabawną :)

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 13 października 2014, o 12:54

No nie zaiskrzyło. Nawet jeśli bohaterowie powiązani z poprzednimi tomami, to jednak powinno się to dać czytać, a ja się koszmarnie męczyłam.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 13 października 2014, o 17:39

U Kursy wątek kryminalny nie zajmuje najważniejszego miejsca, raczej bywa w tle, a „Niespodziewany trup” to raczej nie jest najlepsza pozycja tej autorki – czegoś tam mi brakowało.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 30 stycznia 2015, o 14:38

Dwie starsze damy siedziały, jak co dzień, na tarasie i spożywały śniadanie. Spożywała właściwie tylko Leokadia, której uwaga całkowicie skupiona była na ostatniej kromce ciemnego chleba ugarnirowanej przepięknym plastrem wiejskiej szynki. Jadła z prawdziwą przyjemnością, bo przypomniały jej się czasy nieszczęsnych kartek, kiedy to o porządnej wędlinie można było jedynie pomarzyć. Gdyby nie przekora, której jako naród Polacy zawsze mają w nadmiarze, i pożyteczne znajomości w pobliskiej wsi, w ogóle wtedy zapomniałaby, jak wygląda mięso.
Waleria, popijając kawę (była już po śniadaniu), rzucała siostrze pełne nagany spojrzenia, ale nie pouczała jej głośno, bo od rana dręczył ją pewien problem.
- Przestań na mnie patrzeć jak stara, przemądrzała pierdoła! – nie wytrzymała w końcu Leokadia, pośpiesznie przełykając ostatni kęs. – Będę jadła szynkę, bo lubię i nic ci do tego. Jak ty rzucasz się na każde ciasto, to ja nie komentuję… Powinnyśmy były wymienić sobie chłopów. Wtedy ty byś mogła obżerać się słodkim do wypęku, a ja bezkarnie jadłabym tłuste…
- I obie już dawno wąchałybyśmy kwiatki od spodu – dopowiedziała zgryźliwie Waleria i ziewnęła rozdzierająco. – Nic mi ta kawa nie pomogła. Pół nocy nie spałam, tak się zdenerwowałam. Wczoraj krakałyśmy i wykrakałyśmy… Słuchaj, Loda, musimy dać na mszę. Jak najszybciej.
- Co niedzielę dajemy – stwierdziła spokojnie Leokadia. – Do następnej wytrzymasz.
- Ale to musi być specjalna msza – uparła się Waleria. – Intencyjna.
- Alfred ci się przyśnił i zażądał? Bo, jeśli coś sama przeskrobałaś, wystarczy pójść do spowiedzi.
- Nie Alfred – przygnębiona Waleria potrząsnęła głową. – Matylda…
- Matylda ci się przyśniła?! – Leokadia zrobiła wielkie oczy. – I co mówiła? – spytała z zachłanną ciekawością.
- Nic nie mówiła. Obudził mnie taki straszny krzyk, że prawie zawału dostałam – wyznała Waleria i zadrżała. – Słuchaj, Loda, to brzmiało tak, jakby ona jakieś okropne katusze przechodziła. I wcale mi się to nie śniło. Słyszałam ją na własne uszy. Mówię ci, Matylda tu straszy!
- Ja nic nie słyszałam – Leokadia patrzyła nieufnie na siostrę.
- Bo śpisz jak kamień! Prędzej umarłego dobudzi niż ciebie!
- To nie widzę powodu, żeby na mszę dawać. Mnie wrzaski Matyldy nie przeszkadzają. Może sobie wrzeszczeć do upojenia.
- Ale mnie przeszkadzają! – zdenerwowała się Waleria. – Poprzedniej nocy słyszałam jakieś jęki, teraz ten krzyk… Będę się bała zasnąć, jak czegoś z tym nie zrobimy!... Jak sobie chcesz. Sama dziś pójdę do proboszcza i zamówię mszę w intencji Matyldy!
- Ani mi się waż! – warknęła Leokadia. – Co mu powiesz? Że upiór naszej siostry lata po domu i straszy? Jak się wieść rozniesie, będziemy tu miały pielgrzymki! Nie pamiętasz, co Stefanek opowiadał? Nie życzę sobie, żeby się tu zaczęły pałętać wszystkie kraśnickie plotkary!
- Nikomu się nie będę opowiadać, tylko zamówię mszę w intencji zmarłej siostry! Nie wytrzymam nerwowo tych wrzasków zza grobu! – zbuntowała się Waleria. – Ze swoich zapłacę! Trzymaj sobie tę swoją rentę pod poduszką, ty Szkocico!
- A z ciebie się zrobił stary moher! – odparowała Leokadia. – Naprawdę wierzysz, że ta jedna msza zamknie gębę Matyldzie? Lucjan przez całe życie nie dał rady tej zołzie! Musiałabyś majątek zapłacić, żeby podziałało!


