a mnie jakos Roark nie zdobył
taki ... hmm... oj, no jakos na raz czytałam kilka serii i mi sie objawił Curran, Roark, Bones i chyba dostałam wtedy wstręta na bogato-bogoprzystojno-potężnowładczo-superkochanków.
Do tego tak mi się w dwójce skojarzyło, że jak co książka to śmierć jego kochanki to rany- tego straszne iliści będą a Eve szlag trafi
samą Eve polubiłam choc pokręcona babeczka.... ale zdecydowana, zbyt uparta... w sumie dobrze, że jej się taki Roark trafił...
ale on sam - no traktuję go ja wymienionych wyżej - no muszą byc bo by HEA nie było... ale tacy zbyt...