Kursa: Oto fragment "Nieboszczyka wędrownego" - na zachętę

******

Kursa: Powieści w odcinkach nie będzie, kochani, ale pozwolę sobie zanęcić po raz drugi:

Obie przyjaciółki miały wrażenie, że ławka, która wcześniej wydawała się niedaleka, złośliwie zwiększyła dystans, ale parły przed siebie bez zatrzymywania się, mimo że zaczynało brakować im tchu. Ostatkiem sił dobrnęły w końcu do celu i z głuchym łupnięciem złożyły tam swoje kłopotliwe brzemię. Malwina, którą dodatkowo napędzała furia na myśl o poszkodowanym osobistym kręgosłupie, jednym ruchem poderwała bezwładne odnóża nieboszczyka i wepchnęła je na ławkę. Widok nie odbiegał od polskiej normy – ot, zmęczony procentami pijaczyna przysnął sobie w przyjemnych okolicznościach przyrody.
Stały obie w milczeniu, dysząc ciężko, kiedy z głównej alei dobiegło gruchnięcie, zaraz po nim bełkotliwie wymamrotane przekleństwo, a potem ryk nieco zmodyfikowanej pieśni ludowej:
- Wszystkie rybki mają pipki, ciurala, ciurala, la!
Malwina i Eliza natychmiast zapomniały o zmęczeniu. Rzuciły się ku wylotowi alejki i dopadły zbawczego samochodu. Ulica była jednokierunkowa, więc Malwina ruszyła przed siebie, w pełnej napięcia ciszy dojechała do skrzyżowania przy poczcie i skręciła w górę. Na światłach musiała odczekać. Obie tępym wzrokiem odprowadziły przejeżdżającego TIR-a, odetchnęły, kiedy błysnęło zielone i skręciły na Krasińskiego w kierunku osiedla domków.
Kiedy Malwina wjechała do garażu, wyłączyła silnik, zdarła z rąk żółte rękawiczki, o których wcześniej zupełnie zapomniała, i wzięła głęboki oddech.
- Ja pimpolę! – wyrwało się jej z pasją. – Co to było w tym parku? Mało zawału nie dostałam, jak znienacka ryknęło.
- Pijak to był – Eliza również pozbyła się rękawiczek. – Ale te jego pipki mnie trochę zbiły z pantałyku. Przez chwilę zgłupiałam i nie wiedziałam, co ro… Czekaj, co ty robisz?! – przyjrzała się przyjaciółce podejrzliwie.
- Nie widać? – zdziwiła się Malwina. – Siedzę. I usiłuję odzyskać równowagę psychiczną. Z fizyczną pewnie będzie gorzej. Jutro będę połamana przez tego parszywca… Może byśmy w końcu wylazły z tego samochodu, co? Bo chyba mi się kończą moce przerobowe…
Eliza posłusznie wysiadła, odczekała, aż przyjaciółka zamknie samochód i, drepcząc za nią ku domowi, wróciła do intrygującego ją tematu:
- Co ty powiedziałaś, jak wróciłyśmy? Coś takiego, czego nigdy nie słyszałam, ale mam wrażenie, że mi się przyda. Co to było?
Malwina westchnęła i otworzyła drzwi.
- Pochodzę z kulturalnej rodziny. Nigdy nie klęłam. No, „psiakrew” albo „cholera” czasem mi się wyrwało. Może mam jakąś blokadę, bo nic innego nie przechodzi mi przez usta, a próbowałam. Ale jak się człowiek zdenerwuje, to musi sobie ulżyć, bo go rozsadzi. No to sobie wymyśliłam przekleństwo zastępcze. Pomaga, a nie czuję się jak cham.
- Powtórz! – zażądała Eliza, wchodząc za nią do domu. – Muszę się nauczyć. Mnie się czasem gorzej wyrywa. Zanim zostanę babcią, spróbuję się przestawić na lżejszy kaliber.
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 30 stycznia 2015, o 19:40

Cudne są te wszystkie jej krótkie pamiętniki. Zazdroszczę jej stylu i humoru. Baaardzo bym chciała umieć się dokładnie tak wypowiadać.
Przepraszam cię, Winnetou, ale jednak pani Kursa będzie moim idolem.
Liberty napisał(a):Pożyczyłam Niespodziewanego trupa" to moja pierwsza książka tej autorki. I na 99% ostatnia. (...) Zwrot do biblioteki i etykietka nie tykać.

To źle dla mnie rokuje na przyszłość, bo wprawdzie jeszcze nie zaczynałam czytać Kursy, ale miałam ją w przegródce "gwarancja, że będzie super / na czarną godzinę". Teraz już jest bez gwarancji.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 30 stycznia 2015, o 19:52

Wiem, że czytałam jakiś czas temu "Tajemnicę sosnowego dworku", ale za cholerę nie pamiętam o czym to było. Coś mi tylko świta, że nie było złe, choć bez fajerwerków. A mówicie, że "Ekologiczna zemsta" jest bardzo zabawna? Naprawdę warto po nią sięgnąć? :mysli:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 30 stycznia 2015, o 23:58

Całkiem nieźle to się czyta, nawet może przypaść do gustu. Mnie obie się podobały, ale chyba faktycznie "Ekologiczna zemsta" będzie bardziej zabawna.

Janka napisał(a):To źle dla mnie rokuje na przyszłość, bo wprawdzie jeszcze nie zaczynałam czytać Kursy, ale miałam ją w przegródce "gwarancja, że będzie super / na czarną godzinę". Teraz już jest bez gwarancji.

Moja reakcja na tę powieść nie była tak kategoryczna i jest szansa, że Twoja również nie będzie. Poza tym tak ogólnie uważam, że Kursa lepiej sprawdza się w przypadku krótkich tekstów.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 31 stycznia 2015, o 03:56

Też tak myślę, że moje zdanie raczej nie będzie tak druzgocące, ale przestałam uważać, że na sto procent będzie dla mnie tam wszystko genialne.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 31 stycznia 2015, o 13:20

Dorotka napisał(a):Wiem, że czytałam jakiś czas temu "Tajemnicę sosnowego dworku", ale za cholerę nie pamiętam o czym to było.


to było o dziennikarzu i dziewczynie się w nim podkochującej. A ta dziewczyna robiła remont tegoż dworku aby umieścić tam jeśli dobrze pamiętam ośrodek dla samotnych matek. Były też dwa duchy panien z dawnych lat, które miały bardzo ciekawe poglądy ;)

Janeczko, jednak myślę że panią Kursę polubisz ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do K

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość